To była najbardziej absurdalna ulotka, jaką w życiu widziałem. Wczoraj, wracając z pracy w tramwaju znalazłem świstek papieru, który zapraszał mnie na wielką, jedyną w swoim rodzaju, potrzebną manifestację. PiS wraz z aktywnymi Polakami, którym na sercu leży dobro naszego pieknego kraju blokuje ulice i protestuje przeciwko podniesieniu wieku emerytalnego. Gdyby udało im się zablokować te zmiany, dobro naszego pięknego kraju mogłoby zamiast na sercu leżeć im na wątrobie.
Od początku. Rząd zapowiedział, że do 2040 roku zrówna wiek emerytalny kobiet i mężczyzn i podniesie go do 67. roku życia. No zbrodnia na narodzie polskim. Rozumiem, wróć. Nie rozumiem oburzenia. Tłumaczyłem mojej mamie, która oburzenie gdzieś tam rozumiała, że po pierwsze żyjemy coraz dłużej, więc coraz więcej czasu spędzamy na emeryturze, a wbrew pozorom budżet nie jest studnią bez dna. To zresztą chyba nawet do Greków ostatnio dotarło. Po drugie ona sama akurat (moja mama, nie Grecja) nie będzie pracować do 67. roku życia (nie powiem, do którego, bo poznacie jej wiek, a wiecie jak to jest z poznawaniem wieku…). Po trzecie absolutną bzdurą jest, że przez podniesienie wieku emerytalnego zwiększy się bezrobocie wśród młodzieży. Bo czy wyobrażacie sobie, że młody człowiek po studiach będzie się ubiegał o stanowisko 66-latka? Pomijam, że część z nich będzie pełnić kierownicze funkcje, inna część oczywiście nie. Nie zmienia to faktu, że czym innym na rynku pracy zajmują się osoby w moim wieku, czym innym osoby w wieku moich rodziców, a jeszcze czym innym ci, którym blisko do osiagnięcia wieku emerytalnego.
Nie dajmy się zwariować. O planowanych zmianach oczywiście wiele się mówi, ale po co krzyki niektórych polityków, że samo podniesienie wieku emerytalnego nie wystarczy? Wiadomo przecież, że nie wystarczy. Ale politycy, z tego co wiem (choć może się mylę, bo nie zajmuję się na co dzień polityką) nie są od krzyczenia, tylko od prac w sejmowych komisjach, podkomisjach, kuluarach, gabinetach, w Hawełce i od, przepraszam, dochodzenia do kompromisu. Przy czym darcie się, rzucanie kamieniami, demolowanie jakiegokolwiek miejsca, w jakimkolwiek mieście nie jest dochodzeniem do kompromisu (nie wiem, czy PiS podczas manifestacji będzie rzucał kamieniami, jak nie będzie to przepraszam, wróżę sobie).
Magiczne hasła PiS
Zanim napiszę o tym, co realnie grozi Polsce (i nie tylko Polsce, bo z kryzysem demograficznym będzie się zmagać cała światowa gospodarka), przeanalizuję informacje, które na swojej stronie internetowej udostępniła największa partia opozycyjna. I nie, nie dlatego, że bronię PO, bo nie mam żadnego powodu by to robić i nie uważam też, by robili wystarczająco dużo. Zrobię to dlatego, że gospodarka tym się różni od polityki, że łatwo ją policzyć.
Oczywiście, pracownicy boją się, że w pewnym momencie nie znajdą pracy, ale, jak powiedział naTemat Jeremi Mordasewicz z PKPP Lewiatan, nie można działać w oderwaniu od rzeczywistości. - Przeciwnicy podniesienia wieku emerytalnego nie zdają sobie sprawy z kilku faktów. Po pierwsze: liczba osób w wieku produkcyjnym spadnie do 2040 roku o 5 milionów (z 26 milionów obecnie). Rząd proponuje bardzo powolny wzrost wieku emerytalnego, my uważamy, że powinno się to zrobić szybciej. Tak, czy inaczej pracodawcy nie będą mieli rąk do pracy, nie będą mieli skąd wziąć pracowników - mówi Mordasewicz. Dodaje też, że warunki pracy się ciągle zmieniają, praca staje się coraz łatwiejsza. Problem będzie miało jedynie 240 tysięcy pracowników (z ponad 16 milionów), którzy pracują w wysokich temperaturach i wykonują bardzo trudną pracę. - I z tym trzeba coś zrobić. Nie zmienia to jednak faktu, że co 5 lat nasze życie wydłuża się o rok, a skoro dłużej żyjemy, musimy też dłużej pracować.
Pułapka psychologiczna
W taką pułapkę, zupełnie bezwiednie wpadają osoby na 5 lat przed przejściem na emeryturę. - To znaczy, że kobieta w wieku 55. lat w tej chwili przestaje dbać o swoje kwalifikacje, ona już myśli o emeryturze. Przestaje w siebie inwestować i pracodawcy też przestają w nią inwestować, bo to się nie opłaca w perspektywie 5 lat - mówi Mordasewicz. Nawet jeżeli w wieku lat 60 stwierdzi, że chciałaby jeszcze popracować, jej kwalifikacje będą nieaktualne.
