
Adam J. i Aneta J. nie schodzili z medialnego świecznika przez połowę maja i cały czerwiec. Małżeństwo z Warszawy w nocy opuściło dom, porzucając swoje dzieci, by wyruszyć w podróż po Tatrach, Słowacji oraz Czechach. Teraz wiadomo, że sąd podjął decyzję o odebraniu im praw rodzicielskich.
Warszawa. Adam i Aneta zostawili dzieci i zaginęli. Jest wyrok ws. małżeństwa J.
O finale sprawy Adama i Anety J. z Warszawy poinformował "Super Express". Jak czytamy, w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa toczyły się dwie sprawy o odebranie praw rodzicielskich małżeństwu, które przez miesiąc było szukane przez służby.
Jeden z synów zdążył skończyć 18. rok życia w związku z czym sprawę umorzono. Wiadomo jednak, co z młodszym dzieckiem. W rozmowie z "Super Expressem" o jego losach powiedziała sędzia Monika Soszka.
– Sąd pozbawił Anetę J. i Adama J. władzy rodzicielskiej nad małoletnim synem. Sąd umieścił małoletniego w tymczasowej rodzinie zastępczej, ustalając miejsce pobytu małoletniego w każdorazowym miejscu pobytu rodziny zastępczej – przekazała.
Małżeństwo z Warszawy na ustach Polski. Służby szukały Adama i Anetę przez miesiąc
Przypomnijmy, że poszukiwania małżeństwa J. trwały przez miesiąc. Internet uginał się od ich zdjęć, komunikatów o zaginięciu, opisów historii niepokojącego zaginięcia. 44-letnia Aneta i 49-letni Adam opuścili mieszkanie w nocy z 20 na 21 maja.
Nastoletnim synom – 14 i 17 lat – zostawiła kartkę, na której napisała, że życzy im powodzenia w życiu. Przez cały ten czas małżeństwo z Warszawy spokojnie przemieszczało się przez Polskę, Słowację i Czechy.
Widziano ich w schronisku w Murowańcu, potem w pensjonacie w słowackiej wsi Zdiar. W końcu zostali odnalezieni w Pradze. Na terenie naszego kraju do działań zaangażowano policję z Warszawy, Zakopanego, a nawet TOPR.
– To, że są to nastolatki, nie znaczy, że to nie są dzieci. Ja, jako osoba dorosła, gdybym przeżyła sytuację zaginięcia mojego rodzica, przez cały ten miesiąc żyłabym w strachu – powiedziała po zakończeniu poszukiwań Izabela Jezierska-Świergiel z Fundacji Itaka w rozmowie z naTemat.
I dodała: – A to są nastolatki w trudnym okresie dojrzewania i radzenia sobie z własnymi emocjami, które potrzebują mieć oparcie w rodzicach.
Sąsiedzi rodziny opowiadali dziennikarzom, że para była bardzo skryta, a z mieszkania miały wielokrotnie dobiegać krzyki. Z kolei jeden z kolegów Adama J. w rozmowie z "Super Expressem" zapewnił, że 49-latek był "raczej szczęśliwym człowiekiem".
Zobacz także
