Krzysztof Stanowski z przytupem wystartował ze swoim Kanałem Zero, czyli telewizją na YouTube. Jego pierwszym gościem był Andrzej Duda, z którym wraz z Robertem Mazurkiem przeprowadzili ponad godzinny wywiad.
12 lutego na antenie platformy wyemitowano z kolei rozmowę z byłym pracownikiem TVP i zarazem byłym wicedyrektorem Telewizyjnej Agnecji Informacyjnej Samuelem Pereirą. Ten stał się wizytówką propagandy publicznej telewizji z czasów PiS, a także niemal do ostatniej chwili po przejęciu mediów przez nowy rząd, zarządzał Twitterem TVP.
U Krzysztofa Stanowskiego w programie Pereira nie został czule powitany. Gospodarz poinformował go między innymi, że "nie uważa go za dziennikarza, a za osobę, która zniszczyła media publiczne".
Gość pytany był również między innymi o to, czy nie czuje, że nigdy nie będzie mógł skierować się ku obiektywnemu dziennikarstwu i "musi przyczepić się do otoczenia PiS na zawsze", bo poza nim "jest spalony".
Wywiad wywołał szereg reakcji w sieci, ale szczególnie wybija się ta, którą opublikowała Dorota Brejza. Żona europosła PiS zasugerowała, że w związku z wywiadem szykuje się do kolejnego pozwu.
"Samuel Pereira okłamał Krzysztofa Stanowskiego. Za teksty i wypowiedzi Samuela Pereiry, pozwalam łącznie 4 razy. Wygrałam 4 razy. Raz prawomocnie, trzy razy nieprawomocne" – zaczęła.
Dalej przypomniała wszystkie sprawy, które toczyła przed sądem w związku z tym, co powiedział Pereira lub przeciwko podmiotom, które publikowały jego – zdaniem jej oraz sądu – kłamliwe materiały dziennikarskie.
Dorota Brejza wymieniła sprawy: "Raz pozwałam osobiście Samuela Pereirę. Przykre doświadczenie, bo unikał doręczenia korespondencji, doręczał komornik, to ta słynna historia z wanną. Pozwałam za kłamstwo o rzekomym zaangażowaniu Krzysztofa Brejzy w przestępstwo. My wygraliśmy. On przegrał. W I instancji" – czytamy.
Dalej napisała, że na liście pozwanych jest też TVP właśnie za tekst Pereiry. "To sprawa o publikację fałszywych treści pozyskanych Pegasusem. I nie, nie chodziło o 'jeden SMS bez znaczenia', chodziło o wiele smsów, o zamianę nadawcy z odbiorcą, o kompilowanie różnych wiadomości wysyłanych w różnym czasie do różnych osób, o dopisywanie do wiadomości nowych, wymyślonych, aferalnych kontekstów. My wygraliśmy. Oni przegrali. W I instancji" – wyjaśniła.
Trzeci raz także dotyczył materiału TVP, także w związku z Krzysztofem Brezją, który miał korzystać ze służbowego samochodu do swoich celów. Czwarty z kolei wytoczyła przeciwko orlenowskiej Gazecie Pomorskiej za wywiad, który nazwała "kłamstwo na kłamstwie".
"W efekcie, my wygraliśmy, a oni przegrali. Tym razem przegrali w obu instancjach" – dodała.
Dorota Brejza nie wyjaśniła, czy "kolejny raz", o którym pisze, ma dotyczyć bezpośrednio pozwania Samuela Pereiry, czy wydawcy, a więc Krzysztofa Stanowskiego i jego Kanału Zero. Napisała jedynie:
"Gdy piszę oni, mam na myśli TVP lub Gazetę Pomorską, ale zawsze chodziło o teksty Pereiry, za które on odpowiada. Sami Państwo widzicie, i Pan Stanowski mam nadzieję także, że bilans jest dość jednoznaczny. Nie jest dla mnie wielkim wyzwaniem wygrać piąty raz" – skwitowała.