Conrado Moreno o wypadku na skuterze w TVP. Do dziś odczuwa konsekwencje
Conrado Moreno o wypadku na skuterze w TVP. Do dziś odczuwa konsekwencje Fot. PIOTR KAMIONKA/REPORTER

Prawie dwadzieścia lat temu Conrado Moreno przypadkowo wjechał skuterem w publiczność podczas nagrywania programu "Europa da się lubić". Nagranie tego zdarzenia od lat krąży w internecie i dotarło do milionów widzów na całym świecie. Ostatnio "polski Hiszpan", który kiedyś budził zachwyt wśród Polek, wyraził swoje szczere przemyślenia na temat tego wypadku, który miał duży wpływ na jego życie.

REKLAMA

Conrado Moreno o wypadku na skuterze w TVP. Do dziś odczuwa konsekwencje

Conrado Moreno był często określany mianem "polskiego Hiszpana". Jest on synem Hiszpana i Polki i zdobył popularność głównie dzięki występom w telewizyjnym show "Europa da się lubić", emitowanym przez TVP w latach 2003-2008. To właśnie w tym okresie Moreno cieszył się szczytem popularności, wywołując zachwyt wśród Polek.

Jego sukces w show-biznesie był wynikiem nie tylko atrakcyjnego wyglądu, ale także niezwykłej charyzmy. Ku rozczarowaniu swoich wielbicielek, po zakończeniu "Europy..." Moreno zdecydował się wycofać z życia publicznego.

W 2004 roku na planie wspomnianego programu doszło do sytuacji, która sprawiła, że przez kolejne lata ludzie na każdym kroku pytali Moreno o to, czy "przyjechał skuterem".

Incydent w połowie listopada został przypomniany przez popularny instagramowy profil "Tele Nostalgia". Zdobył prawie 3,5 mln odsłon.

Conrado stracił panowanie nad pojazdem, wjeżdżając w publiczność. Było widać, że się przestraszył. Wydarzenie przez wiele lat się za nim ciągnęło. Ludziom, którzy widzieli nagranie, było do śmiechu. Jemu nie bardzo. Opowiedział o swoich emocjach w komentarzu pod postem.

"Tak, prawie dwadzieścia lat zatrzymanych na jednym nagraniu. (...) Nie było to dla mnie łatwe doświadczenie wtedy, nie jest chyba nawet do dzisiaj - oswojenie się z myślą, że stajesz się postacią kojarzoną z jednym wydarzeniem, które nieszczególnie staje się powodem do dumy" – oznajmił na wstępie.

Moreno zwrócił uwagę na to, że w tamtej sytuacji czuł się opuszczony i miał trudności z uporaniem się z tym doświadczeniem.

"Dystans do siebie przede wszystkim rodzi się po latach, zwłaszcza gdy z niebezpieczniej sytuacji, szczęśliwie nic się nikomu nie wydarzyło. Dziś można się śmiać, choć mnie to raczej już nie bawi. Im więcej lat mija, tym bardziej dostrzegam, jak w tej sytuacji zostałem sam, z ciężarem bycia różnie odbieranym (nierzadko wyśmiewanym), z siłą YouTube, która miała i ma do dziś swoje konsekwencje" – podkreślił.

"Śmiech to oznaka zdrowia, ale gdy zostajesz sam w sytuacji, w której otoczenie śmieje się z Ciebie bez Ciebie, potrafi to mocno zaboleć" – dodał. Conrado przyznał, że przez wiele lat starał się przepracować wypadek na skuterze w TVP. Incydent i ludzie nie dawali mu bowiem spokoju.

"Piszę o tym dziś, bo przez lata próbowałem pokazać, jaki mam do tej sytuacji dystans, a prawda jest taka, że chciałem, żeby przez chwilę ktoś próbował się postawić na moim miejscu" – podsumował gorzko.

Co dziś robi Conrado Moreno?

Conrado Moreno od 12 lat jest gospodarzem "Studio Lotto". Jest także konferansjerem. Prowadzi również swój podcast "Życie jak w Madrycie" na antenie Polskiego Radia RDC. Jakiś czas temu gościł w "Dzień dobry TVN", gdzie wyznał, że od wielu lat korzysta z terapii, która pomaga mu znaleźć właściwą drogę w życiu.

Na Instagramie Moreno jest również aktywny, traktując swój profil jako rodzaj osobistego pamiętnika. Prywatnie jest ojcem dwóch pociech. Raz na jakiś czas dzieli się zdjęciami starszego syna.

22 listopada Moreno obchodził urodziny. Skończył 42 lata. Z tej okazji zamieścił post, w którym podzielił się swoimi refleksjami.

"Więc tak, mogę dumnie powiedzieć, że żyję równe 42 lata. Tylko czy mogę równie dumnie powiedzieć sobie, że nie popełniam w koło tych samych błędów? Niestety, muszę przyznać, że błędy powtarzam te same. Dostrzegam natomiast skąd one wynikają. Ze struktury mojego charakteru. Bo zawsze dostrzegam w ludziach dobro, ta moja wiara potrafi przysłonić zupełnie odwrotną naturę człowieka" – wyjaśnił.

"Trudno jest czuć się szczęśliwym, gdy czujemy się wykorzystywani, gdy opieramy swoje poczucie wartości na tych, którzy nas odrzucają. Bywa tak, że sami sobie taką sytuację kreujemy, brnąc tam, gdzie zamiast czuć się silniejsi, siły są z nas bezpowrotnie pobierane. Chcę nadal wierzyć w dobro ludzkiej natury i nie tracić tej wiary, lecz chciałbym także potrafić racjonalnie oceniać tych, którzy dobra nie zabierają tylko dla siebie lecz dzielą się nim ze światem" – dodał.

"Chcę obdarzać swoją uwagą tych, którzy potrafią słuchać. Chcę obdarzać swoją troską, tych którzy troszczą się nie tylko o siebie. Chcę obdarzać swoim czasem tych, którzy czasem potrafią się dzielić. Chcę obdarzać dobrym słowem, tych, którzy potrafią dobrem odpowiadać. (...) Czasami bywa tak, że zbyt późno dostrzegamy ile straciliśmy, oferując siebie tym, którym nigdy na naszym dobru nie zależało. Czas zadbać o odpowiednie proporcje" – podsumował.