Zatłoczone i obciachowe – tak coraz więcej osób postrzega najpopularniejsze polskie kurorty. Ci, którzy wieszczą ich zmierzch, powinni jednak jeszcze poczekać. Miasta takie jak Sopot czy Zakopane walczą o nową wizję. Oby znalazły ją jak najszybciej, bo po piętach depczą mniejsi, ale bardziej zdeterminowani: Świnoujście, Mielno, Karpacz.
"Do ulubionych rozrywek bywalców modnych miejscowości należały jazda na nartach, zabawa na dancingach i gra w brydża" – tak międzywojenne rozrywki w popularnych miejscowościach wypoczynkowych opisują Maria i Jan Łozińscy autorzy książki "W kurortach przedwojennej Polski". Dziś z radosnej, beztroskiej atmosfery niewiele zostało. Miejscowości, które dawniej były polskimi perełkami dziś straciły dawny urok, zapchane chaotyczną zabudową, barami z zapiekankami i słabymi dyskotekami. Władzom brakuje często pomysłu i wizji, a mieszkańcom motywacji: sezon trwa ledwie kilka tygodni, w które trzeba zarobić tyle, by wyżyć przez resztę roku. Nie ma czasu, by myśleć o wspólnym działaniu i atmosferze miasta.
Discopolowy Sopot
– Sopot był miastem z klasą, a ostatnimi laty zrobił się strasznie discopolowy – powiedział w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" dr Jacek Friedrich, historyk sztuki i wykładowca Uniwersytetu Gdańskiego. Jego zdaniem miasto, które stało się letnią mekką turystów z bardziej zasobnym portfelem, kolokwialnie mówiąc, stoi w rozkroku. Z jednej strony chce bowiem pozostać "perłą Bałtyku" i miastem z klasą, a z drugiej, nie potrafi oprzeć się zalewowi tandety. Dla Friedricha symbolem jest Krzywy Domek, który wyrósł na jedną z największych atrakcji Sopotu. – Czasem Monciak przypomina raczej obskurną dzielnicę portową w Hamburgu niż centrum kurortu. Sopot ma ten problem, że nie wie, czy chce być elitarny, czy raczej popularny. Dla takiego Sopotu Krzywy Domek jest może i należytym symbolem – ocenił w wywiadzie.
Problemem Sopotu nie jest oczywiście wyłącznie architektura. O świetności kurortu decydowały kiedyś zarówno prestiżowe imprezy, jak i goście, którzy pojawiali się w mieście. Dziś festiwal w Sopocie budzi mieszane uczucia. "Słowik umarł" – napisał po ubiegłorocznej edycji nasz bloger Artur Sikorski. "Festiwal w Sopocie to nie tylko scena i artyści. Przez wiele lat to był styl życia. Dni, w których Sopot zamieniał się w prawdziwą stolicę muzyki popularnej (nie złej, po prostu popularnej). Opera Leśna, która dziś przypomina statek kosmiczny, niegdyś była miejscem muzycznych wydarzeń, zakulisowych romansów i skandali. No i sama nazwa “opera” mówiła dużo. Zarówno o miejscu jak i o ludziach tu występujących. Festiwal w Sopocie to także Grand Hotel, popularny “Monciak” i najważniejsze: LUDZIE. Kiedyś, zarówno mieszkańcy miasta jak i artyści z dumą mówili o festiwalu, chcąc się z nim utożsamiać, być jego częścią. Dziś, wszyscy umywają ręce" – ocenił Tomasz Golonko.
Na podobną przypadłość cierpi zresztą nie tylko Sopot. Podobne grzechy: ścisk i odarcie z dawnej atmosfery wypomina się także Zakopanemu – "zimowej stolicy Polski", do której co roku przyjeżdża nawet 3 mln turystów.
