Umowa koalicyjna między Koalicją Obywatelską, Trzecią Drogą (PSL i Polską 2050) i Lewicą została parafowana. Zdjęcie podpisanej umowy można oglądać w internecie, ale uwagę zwracają podpisy członków Lewicy. Włodzimierz Czarzasty i Robert Biedroń podpisali się poniżej wyznaczonego na to miejsca.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Gdybyśmy musieli albo mogli dzisiaj przedstawić rząd, to bylibyśmy gotowi bez chwili zwłoki" – podkreślił lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk po podpisaniu umowy koalicyjnej. Poza jego podpisem na dokumencie znalazły się podpisy Szymona Hołowni, Władysława Kosiniaka-Kamysza oraz Włodzimierza Czarzastego i Roberta Biedronia.
To podpisy polityków Lewicy wyróżniają się, ponieważ znalazły się poniżej wyznaczonego na to miejsca. To komentowano w sieci jako swego rodzaju "dowód antysystemowości".
Poza tym na Twitterze internauci komentują nawet style pisma każdego z koalicjantów. Jak zauważył Jakub Wencel z "Gazety Wyborczej" Władysław Kosiniak-Kamysz, mimo że jest lekarzem z wykształcenia, ma najmniej lekarski styl pisma".
Przypomnijmy, że umowa została podpisana w piątek 10 listopada, a negocjowana była przez ostatnie tygodnie. Jak wygląda jej treść?
Składa się z trzech części. Pierwsza nosi tytuł "Ustalenia Programowe", druga "Rozliczenie Rządów Zjednoczonej Prawicy", trzecia "Zasady działania Koalicji".
Najszerzej komentowanych jest jednak kilka tematów m.in., które grupy zawodowe w pierwszej kolejności powinny otrzymać podwyżki, jakich zmian w podatkach należy się spodziewać, a także do czego gospodarka będzie zmierzać w sektorach energetyki i rolnictwa.
Jednym z ważnych tematów, w których porozumieć musiała się Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Lewica była kwestia aborcji, praw reprodukcyjnych czy edukacji seksualnej. Jasne było, że dążenia każdej z trzech partii są na ten temat różne.
Ostatecznie okazuje się, że w umowie koalicyjnej w rozdziale o prawach kobiet nie ma: edukacji seksualnej, pigułki "dzień po", kompromisu aborcyjnego. Nie znalazł się tam również pomysł o referendum aborcyjnym.
Pojawiły się natomiast zapisy na temat in vitro, badań prenatalnych czy walki z wyrokiem TK. Temat ten jest szeroko komentowany na Twitterze. "Ten rozdział to zwycięstwo Szymona Hołowni/PSL i porażka wszystkich innych" – ocenił Rafał Madajczak z Gazeta.pl.
W pkt. nr 6 umowy koalicyjnej zapowiedziano za to walkę z luką płacową w wynagrodzeniach mężczyzn i kobiet. "Strony Koalicji będą współpracować na rzecz likwidacji luki płacowej, a także eliminacji innych barier, stojących na drodze równego traktowania na rynku pracy. Koalicja będzie dążyła do skutecznej egzekucji alimentów" – stwierdzono.
Rząd Tuska chce również walczyć z mową i czynami z nienawiści względem osób LGBT+. "Znowelizujemy kodeks karny tak, aby mowa nienawiści ze względu na orientację seksualną i płeć była ścigana z urzędu" – czytamy w tym dokumencie.
Nowy rząd ma też w planach, aby położyć większy nacisk na kwestie i rozwiązania ekologiczne – w tym przez przyspieszenie zielonej transformacji energetycznej.
Co więcej, strony koalicji deklarują, że podejmą zdecydowane działania na rzecz poprawy poziomu ochrony polskich lasów, rzek i powietrza. Skrót najważniejszych założeń umowy koalicyjnej możecie znaleźć tutaj.