
Choć Subaru należy do japońskich, słynących z niezawodności marek o dość sporym prestiżu, prawie 50 tys. egzemplarzy ma trafić do serwisu. Usterka? Samoodpalanie.
REKLAMA
Chciałbym zobaczyć miny osób, które przechodzą w odpowiednim momencie obok jednego z takich wadliwych egzemplarzy. Auto milczy, a za chwilę odpala i pracuje tak długo aż skończy się paliwo. Albo jeszcze lepiej – odpala, gaśnie, odpala, gaśnie, odpala…
Tak, to możliwe. Na szczęście nie u nas. Na rynek amerykański sprzedano 47 000 wadliwych Subaru Impreza, Legacy i Outback, które mają problem z wadliwym pilotem pozwalającym na zdalne włączenie silnika. Po upuszczeniu pilota moduł odpowiedzialny za uruchamianie silnika może zwyczajnie zwariować i powodować wspomniane sytuacje. Oczywiście ogłoszono akcję serwisową i wszystkie auta zostaną naprawione bezpłatnie.
Subaru, podobnie jak wiele innych marek japońskich przestaje być przysłowiowo niezawodne. Kilka lat temu w Polsce miała miejsce mała afera z szybko zużywającym się sprzęgłem w modelach z silnikiem Diesla. Oficjalne stanowisko importera nie było tak przyjazne klientom jak w USA. Polskim nabywcom Subaru próbowano wmówić, że nie potrafią jeździć.
W innym przypadku, na początku tego roku ogłoszono akcję na wadliwe wahacze zawieszenia. Nie akcję serwisową, a zapobiegawczą ponieważ ryzyko szybszej korozji elementu zawieszenia nie miało wpływać na bezpieczeństwo użytkowania.
Tak czy inaczej nie trudno zauważyć, że Subaru zaczyna lecieć w dół jak pozostałe japońskie marki.
źródło: v10.pl