Patrz na potencjał
Zdaniem dr Pawła Grząbki, prezesa firmy zarządzającej nieruchomościami CEE Property Group, dawne najwspanialsze kurorty zaczynają ustępować miejsca mniejszym i do tej pory niedocenianym. – W górach to Szklarska Poręba, Karpacz, a nad morzem: Świnoujście, Międzyzdroje, Mielno. Widać tam myślenie o tym, jak się zmienić i dopasować do potrzeb turystów. Ogromne kwoty, pozyskiwane głównie z pieniędzy unijnych, przeznacza się tam na rozwój infrastruktury – ocenia. – Jak bardzo zmieniają się te miasta widać dopiero, kiedy nie było się w nich przez kilka lat.
Efekty starań samorządów było widać w rankingu najpopularniejszych kurortów, który robiła firma Sun&Snow, specjalizująca się w wynajmowaniu luksusowych apartamentów. Badając nadmorskie miejscowości oceniała nie tylko warunki naturalne, takie jak długość plaży, ale przede wszystkim bazę noclegową i atrakcje, które zapewnia miasto. W zestawieniu najwięcej punktów dostało Świnoujście, detronizując Sopot. Ranking przestał się jednak ukazywać po tym, jak okazało się, że pretensje do firmy mają lokalni włodarze.
Grząbka przekonuje, że analizując sytuację kurortów warto zwrócić uwagę nie tyle na ich aktualny stan, co na potencjał. O sukcesach i swoistej modzie na miejscowości decydują bowiem najbogatsi turyści. Kurorty, które mają plany na rozwój, to ich starają się zachęcać, przyciągając na przykład deweloperów inwestujących w luksusowe apartamenty. – Oni kupują nieruchomości w kurortach, jeśli deweloper przekona ich, że warto.
Zakopane podnosi głowę
Konieczność zmian widzą władze Zakopanego, z badań przeprowadzonych na ich zlecenie wynika bowiem, że "zimowa stolica" kojarzy się głównie z Krupówkami, popularnym deptakiem. W ubiegłym roku w magistracie przyjęto nową strategię dla miasta. Do 2020 Zakopane chce zmienić się w miasto bardziej ekologiczne i bardziej prestiżowe, poprawić sektor usług, a także rozwijać współpracę z sąsiednimi miejscowościami.
– Realizacja tej strategii będzie dość trudna – przyznaje rzeczniczka Zakopanego Ewa Matuszewska. – Miasto nie ma żadnej większej hali, więc nie może pozwolić sobie na organizowanie imprez masowych. Poza tym pewne określone zachowania wymusza na nas sąsiedztwo Tatrzańskiego Parku Narodowego. Będziemy więc starali się zbudoawć renomę Zakopanego wokół hasła "Czyste Miasto" – dodaje.
Jak na razie w najbardziej rozpoznawalnych punktach miasta wciąż jednak królują bary z fast foodem, a na wjeździe do niego straszą dziesiątki banerów reklamowych.
Trzeba współdziałać
– Wdrożenie przyjętej przez nas strategii wymaga kompletnego przeorganizowania modelu funkcjonowania przedsiębiorstw. Zakopane to w większości prywatne miasto – mieszkańcy prowadzą firmy przewozowe, agroturystykę.
Jeśli prywatne busy są brudne, a kierowcy nieuprzejmi, to wpływa na wizerunek całego miasta.Owszem, samorządy są od inwestycji, ale jeśli mieszkańcy nie będą sami dbali o własny chodnik przed posesją, to niewiele się tu zmieni – mówi i dodaje, że przekleństwem miasta wciąż jest działająca w sektorze usług szara strefa. – W mieście mamy zarejestrowane ponad 20 tys. miejsc noclegowych. Osoby, które zgłaszają do nas pensjonaty możemy kontrolować. Złą sławę przynoszą nie one, ale dziesiątki takich, które działają bez zgody.
Matuszewska zaznacza, że nowa miejska strategia była konsultowana z mieszkańcami, którzy na spotkania z urzędnikami często po prostu... nie przychodzili. – Bez współdziałania niewiele uda się zrobić – mówi.
Wiedzą o tym także lokalni aktywiści z Sopotu. Tylko w ciągu ostatniego roku zorganizowali tam festiwal Artloop. Bohemę ma pomóc przyciągnąć także nowy, artystyczny bazar, który powstaje na wzór słynnego Portobello. Ale czy to wystarczy, by odczarować kurort?