nt_logo

Matka pięciorga dzieci wyszła tylko do delikatesów. Wróciła po dwóch tygodniach

Krzysztof Górski

15 grudnia 2023, 18:03 · 1 minuta czytania
Policja w Rzeszowie przez ponad dwa tygodnie poszukiwała 32-letniej Agnieszki M, która pod koniec listopada wyszła z domu do pobliskiego sklepu i słuch o niej zaginął. Po ponad dwóch tygodniach kobieta wróciła do domu, jak gdyby nigdy nic.


Matka pięciorga dzieci wyszła tylko do delikatesów. Wróciła po dwóch tygodniach

Krzysztof Górski
15 grudnia 2023, 18:03 • 1 minuta czytania
Policja w Rzeszowie przez ponad dwa tygodnie poszukiwała 32-letniej Agnieszki M, która pod koniec listopada wyszła z domu do pobliskiego sklepu i słuch o niej zaginął. Po ponad dwóch tygodniach kobieta wróciła do domu, jak gdyby nigdy nic.
Kobieta wyszła z domu 28 listopada, a wróciła dopiero 14 grudnia KMP Rzeszów

Do zaginięcia doszło 28 listopada br. – Powiedziała tylko, że idzie do delikatesów na końcu ulicy. Miała kupić pampersy, mleko i zaraz wracać do dzieci, ale tak się nie stało. Jesteśmy załamani – opowiadali w rozmowie z "Faktem" rodzice 32-latki, którzy zgłosili sprawę na policję.


Z relacji bliskich wynikało, że kobieta wyszła z miejsca zamieszkania w Rzeszowie i do czwartku, 14 grudnia nie dawała znaku życia.

Tajemnicze zaginięcie w Rzeszowie

Kobieta jest matką pięciorga dzieci. – Może to efekt niedawnego porodu, może jakiś wstrząs? Ostatni czas był dla niej bardzo trudny. Ale aż tak bardzo nie ingerowaliśmy w jej sprawy. Nie wiemy dokładnie, co dzieje się w je głowie – mówili rodzice "Faktowi".

Brat natomiast przekonywał, że to nie był pierwszy taki wybryk kobiety. – Już się zdarzyło, że kiedyś gdzieś przepadła, ale zawsze wracała – wspominał. Jak się okazało, jeszcze w czwartek po południu kobieta wróciła do domu. – Wszystko jest w porządku. Kobiecie nic się nie stało – poinformowali policjanci.

Dzieci trafiły do placówki opiekuńczej

W czasie nieobecności matki najbliższa rodzina nie mogła zapewnić opieki pięciorgu dzieci i wszystkie musiały tymczasowo trafić do placówki opiekuńczej.

– Boleję podwójnie. Martwię się o wnuki, to co teraz przeżywają. Drżę również o los córki. Co chwilę wykręcam jej numer telefonu w nadziei, że pojawi się sygnał, że odbierze i powie, gdzie jest, co się z nią dzieje – przekazał "Faktowi" ojciec kobiety niedługo po zaginięciu.

Nie wiadomo, co działo się przez ostatnie dwa tygodnie z 32-latką. Teraz będzie musiała powalczyć o to, by odzyskać dzieci.

Czytaj także: https://natemat.pl/530368,zaginela-zolnierka-z-wroclawia-anna-turlej-jest-poszukiwana-od-tygodnia