Liderzy demokratycznej większości podpisali już umowę koalicyjną. Po konferencji zwrócono uwagę na jeden szczegół, który rzucił się w oczy przy okazji tego ważnego momentu. Chodzi o to, kto wyszedł do dziennikarzy w celu parafowania dokumentów.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Umowa koalicyjna jest już oficjalnie podpisana. W piątkowej konferencji wzięli udział: Donald Tusk, Szymon Hołownia, Władysław Kosiniak-Kamysz, Włodzimierz Czarzastyoraz Robert Biedroń. Panowie usiedli przy wspólnym stole i na oczach dziennikarzy dopełnili formalności.
Jeszcze w czasie wystąpienia polityków w sieci pojawiły się komentarze, które mogą wskazywać, że konferencja nie była do końca przemyślana. Chodzi o skład delegacji, która podpisała umowę.
Brak kobiet przy podpisaniu umowy koalicyjnej
"Panowie, a gdzie kobiety? Taki wieczór kawalerski trochę zrobiliście. Kobiety opozycji nie dajcie się! Jesteście świetne" – napisała jedna z internautek. O "wieczorze kawalerskim" wspomniała też w TVN24 Anna Gmiterek-Zabłocka z TOK FM. Dziennikarka również była zawiedziona brakiem kobiet podczas konferencji.
"Żadnej kobiety wśród ogłaszających umowę liderów – a jest rok 2023" – stwierdziła Agnieszka Gozdyra z Polsat News.
Jak dodała w oddzielnym wpisie: "Świat składa się z różnych grup, nie jestem zwolenniczką działania na siłę, ale gesty mają znaczenie".
I rzeczywiście, brak kobiet mógł rzucić się w oczy. Niektórzy zwracali jednak uwagę, że to moment, kiedy wystąpili czołowi politycy z ugrupowań, które zawiązały koalicję i którzy prowadzili główne negocjacje. "Męski" skład wystąpienia mógł być więc w tym przypadku uzasadniony.
Umowa koalicyjna – co zawiera?
– To wielka satysfakcja, że w przeddzień rocznicy odzyskania niepodległoci możemy przekazać nowinę nacechowaną odpowiedzialnością za naszą ojczyznę. Jesteśmy gotowi parafować tekst umowy koalicyjnej, który jest zbiorem rekomendacji dla naszej pracy już po otrzymaniu od prezydenta takiej możliwości – mówił Donald Tusk.
Już po konferencji w rozmowie z dziennikarzami zaznaczył, że lista przyszłego rządu powinna być przedstawiona w Sejmie. – Potrzebne będą jedynie kosmetyczne konkrety. Gdybyśmy mogli dzisiaj przedstawić rząd, bylibyśmy gotowi – uciął. Przypomnijmy, że pierwsze posiedzenie Sejmu zaplanowano na 13 listopada.