Citroen e-C3 jest świetnie wyceniony.
Citroen e-C3 jest świetnie wyceniony. Fot. mat. prasowe

Co Polaków blokuje przed zakupem elektryków? Wiadomo, infrastruktura, zasięg, ale też cena. Ta jest często po prostu kosmiczna na tle spalinowych odpowiedników poszczególnych modeli aut. Ale w końcu coś się zmienia, czego dowodem jest premiera nowego modelu Citroena – ë-C3 o zasięgu do 320 km. Cena: od 110 tysięcy złotych!

REKLAMA

Trzeba przyznać, że na papierze to wygląda dobrze. Premiera czwartej generacji Citroena C3 wygląda jak powiew świeżego powietrza. A szczególnie ë-C3. To bowiem jedno z najtańszych elektrycznych aut na rynku – a przy okazji na tle takiej konkurencji w tej cenie w środku czujesz się dobrze, a samochód nie zniechęca cię do podróży.

Oto bowiem mamy auto niby kompaktowe, ale w miarę pojemne (bagażnik 310 litrów), do jazdy miejskiej w zupełności odpowiednie. Efektowne wizualnie, całkiem komfortowe (a raczej: takie wrażenie sprawia), z wystarczającym zasięgiem do codziennych podróży, a przede wszystkim… jak na elektryka tanie.

logo
Fot. mat. prasowe

Citroena e-C3 można już bowiem zamawiać w ramach przedsprzedaży, a ceny startują od 110 650 zł za bazową wersję You. Z kolei za odmianę Max zapłacimy co najmniej 132 100 zł. Nie wgłębiając się w różnice między obiema wersjami – to cena bardzo konkurencyjna, przynajmniej jeśli chodzi o elektryki.

Czy ta bazowa wersja do czegokolwiek się w ogóle nadaje? Zacytujmy producenta:

Podstawowa seria You wyróżnia się bogatym wyposażeniem standardowym, obejmującym m.in. reflektory LED, zawieszenie Citroën Advanced Comfort®, Active Safety Brake (system hamowania awaryjnego), nowy wyświetlacz head-up Citroëna, system informacyjno-rozrywkowy My Citroen Play ze stacją dokującą na smartfona, elektrycznie sterowane lusterka boczne, automatyczne oświetlenie, czujnik parkowania z tyłu, tylny spojler, tempomat, klimatyzację manualną i 6 poduszek powietrznych.

Jak dla mnie, jak na auto miejskie, to już praktycznie pełne wyposażenie. Ale jeśli ktoś chce więcej, to:

W najlepiej wyposażonej w gamie serii „Max” dostępne są dodatkowo 17-calowe diamentowane obręcze ze stopów lekkich, dwukolorowe nadwozie z kontrastującym dachem, ozdobne relingi dachowe, przednie i tylne osłony podwozia, kolorowy ekran dotykowy o przekątnej 10,25 cala z funkcją wyświetlania ekranu smartfona, fotele Citroën Advanced Comfort®, automatyczne wycieraczki, elektrycznie składane i podgrzewane lusterka boczne, kierownica obszyta skórą, drugi rząd siedzeń składany w proporcji 60/40 oraz regulacja fotela kierowcy, tylne światła full LED, przyciemniane szyby z tyłu, fotele z materiału TEP, automatyczna klimatyzacja, nawigacja 3D, bezprzewodowe ładowanie, kamera cofania, elektrochromatyczne lusterko wsteczne i elektrycznie sterowane tylne szyby.

Niezależnie od wersji pod maską mamy 113-konny silnik elektryczny i akumulator 44 kWh. Przekłada się on na wspomniane wcześniej 320 kilometrów zasięgu. Czyli realnie mniej, ale w tej cenie to i tak dużo. Co ważne, e-C3 może być ładowany z mocą do 100 kW, a uzupełnienie energii od 20 do 80 proc. zajmuje ok. 26 min.

logo
Fot. mat. prasowe

Dodajmy jeszcze, że w 2025 roku zadebiutuje kolejna wersja, z jeszcze mniejszą baterią. Tam zasięg jest deklarowany nie na 320 kilometrów, a na 200. Cena: 19 900 euro. Na zachodzie to może być hit.

Aha – spalinowy C3 też oczywiście trafi na rynek. Będzie miał sto koni, a cena na razie nie jest znana.

logo
Fot. naTemat.pl

logo
Fot. mat. prasowe