nt_logo

"Żart" Kozakiewicza to tylko wisienka na torcie. Żenady na Gali Mistrzów Sportu było więcej

Dorota Kuźnik

07 stycznia 2024, 18:19 · 2 minuty czytania
Kojarzycie określenie "wuja z wesela"? To taki człowiek, który pozwala sobie na rubaszne żarciki, całuje w rączkę i nie reaguje na słowo "nie", kiedy kobieta stanowczo odmawia kolejnego tańca. Do tego pochwali, że "bioderka do rodzenia dzieci idealne" i "oddychać też jest czym". Ach! Jeszcze zdarza mu się też, że czasem kończy imprezę z twarzą w porannej jajecznicy. Mam wrażenie, że właśnie w takich wujów obfituje Gala Mistrzów Sportu, podczas której ogłaszany jest Sportowiec Roku.


"Żart" Kozakiewicza to tylko wisienka na torcie. Żenady na Gali Mistrzów Sportu było więcej

Dorota Kuźnik
07 stycznia 2024, 18:19 • 1 minuta czytania
Kojarzycie określenie "wuja z wesela"? To taki człowiek, który pozwala sobie na rubaszne żarciki, całuje w rączkę i nie reaguje na słowo "nie", kiedy kobieta stanowczo odmawia kolejnego tańca. Do tego pochwali, że "bioderka do rodzenia dzieci idealne" i "oddychać też jest czym". Ach! Jeszcze zdarza mu się też, że czasem kończy imprezę z twarzą w porannej jajecznicy. Mam wrażenie, że właśnie w takich wujów obfituje Gala Mistrzów Sportu, podczas której ogłaszany jest Sportowiec Roku.
Żart Kozakiewicza na gali Sportowca Roku to cringe. Ale nie tylko on Fot. Screen transmisja Gali Mistrzów Sportu 2023 / YouTube

Nie twierdzę, że zabawa na Gali Mistrzów Sportu nie jest wspaniała. Z boku, z perspektywy kogoś, kto relację z niej ogląda przez pryzmat ekranu, wygląda to jednak niczym na wspomnianym weselu. Symboliczny certyfikat wujasa z wesela ma tam w oczach widzów ewidentnie spora liczba uczestników.


Albo przynajmniej organizatorzy chcą, żeby tak to wyglądało z boku...

Gala Mistrzów Sportu, czyli "piękne panie" i do rana chlanie

Jestem córką wuefisty, w składziku na piłki (w towarzystwie innych wuefistów) spędziłam wiele lat dzieciństwa. Wiele się nasłuchałam i niewiele jest w stanie mnie zaskoczyć, czy zażenować. Mimo to słuchając relacji z wielkiej sportowej imprezy, poczułam cringe już na początku.

Wystarczyło, że do głosu został dopuszczony honorowy redaktor naczelny "Przeglądu Sportowego" Maciej Petruczenko. Nie minęło kilka minut, jak z jego ust zaczęły padać hasła wskazujące, że luuuuubi "piękne kobiety w sporcie" (co z tymi niekoniecznie pięknymi?) i że ogólnie "na balach to, hehe, się dzieje dużo, hehe".

Oczywiście nikt nie ukrywał, że chodzi o zwyczajne chlanie do rana. Pan Petruczenko sam rzucił zresztą hasłem, że jest nawet niepisana zasada, która mówi, że "kto padał na balu, nie nadawał się do pracy w 'Przeglądzie Sportowym'".

Na tej wypowiedzi się nie skończyło. Hasła o "legendarnej jajecznicy", do której trzeba dotrwać, pojawiały się wielokrotnie. I patrząc na to z boku mam trochę pretensje do dziennikarzy, którzy przeprowadzali wywiady z gośćmi.

Bo trudno oprzeć się wrażeniu, że sami oni kierowali rozmówców w taki sposób, żeby jakoś sprowokować ich do mówienia o tym jakże mało sportowym trybie życia. Bo to, że picie alkoholu w ilościach hurtowych się tam odbywa, nie jest żadną tajemnicą. Pewnie mniej niż sportowców dotyczy działaczy i innych ludzi z branży, no ale...

Sami zresztą spójrzcie na nagranie z Mateuszem Borkiem, który "zasłynął" podczas jednej z minionych gal. Silił się na składną wypowiedź, ale jego bełkot o tym, jak szanuje Bartosza Zmarzlika, chociaż na żużlu się nie zna, przejdzie do historii:

Żart o kupie, czyli wisienka na torcie dla Sportowca Roku 2023

To, że na temat tej żenującej widza imprezy trzeba napisać felieton, mówiłam redakcyjnym kolegom już trzeciej minucie transmisji. A kiedy zobaczyłam to, co zrobił na scenie Władysław Kozakiewicz, utwierdziłam się tylko w przekonaniu, że miałam rację.

Czy ten pseudo-żart mnie zaskoczył? Ani trochę. I gwarantuję, że was też by nie zdziwił, gdybyście tylko słyszeli, co tam się działo. A to, czego nie emitowano, to pewnie temat na osobny tekst.

Obecnych na miejscu dziennikarzy gorąco zachęcam do tego, by taki napisać. Może ktoś pójdzie w końcu po rozum do głowy i zrozumie, że to impreza, która ma promować sport. A rywalizacja na największą żenadę szczęśliwie uznaną dyscypliną sportu nie jest.