Maria Pakulnis w rozmowie na potrzeby książki autorstwa Doroty Wodeckiej podzieliła się wstrząsającym wspomnieniem z przeszłości. Przyznała, że doświadczyła molestowania seksualnego, którego sprawcą okazał się ksiądz z parafii. Aktorka przywołała bolesne momenty z dzieciństwa.
Reklama.
Reklama.
Maria Pakulnis była molestowana przez księdza. Trauma wciąż w niej siedzi
Maria Pakulnis to ceniona polska aktorka. Gwiazda niedawno zagrała w filmie "Dewajtis" czy "Johnny", a za swoją rolę otrzymała nagrodę filmową Orły 2023.
W najnowszej rozmowie z Dorotą Wodecką, zamieszczonej w książce "Moja nitka" – fragmenty ukazały się w "Wysokich Obcasach" – 67-letnia artystka podzieliła się dramatycznym wydarzeniem z dzieciństwa.
Pakulnis ujawniła, że działo się to w Giżycku, gdzie aktorka spędzała swoje młodzieńcze lata. Kiedy miała 11 lat, jako członkini drużyny łyżwiarskiej, świętowała sukces na drużynowych mistrzostwach Polski w łyżwiarstwie, które odbywały się w Szklarskiej Porębie. Po triumfie i powrocie do Giżycka, gdzie Maria wraz z koleżankami zamieszkiwała, grupa została zaproszona na spotkanie do lokalnego proboszcza.
"Bałam się już od początku, przecież oni o każdej rodzinie wszystko wiedzieli. Kim jesteś, skąd jesteś, co robią rodzice, jak mieszkasz. Ale poszłam, bo przecież z koleżankami. W sieni gospodyni kazała nam otrzepać buty i powiesić kurtki. Wchodzimy do salonu. Starodawne fotele, mała kanapa, dwa stoliki i piękne biureczko. Na stolikach białe koronkowe serweteczki, pewnie jakieś panie mu zrobiły na szydełku. Pozapalane lampki, ciepłe światło i napalone w piecu. Jest ze dwadzieścia parę stopni" – wspominała, nie pomijając szczegółów.
"Galaretki pokrojone w kosteczkę, przełożone rodzynkami i bitą śmietaną, a na górze znowu warstwa galaretki. Wielkie przyjęcie po wielkich sukcesach. Jem dość powściągliwie, żeby się nie rzucić łakomie, a on dolewa sobie coś z kryształowej karafki stojącej na jego stoliku. Po kilku kieliszkach dostaje rumieńców. Siedzi w czarnej sukni, gada i gada rozochocony, nogi rozłożone i pyta: 'A gdzie wy, dziewczynki, spędzacie wakacje?'" – przytoczyła słowa księdza.
"Któraś z nas odpowiada, że w Giżycku, nad jeziorem. 'A czy kiedykolwiek słyszałyście, że jest taki kraj, który się nazywa Jugosławia?' – pyta znów, na co my, że tak, wiemy z geografii. 'A wiecie, że byłem tam na wakacjach? Tam jest takie ciepłe, wspaniałe morze. Chcecie zobaczyć takie morze?' I otwiera małą szufladkę, wyciąga plik kolorowych zdjęć, ciągnie mnie za rękę, bo siedzę najbliżej niego, i mówi: 'Chodźcie, podejdźcie bliżej'" – dodała.
Aktorka opisała to, jak zachował się duchowny, pozwalając sobie na zbliżenie się do niej. "Przyciąga mnie do siebie, moje plecy do swojego brzucha i rozwalonych szeroko nóg. I pokazuje zdjęcie. Pierwszy raz w życiu widzę kolorowe zdjęcia. I że na skałach leży on, goły, a obok niego goła kobieta" – kontynuowała.
11-letnia Maria była przerażona. "Obejmuje mnie mocno ręką, czuję, że coś jest nie tak, nie wiem przecież wtedy, że ma wzwód, bo nie umiem tego nazwać, i pyta: 'Opowiedzieć ci?'. Wyrwałam mu się i wpadłam do sieni" – wyznała.
Wspomnienie jest dla niej wciąż bardzo żywe i traumatyczne. "Chwyciłam kurtkę, wybiegłam na dwór. Było już ciemno. Musiałam przebiec dwie duże ulice i jeszcze pół swojej. Po zamarzniętym chodniku. Płakałam. I nagle zsikałam się z tego strachu w majtki, a mocz ściekł mi rajtuzami do bucików" – opowiadała.
Maria Pakulnis zachowała milczenie w sprawie traumatycznych zdarzeń, które miały miejsce na plebanii w Giżycku, nie dzieląc się tym nawet z rodzicami. Nie pamiętała nazwiska kapłana.
"Nie chodziłam do kościoła, nie znałam ani jednego nazwiska, ani żadnego księdza. Próbowałam sprawdzić, kto był w tamtym czasie proboszczem, prosiłam kolegów z Giżycka, ale nikt nie umiał mi pomóc" – powiedziała. Została zapytana, czy posiada wiedzę o tym, czy księdza przeniesiono.
"Jeśli był pedofilem, to możliwe. Ale nie wiem, może tylko mnie jedną dotykał? Na pewno dawno już nie żyje" – odparła.
W dorosłym życiu Pakulnis unikała kontaktów z duchowieństwem i rzadko kiedy przekraczała próg kościoła, wyrażając jednocześnie krytyczne opinie na temat polskiego Kościoła katolickiego. Kiedy jednak została zapytana przez autorkę książki o to, czy jest przeciwna klerowi, artystka odpowiedziała jasno:
"A można nią w Polsce nie być? Za tyle nienawiści, ile szerzy polski Kościół katolicki? Za brak szacunku dla człowieka, który myśli inaczej? Kto tych nienawistników wpuści do nieba? To oni są winni głębokim podziałom w naszym narodzie, bo nie zrobili nic, by im zaradzić, kiedy PiS zaczęło ludzi dzielić na lepszy i gorszy sort".
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.