Benedyktyni przysłali sprostowanie i twierdzą, że ich produkty nie powstają w "zwykłej fabryce"
Zarząd BENEDICITE
14 marca 2012, 15:21·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 14 marca 2012, 15:21W dniu 12.03.2012 opublikowali Państwo artykuł pt. Benedyktyni grzeszą kłamstwem? Klasztorne produkty wprost ze zwykłej fabryki. Z przykrością stwierdzamy, że godzi on w nasze dobre imię, co potwierdzają reakcje naszych klientów powołujących się na ten artykuł. W związku z tym prosimy o zamieszczenie stosownych przeprosin i sprostowania. Dotyczy to następujących fragmentów Państwa tekstu:
Pierwsze zdanie tytuł sugeruje, że kłamiemy. Tymczasem kłamstwem jest jego druga część - Klasztorne produkty wprost ze zwykłej fabryki. Żaden z naszych produktów nie powstaje w „zwykłej fabryce”.
Krzywdzące nas jest zdanie Mowa o miodowym skandalu wykrytym przez "Fakt", który niestety potwierdza zarzuty od dawna padające pod adresem produktów - rzekomo - benedyktyńskich. Odnośne, domagające się sprostowania pismo w tej sprawie zostało skierowane do Redakcji „Faktu”. Rzetelność dziennikarska obowiązująca chyba także Państwo nakazuje sprawdzić informację, którą się podaje.
Charakter manipulacji ma też następny akapit, insynuujący naiwność Konsumenta i cynizm benedyktynów:
"Konsumenci wierzą, iż zostały przygotowane tak, jak nakazują tradycyjne receptury, w ciszy i spokoju klasztornych murów. Z dala od bezdusznych linii produkcyjnych wielkich koncernów spożywczych. Jedząc benedyktyński miód, czy klasztorne słodycze większość z nas z pewnością wyobrażała sobie, jak mnisi z modlitwą na ustach pieczołowicie wytwarzali je zgodnie z najlepszymi przepisami. I niestety tu ta spożywcza bajka się kończy. Ustępuje brutalnej rzeczywistości biznesu. Jak się okazuje, benedyktyni nie robią nic innego, niż wielkie hipermarkety sprzedające produkty pod własną marką. Czyli kupują towar od przedsiębiorstw oferujących najbardziej korzystne dla nich warunki. To normalni, produkujący na skalę przemysłową producenci. Benedyktyni dodają jedynie swoje logo. No i marżę."
Filozofia naszej marki jest zdecydowanie inna niż ta stosowana przez hipermarkety. Nie jest prawdą, że po prostu „kupujemy” towar od przedsiębiorstw – nasza z nimi współpraca przebiega według procedur dotyczących receptur, technologii, jakości i opakowania. Nie są to też producenci przemysłowi. Całkowicie fałszywe są więc dwa ostatnie zdania w/w akapitu.
Przytoczone cytaty z forum.fanchising.pl są zwykłymi pomówieniami, o które łatwo na anonimowym forum – zwłaszcza, gdy pisze na nim ktoś, mający złą wolę. Podanie tylko takiej opinii, bez skonfrontowania jej z prawdą jest nie tylko nierzetelne dziennikarsko, ale kwalifikuje się jako godzenie w nasze dobre imię. Podobnie rzecz ma się z cytowaniem naszych byłych franczyzobiorców. Uczciwość nakazywałaby zbadać, dlaczego np. ktoś nie jest już naszej sieci i czy faktycznie zbankrutował. Podanie tego typu rewelacji bez jakiejkolwiek weryfikacji nosi znamiona zwykłego oczerniania i pomówienia, co jest czynem karalnym. Dotyczy to wreszcie oświadczenia trzech wytwórców, że to, co trafia do benedyktyńskich sklepów niczym nie różni się od ich zwyczajnej produkcji. To jest ich zdanie, sprzeczne z naszymi zasadami, których – jak widać nie przestrzegali. Warto było podać, czy są jeszcze naszymi dostawcami, czy nie.
Przytoczenie ustaleń WIJHARS też nie jest pełne, gdyż ostatecznie sprawa została wyjaśniona na naszą korzyść.
Informacja o odmówieniu wyjaśnień „Faktowi”, oraz o braku odpowiedzi z naszej strony również jest mocno nie rzetelna. Gdy chodzi o „Fakt”, gotowi byliśmy udzielić odpowiedzi – jednakże pod pewnymi warunkami (zazwyczaj stawianymi przez nas takiej sytuacji dziennikarzom), które nie zostały przyjęte. Nie jest to więc równoznaczne z „odmówieniem wyjaśnień”.
Gdy chodzi o Państwa portal, owszem zgłaszał się do nas Autor tekstu, jednakże w formie uniemożliwiającej spokojne i rzeczowe odniesienie się do tematu. Prosił o „jak najszybszy kontakt”. A potem – już artykuł zawisł na portalu. Chyba jest jasne, że nie każdy jest na czyjeś „zawołanie”, zwłaszcza w temacie tak złożonym. Takie „postawienie nas pod ścianą” jednoznacznie ukazuje szacunek do nas – czy raczej jego brak.