Dobrze, po kolei więc. Owszem, rząd podniósł składkę rentową od pierwszego lutego. Podniósł ją jednak tylko po stronie pracodawców. To oczywiście nie znaczy, że pracownicy nie odczuli tej zmiany. Nie wpłynęła ona jednak bezpośrednio na pensje. Zdaniem ekspertów może jednak okazać się, że przedsiębiorcy ze względu na wyższe koszty dadzą swoim pracownikom niższe podwyżki, by "wyzerować" wpływ podniesienia składki. Zdaniem Jeremiego Mordasewicza podwyżka powinna po równo dotknąć pracowników i pracodawców, a sama w sobie może powiększyć szarą strefę. Co do wyższej akcyzy - o obowiązku jej podniesienia wiadomo było już negocjując wejście Polski do Unii Europejskiej. Gdy Jarosław Kaczyński był premierem mógł się tą sprawą zająć, walczyć z Unią o przesunięcie tego terminu. Dodam, że zgodnie z przepisami wspólnoty akcyza od 2012 roku musiała osiągnąć unijne minimum. Z kolei minister Rostowski zapowiedział wprowadzenie w Polsce podatku bankowego, podejrzewam jednak, że w nieco innej formie, niż propozycja Prawa i Sprawiedliwości. Która będzie lepsza? Nie mam pojęcia. Ale tu wracamy do punktu wyjścia - po to się jest politykiem, żeby szukać kompromisu w parlamencie, nie na ulicy.
Bez podniesienia wieku emerytalnego i całościowej zmiany podejścia zabraknie pieniędzy na emerytury i renty, rąk do pracy będzie za mało, a miejsc pracy nie przybędzie. Jak przedsiębiorcy mają zatrudniać, skoro na na 4 lata przed przejściem na emeryturę, pracownik wchodzi w tak zwany okres ochronny. Pracodawca nie może go zwolnić, nie może zmienić mu stanowiska, ani zmienić warunków zatrudnienia – nawet, jeżeli spada wydajność takiego pracownika. Z tego powodu wielu przedsiębiorców, którzy mają pracę dla osób starszych, nie chcą ich zatrudniać, w obawie przed usztywnieniem warunków pracy. By umożliwić osobom 60+ znalezienie pracy, należałoby, zdaniem Mordasewicza, znieść te zapisy – Czy Pan by zatrudnił osobę, której nie będzie Pan mógł zabrać samochodu służbowego, zmienić stanowiska, obniżyć pensji, albo zmienić umowy na część etatu? – pyta.
Głębsze zmiany są potrzebne również według Rafała Antczaka, członka zarządu Deloitte Polska. - Obecnie trudno nam sobie nawet wyobrazić jak zorganizować pracę osób po 60, czy 65 roku życia, jeśli ta praca ma być produkcyjna a nie stanowić fikcji ekonomicznej. W Polsce nie udało nam się przecież zaktywizować osób po 55. roku życia. Jeśli więc podwyższenie wieku emerytalnego w naszym kraju ma nie doprowadzić do nowych patologii w systemie zabezpieczeń społecznych, to należy zmiany te powiązać z szeregiem innych reform, w tym m.in. permanentnym doszkalaniem i/lub przekwalifikowywaniem starszych pracowników, upowszechnianiem wykonywania pracy przez Internet, wprowadzeniem specjalizacji geriatrycznych, czy może nawet rozdzieleniem usług medycznych celem zwiększenia ich efektywności. Skala problemów przed jakimi możemy się znaleźć w rezultacie starzenia społeczeństw wymaga całościowej i długoterminowej strategii – mówi Rafał Antczak.
Dłuższa praca może się nie podobać, trzeba jednak zdać sobie sprawę z konsekwencji pozostawienia wieku emerytalnego na niezmienionych poziomach. W całej Europie rządy decydują się na taki krok z bardzo prostej przyczyny. Liczby nie kłamią - żyjemy coraz dłużej, emerytów wobec osób pracujących jest coraz więcej, coraz dłużej cieszymy się też dobrym zdrowiem.
Dziś kobiety spędzają na emeryturze 27 proc. swojego życia, jedną czwartą się uczą. - Gdybyśmy nie zmienili wieku emerytalnego, w 2040 roku kobiety spędzą na emeryturze ponad jedną trzecią swojego życia. A związkowcy mówią, że to przywilej! - dodaje Mordasewicz. Emeryci nie pracują, a kosztują, muszą więc pracować dłużej, by kosztować mniej i więcej "zarabiać" na emeryturze.
Wprowadzenie faktycznego przymusu pracy do 67 roku życia może doprowadzić do tragicznej sytuacji osób starszych na rynku pracy. Zamiast wypracowanych i należnych emerytur osoby starsze może czekać zasiłek dla bezrobotnych lub całkowity brak środków do życia.
Prawo i Sprawiedliwość nie zgadza się na drastyczne wydłużenie wieku emerytalnego Polaków wbrew ich woli. Praca dla kobiet po 60 roku życia, a dla mężczyzn po 65 roku życia powinna być prawem a nie przymusem. Uważamy, że jeśli osoba starsza ma siły, zdrowie i pracę powinna mieć prawo (a nie obowiązek) do jej kontynuacji i tym samym wyższej emerytury. Polacy muszą mieć w tej sprawie możliwość swobodnego i racjonalnego wyboru.
Prawo i sprawiedliwość
Rząd PO głosi, iż prowadzi politykę oszczędności budżetowych w czasach kryzysu. Podwyższa m.in. składkę rentową i akcyzę na paliwo sięgając tym samym do portfeli Polaków. Tymczasem odrzuca w Sejmie projekt PiS dotyczący wprowadzenia podatku bankowego. Zysk banków w Polsce w ubiegłym roku wynosił ok. 16 miliardów złotych netto.