Dry January już za moment. Czy Ty też dołączysz do Freewolucji?
redakcja naTemat.pl
05 stycznia 2024, 12:31·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 05 stycznia 2024, 12:31
Początek roku wiąże się z podejmowaniem różnorodnych wyzwań: kupujemy karnety na siłownię, lodówkę po brzegi uzupełniamy warzywami, staramy się żyć zdrowiej. Coraz częściej nasze noworoczne postanowienia dotyczą również ograniczania alkoholu. Nie tylko nie wstydzimy się mówić o tym, że chcemy pić mniej, ale otwarcie podpisujemy się pod inicjatywami typu “Dry January”. Skąd ta zmiana?
Reklama.
Reklama.
O tym, że nasz stosunek do alkoholu na przestrzeni kilku ostatnich dekad zmienił się diametralnie, świadczy kilka czynników. Najwyraźniejszy z nich widzimy na co dzień: wystarczy wejść do dowolnego sklepu, niekoniecznie wielkopowierzchniowego, i sprawdzić asortyment kategorii “NoLo” - czyli tej, do której zaliczają się napoje nisko- i bezalkoholowe.
Z dużym prawdopodobieństwem, półka przynależna wspomnianej kategorii będzie mocno rozbudowana. Pojawi się na niej piwo, ale i coraz częściej wino, czy inne, z nazwy “mocniejsze” alkohole, typu gin czy wermut.
Obserwacje znajdują również odzwierciedlenie w liczbach. Z raportu “Freewolucja. Spożycie alkoholi 0 proc. w Polsce” sporządzonego na zlecenie marki CIN&CIN wynika, że wina musujące przekroczyły już 3 proc. udział w rynku, z kolei piwa - mają go już 6,5 proc. Łączna wartość sektora NoLo w całej Unii Europejskiej przekroczyła tymczasem 7,5 mld euro. Co ciekawe, odnoga bezalkoholowa rozwija się jeszcze prężniej, niż ta, związana z produkcją trunków o obniżonej zawartości alkoholu.
Zdaniem ekspertów trend ten ma się utrzymać w kolejnych latach. Prognozy te oparte są, między innymi, na charakterystyce pokoleń wchodzących na rynki konsumenckie. Obecni na nim od dawna millenialsi zapoczątkowali trend “well-being”, rozpropagowali modę na wellness i samoświadomość. Z kolei pokolenie Z jeszcze bardziej otwarcie zaczęło mówić o kwestiach zdrowotnych oraz o wolności dokonywania własnych wyborów.
“Siłą napędową Freewolucji, czyli swobody wyboru, są osoby, które nie boją się żyć według własnych zasad, nie czują obowiązku podążania utartymi szlakami, wyznaczającymi jak należy spędzać wolny czas czy bawić się. Coraz częściej rezygnują one z alkoholu, aby żyć pełnią życia w każdym momencie” - czytamy w raporcie CIN&CIN.
Oczywiście, grupa docelowa alkoholi zero jest znacznie bardziej inkluzywna: po bezalkoholowe drinki sięgają również starsi, którzy przekonali się “że można” i że nie jest to żaden wstyd, czy oznaka słabości. Wnioski, do których dochodzimy dzisiaj, z pewnością cieszą twórców inicjatywy Dry January, która została zapoczątkowana dekadę temu w Wielkiej Brytanii.
Suchy styczeń: inwestycja w dobre samopoczucie na początek roku
10 lat temu kategoria NoLo dopiero raczkowała. Jej pomysłodawczynią była biegaczka-amatorka, Emily Robinson, która postanowiła zrezygnować z alkoholu w ramach przygotowania do styczniowego maratonu.
Efekty miesięcznej abstynencji były widoczne nie tylko w jej sportowych osiągach, ale i nastawieniu otoczenia: spora część jej znajomych była szczerze zainteresowana, jak udało jej się nie pić przez miesiąc i, co ważniejsze, jak się z tym czuła.
Emily prawdopodobnie czuła się świetnie, bo w kolejnym roku postanowiła dołączyć do organizacji Alcohol Change UK. To właśnie wtedy zrodziła się idea Dry January. W 2013 akcja została nagłośniona, a wyzwanie podjęło 4 tys. osób. Przez lata akcja zataczała coraz szersze kręgi i docierała do coraz dalszych zakątków globu. Jubileuszowe, dziesiąte wyzwanie, podjęło oficjalnie 175 tys. osób.
Nieoficjalnie? Tego nigdy się nie dowiemy, ale biorąc pod uwagę coraz bardziej nagłaśniane korzyści nawet chwilowej rezygnacji z alkoholu można przypuszczać, że liczby te są spore.
Dlaczego warto zrezygnować z alkoholu na miesiąc?
Główną motywacją do zamiany lampki wina na lampkę wina zero procent jest przede wszystkim zdrowie - tak wynika z raportu CIN&CIN Freewolucja. Jako kolejne powody, uczestnicy badania wskazywali “bycie w zgodzie z własnym organizmem”, “ograniczenie kalorii”. “solidarność z osobą, która nie może pić” oraz “poczucie kontroli”.
Czy miesięczne wyzwanie pomoże nam zbliżyć się do tych celów? Jak pokazują raporty z oficjalnej strony Dry January - zdecydowanie tak.
Okazuje się, że uczestnicy wyzwania z 2019 roku, po zakończeniu eksperymentu, zdecydowanie poczuli, że mają większą kontrolę nad spożywaniem alkoholu (takiej odpowiedzi udzieliło 81 proc. badanych). 70 proc. poczuło, że lepiej sypia, 67 proc. zauważyło, że jest w stanie lepiej się skoncentrować, 66 proc. odnotowało zwyżkę energii, 65 proc. raportowało lepsze ogólne samopoczucie, a 54 proc. - spadek wagi.
Ta ostatnia wartość nie powinna dziwić. Jak podliczył dziennik “Metro”, w trakcie miesiąca rezygnacji z alkoholu można zaoszczędzić nawet blisko cztery tysiące kalorii (zakładając, że do tej pory konsumowaliśmy pięć kieliszków wina tygodniowo).
Czy lepsze samopoczucie i niższa cyfra na wadze to wystarczająca zachęta, aby podjąć wyzwanie Dry January? Dla wielu osób tak. Tym bardziej że dzisiaj pod względem smaku, alternatywy są tak podobne do swoich alkoholowych odpowiedników, że być może nawet nie zauważycie, że początek roku weszliście “suchą: stopą.
Ich wybór nie oznacza jednak rezygnacji ze świętowania, a już z pewnością nie wyklucza ich z dobrej zabawy.
Musujące wina bezalkoholowe przekroczyły już 3 proc. udziału w segmencie win musujących, a ich popularność nadal rośnie. Konsumenci coraz częściej rozpoznają w tej kategorii opcje dla siebie. Mają też coraz szerszy wybór, w tym wina spokojne z popularnych szczepów takich jak: Cabernet Sauvignon, Sauvignon Blanc, Pinto Pinot czy Primitivo.
Reklama.
Strona zawiera treści przeznaczone dla osób pełnoletnich
Wprowadź datę urodzenia, aby uzyskać dostęp do strony