Do dramatycznego zdarzenia doszło podczas sobotniego meczu Widzewa z Radomiakiem. W pierwszej połowie sędzia przerwał spotkanie, ponieważ zasłabł jeden z kibiców gospodarzy. Kilka godzin później klub z Łodzi przekazał tragiczne wieści.
Reklama.
Reklama.
Mecz w Łodzi pewnie zostałby zapamiętany głównie z faktu, że był rozgrywany podczas śnieżycy na kompletnie białym boisku. Niektórzy twierdzą, że spotkanie w ogóle nie powinno dojść do skutku w takich warunkach.
Dyskusja o rywalizacji sportowej zeszła jednak na drugi plan z powodu dramatycznego zdarzenia na trybunie, gdzie zasiadali kibice gospodarzy.
Kibic reanimowany na stadionie
W 18. minucie sędzia Tomasz Musiał zarządził przerwę w grze, ponieważ jeden z fanów Widzewa był reanimowany na trybunach. To już mogło wskazywać na fakt, że sytuacja jest bardzo poważna.
W sektorze sympatyków Widzewa pojawili się ratownicy medyczni. Poszkodowany kibic został przeniesiony do karetki i prosto ze stadionu przetransportowano go do szpitala. Arbiter po kilku minutach wznowił mecz.
Późniejsze doniesienia po meczu jeszcze napawały optymizmem. – Pierwsza kluczowa rzecz to życzenia zdrowia dla naszego kibica. Dostaliśmy informację, że już jest lepiej, dlatego trzymamy kciuki, żeby tak się utrzymało – mówił trener gospodarzy Dawid Myśliwiec, a jego wypowiedź cytuje oficjalna strona łódzkiego klubu.
Kibic Widzewa nie żyje
Niestety, późnym wieczorem 2 grudnia Widzew przekazał w mediach społecznościowych najgorszą możliwą wiadomość.
"Pomimo błyskawicznej reakcji służb i podjęcia akcji ratunkowej, kibic Widzewa Łódź, który zasłabł na stadionie, zmarł w szpitalu. Ślemy wyrazy współczucia i łączymy się w bólu z bliskimi" – czytamy.
Dodajmy, że w sobotnim meczu Radomiak wygrał z Widzewem 3:0 i awansował na ósme miejsce w tabeli. Z kolei ekipa z Łodzi po trzech meczach bez porażki musiała uznać wyższość rywali i spadła na 10. miejsce.