Ana Stranovsky jest aktywna na TikToku i Instagramie, a na drugiej platformie obserwuje ją ponad 120 tysięcy osób. Z czego słynie? Z tego, z czego większość tiktokerów, czyli zabawnych filmików, na których jest na tyle charakterystyczna, że udało jej się na dłużej przyciągnąć stałe grono fanów. Na swoich video Ana sięga często po dwuznaczny humor, wyświetleń dostarczają jej także zdjęcia, na których odważnie eksponuje ciało w bikini czy bieliźnie.
Tym razem jednak viralem stał się filmik, na którym tiktokerka jest w pełni ubrana i, jak przynajmniej twierdzi, zupełnie poważna. Na jej profilu możemy obejrzeć całą relację ze studia tatuażu.
Najpierw tatuator odbija Anie na czole kalkę z wielkim napisem "Kevin" po czym dziewczyna kładzie się na fotelu i zaciska zęby z bólu, by przetrwać proces tatuowania w tak wrażliwym miejscu na twarzy.
Ale to nie koniec. Na kolejnym filmiku z tatuażem, który wygląda jak już zagojony, dziewczyna oznajmia, że swojej decyzji zupełnie nie żałuje. Internauci w komentarzach są podzieleni, nie oznacza to jednak, że część z nich pomysł chwali, a część gani.
Jedna ze stron krytykuje Anę, podkreślając, że nadejdzie dzień, w którym pożałuje swojej decyzji. Inni zauważają, że "nie ma nawet pierścionka na palcu", a podjęła decyzję na całe życie, podczas gdy jej facet na takie zobowiązanie się nie zdecydował.
Inni influenserce najzwyczajniej w świecie nie wierzą. Podkreślają, że napis jest sztuczny, a ona całą sytuację zaplanowała, by zdobyć jak najwięcej wyświetleń. Co ciekawe, filmik Any skomentowała nawet polska celebrytka Blanka Lipińska.
Autorka "365 dni" opublikowała na InstaStories jedno z nagrań Any, na którym ta tłumaczy się z tatuażu "miłością" i nawiązała do swojej relacji z partnerem.
"I wszystko jasne. Paweł, wybacz, ale wychodzi na to, że cię nie kocham" – mówi wyraźnie rozbawiona tym, na co natrafiła w sieci, kontynuując: Wychodzi też na to, że żadna kobieta, którą znam, nie kocha swojego chłopa. Mamo, dlaczego nie kochasz taty?! – żartuje.
Lipińska dodała jednak również drugie nagranie, w którym postanowiła skomentować sytuację na poważnie. "Ja mam cichą nadzieję, że to jest pewnego rodzaju "entertainment", że to jest "fake'owy" tatuaż i dziewczyna w ten sposób sobie wymyśliła, że zrobi karierę. Co się zresztą udało, bo duża część świata zobaczyła tę panią. (...) Zastanawiam się tylko, dokąd zmierzamy, że tacy ludzie stają się "sławni" – stwierdziła.