Jeżeli w latach 90. spodziewaliście się, że wojna z maszynami będzie przypominać coś, co można zobaczyć w filmie "Terminator", to dzisiaj pewnie czujecie zawód.
Walka ze sztuczną inteligencją już trwa, tyle że pośrednio, i chodzi w niej m.in. o wykorzystanie praw autorskich, a także ludzkiego wizerunku i twórczości.
Może i nie brzmi to tak groźnie, jak karabin laserowy cyborga T-800 wymierzony w naszą czaszkę, ale jest jeszcze gorzej – zagrożenie jest bowiem realne i może dotyczyć nas wszystkich.
Pokazuje to przykład pozwu rodziny legendy stand-upu – George'a Carlina. W styczniu 2024 roku w sieci pojawiło się blisko godzinne nagranie audio z jego występu – w pełni wygenerowane przez sztuczną inteligencję. Wśród poruszanych tematów pojawiły się m.in. masowe strzelaniny, media społecznościowe, a nawet samo AI.
Słowem: wszystko, co może posłużyć za materiał źródłowy, z którego da się ukręcić jakiś ironiczny żart będący kąśliwym komentarzem na temat kondycji świata i naszego autodestrukcyjnego gatunku.
Warto wspomnieć, że Carlin zmarł w 2008 roku, a samo nagranie nosi nazwę "I'm Glad I'm Dead" – co nadaje podwójnego znaczenia zarejestrowanemu materiałowi.
Co prawda samo nagranie stawia jasno sprawę, że jest jedynie "parodią", czyli właściwie interpretacją George'a Carlina w wykonaniu sztucznej inteligencji, która wcześniej musiała nauczyć się jego prawdziwych występów, by móc je imitować.
– Na wstępie chciałbym przeprosić, że musieliście tyle czekać na nowy materiał. Na swoje usprawiedliwienie mam jednak to, że byłem martwy, więc technicznie rzecz biorąc, to nie była moja wina. Jeżeli chcecie już kogoś za to winić, to obwiniajcie Boga... – mówi we wstępie "swojego" występu AI-Carlin.
Trochę niepokojące? Moim zdaniem tak, i to bardzo. Zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę, z jaką szybkością maszyny się nas uczą, jaki zasięg rażenia mają ich działania oraz jak przekonujące staje się efekt ich "pracy".
Jasne, osoby, które kojarzą prawdziwe występy Carlina i znają jego historię od razu dostrzegą różnicę, ale co z młodszym pokoleniem lub ludźmi, którzy tego komika nie znali?
Czy w tym informacyjnym bełkocie i natłoku bieżących spraw będziemy w stanie określić za 10 lat, czy patrzymy na coś rzeczywistego, czy może właśnie staliśmy się fanem wytworu sztucznej inteligencji (zakładając, że Polacy patrzą wprzód o 10 lat)?
Pytanie nabiera z pewnością nabiera większego sensu, jeżeli AI miałby "zinterpretować" nas. Kwestią sporną zapewne pozostaje, czy sztucznej inteligencji wystarczyłby content, który dobrowolnie wrzucamy na Facebooka, Instagram, TikToki i resztę mediów społecznościowych, by wiedzieć, jak wyglądamy, jaki mamym głos i jak się zachowujemy.
Spokojnie, to póki co tylko dywagacje. Może za wcześnie, by zadawać tak graniczne pytania (albo zdecydowanie za późno).
Faktem jest, że rodzina Carlina jest – słusznie – oburzona projektem, bo oczywiście nie wyraziła na zgody na taki materiał. Co więcej, złożono też pozew w związku z naruszeniem praw autorskich – jako że twórcy "występu" czerpią korzyści finansowe z wizerunku komika bez zgody spadkobierców.
Wiadomo bowiem nie od dziś, że w późnym kapitalizmie nie ma takiej rzeczy, na której nie można zarobić. Nawet jeżeli ma to być nekromancja i "wskrzeszanie" zmarłych dla wyświetleń i udostępnień (nie zapominajmy, że takie rzeczy działy się już wcześniej, tyle że za zgodą rodziny zmarłych – np. w "Gwiezdnych wojnach" i nowych "Pogromcach duchów").
– Tu nie chodzi jednak tylko o komercyjną stronę tego problemu. Wszystko, co zrobił mój tata, jest dostępne na YouTube, do obejrzenia za darmo. Tu chodzi o zrozumienie tego, co to znaczy być ludzkim artystą i tego, jaką sztukę tworzy – stwierdziła w rozmowie z TMZ Kelly Carlin, córka nieżyjącego komika.
Warto dodać, że na podobny krok zdecydował się w zeszłym roku też Tom Brady, amerykański futbolista. Will Sasso oraz Chad Kultgen, dwóch komików prowadzących podcast "Dudesy" stworzyło wtedy przy użyciu AI godzinny występ z "udziałem"sportowca – wygenerowano jego głos i dodano sztucznie stworzone podobizny.
Po tym, jak zespół prawników sportowca zagroził podjęciem kroków prawnych, panowie usunęli nagranie z sieci. Oczywiście to nie oznacza, że nie można go znaleźć.
Jeżeli ktoś wciąż uważa, że AI to tylko dobra zabawa, to czy za taką uważa też wykorzystanie wizerunku prawdziwej osoby do treści pornograficznych?
"Decyzja o tym, czy zostaną podjęte kroki prawne, jest w toku, ale jedno jest pewne: te fałszywe obrazy generowane przez sztuczną inteligencję są uwłaczające, obraźliwe, eksploatujące i wykonane bez zgody i / lub wiedzy Taylor" – poinformowała serwis Dailymail.com osoba z bliskiego otoczenia Taylor Swift.
Mowa o fałszywych wulgarnych zdjęciach piosenkarki, jakie pojawiły się w sieci, do których stworzenia prawdopodobnie też użyto AI.
Jak podaje Gazeta Wyborcza: "fałszywe zdjęcia Taylor Swift z jednego tylko konta w serwisie X (dawny Twitter) obejrzano 47 milionów razy, zanim w czwartek 25 stycznia konto zamknięto".
Sprawę wykorzystywania sztucznej inteligencji do tworzenia takich materiałów skomentował m.in. dyrektor generalny Microsofta Satya Nadella.
– Po pierwsze, to jest absolutnie niepokojące i okropne, zatem powinniśmy działać. Szczerze mówiąc, wszyscy na platformie technologicznej, niezależnie od tego, jakie jest wasze stanowisko w jakiejś konkretnej sprawie – myślę, że wyciągniemy korzyści, gdy świat online będzie bezpieczny – skwitował Nadella.
Biały Dom już zapowiedział, że Kongres Stanów Zjednoczonych najpewniej podejmie działania legislacyjne. I bardzo dobrze! Warto jednak podkreślić, że to nie sztuczna inteligencja przegrała ten pojedynek z człowiekiem.
To człowiek po raz kolejny przegrał ze swoją naturą bycia dupkiem dla innych.
Czytaj także: https://natemat.pl/513352,jak-powstala-animacja-chlopi-czy-uzyto-ai-kulisy-kandydata-do-oscara