Pasy bezpieczeństwa to jeden z najważniejszych wynalazków, jaki został wprowadzony na stałe do samochodów. Jeśli ich nie zapinasz narażasz zdrowie i życie swoje oraz pozostałych pasażerów. Dlatego kiedy ze mną do samochodu wsiada ktoś, kto bagatelizuje pasy bezpieczeństwa mam chęć wyrzucić go z auta i na pożegnanie wręczyć garść bilonu na bilet komunikacji publicznej.
Nie jestem w stanie zliczyć ile widziałem już kampanii społecznych promujących bezpieczną jazdę samochodem. Najczęściej poruszane tematy to kierowanie pod wpływem alkoholu, przekraczanie dozwolonej prędkości i niezapinanie zapinanie pasów. Mimo tysięcy billboardów, godzin spotów promocyjnych w telewizji i Internecie, licznych kampanii radiowych itp., wciąż dla wielu osób zapięcie pasów jest wymuszone perspektywą zapłacenia mandatu. To dziwne – czyżby niektórzy w wyniku ewolucji zatracili instynkt samozachowawczy i dużo bardziej niż własne zdrowie cenili sobie pieniądze?
Z trudem opanowuję nerwy, kiedy w odpowiedzi na pytanie o zapięcie pasów słyszę zza siebie: „siedzę z tyłu, tu nie trzeba”. Równie idiotycznie brzmią według mnie: „nie jedziemy daleko”, „tutaj policja nigdy nie stoi” oraz „będzie mi niewygodnie”. Dużo wygodniej będzie z pewnością z szyją w kołnierzu ortopedycznym.
Po tylu latach uświadamiania ludzi przez media wciąż wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego jak zachowuje się ciało podczas wypadku już przy niedużych prędkościach. Każdemu komu się wydaje, że skoro nie jedzie daleko i nie będzie przekraczał 50 km/h w mieście to raczej nic mu nie grozi proponuję proste doświadczenie. Rozpędź się tak bardzo jak tylko potrafisz i swój bieg zakończ uderzając o ścianę. Oczywiście nikt przy zdrowych zmysłach nie podejmie się takiej próby, bo grozi to solidnym potłuczeniem, być może złamaniem nosa i wybiciem zębów. Jeśli nazywasz się Usain Bolt i jesteś rekordzistą świata w biegu na 100 m, możliwe, że udało Ci się rozwinąć 44 km/h. W to akurat wątpię, więc przypuszczam, że prędkość nie przekroczyła w Twoim przypadku 30 km/h. A teraz zastanów się – jeśli Twoje auto jedzie z prędkością 50 km/h i uderzy w drzewo, jak będzie wyglądać Twoja twarz po spotkaniu z deską rozdzielczą lub szybą?
To jednak nie koniec „atrakcji”. Być może nie wszyscy kierowcy zwracaliby uwagę pasażerom na niezapięte pasy, gdyby nie troska o pozostałych, bardziej rozsądnych towarzyszy podróży. Mam tu na myśli sytuację, w której np. dochodzi do dachowania, a w aucie 1 spośród 4 osób miała niezapięte pasy. Tutaj ponownie zapraszam do przeprowadzenia eksperymentu. Do bębna pralki przyklej taśmą trzy kieliszki. To pasażerowie zapięci pasami. Nawet podczas wirowania nic się im nie stanie. A teraz do środka wrzuć jeszcze cegłę. To właśnie niezapięty pasażer.
Pasy bezpieczeństwa przytrzymują ciało i chronią je przed obijaniem się o wnętrze samochodów i innych pasażerów. Zapobiegają nie tylko uderzeniu o to, co znajduje się z przodu, ale również o sufit, gdy samochód przewraca się do góry kołami. Dlatego warto pamiętać nie tylko o zapięciu pasów, ale również o ich naciągnięciu, tzn. pociągnięciu za część przebiegającą nad ramieniem w stronę szczeliny, z której wychodzi czarna taśma. W przeciwnym razie w przypadku dachowania zanim pasy zdążą się zablokować i napiąć na naszym ubraniu nasza głowa zdąży już spotkać się z dachem.
Bez względu na to, czy jedzie się daleko czy blisko, czy podróżujemy z prędkością 50 czy 140 km/h – pasy bezpieczeństwa zawsze zwiększają szanse na przeżycie. Pamiętaj o tym, zarówno będąc za kierownicą, jak i jako pasażer.