Jak powiedział prezydent, "nie byłoby obecnej wojny" gdyby Ukraina była członkiem Sojuszu. – To powinien być wielki wyrzut sumienia dla niektórych członków NATO – dodał.
Prezydent zaczął od tego, że "dokładnie 2 lata temu, wieczorem 23 lutego opuszczał Kijów, który szykował się do odparcia rosyjskiej agresji".
– Zaledwie kilka godzin później na ukraińską stolicę spadły pierwsze bomby, a wojska Władimira Putina rozpoczęły pełnoskalową wojnę przeciwko niepodległej Ukrainie. Brutalną wojnę, która niestety trwa do dziś – mówił.
Dalej Duda pochwalił się, że "Polska od samego początku wspierała walczącą Ukrainę".
– Z prawdziwą dumą wspominam postawę milionów Polaków, którzy od pierwszych godzin wojny otworzyli swoje serca i domy dla uciekających przed tragedią wojny naszych sąsiadów – wspomniał prezydent braterską postawę naszych rodaków, dzięki czemu w kraju nie było konieczności organizowania obozów uchodźczych.
Dalej prezydent wymieniał inicjatywy, które wyszyły z inicjatywy Polski.
Andrzej Duda zapewnił, że wsparcie dla Ukrainy, która walczy z Putinem, nie mienie. Jak powiedział, "wspieraliśmy, wspieramy i będziemy wspierać Ukrainę w jej walce o wolność!"
– Dzisiaj to wsparcie jest nadal niezwykle potrzebne. Niezależnie od zmęczenia wojną. Wolny świat nie może dopuścić do tego, żeby Putin i Rosja zatryumfowali – powiedział, zakończył to zdanie jednak niepokojącą wizją: – Jeśli tak się stanie prędzej czy później czeka nas kolejna wojna – skwitował.
Jak powiedział w dalszej części przemówienia prezydent, "Europa powinna wyciągnąć lekcje z historii".
– Gdyby w 2008 roku, podczas Szczytu NATO w Bukareszcie, posłuchano Stanów Zjednoczonych, posłuchano Polski i innych krajów Europy Środkowej, gdyby nie zwyciężyła postawa, żeby nie drażnić Rosji – Ukraina byłaby dzisiaj w NATO. Nie byłoby obecnej wojny! To powinien być wielki wyrzut sumienia dla niektórych członków NATO – dodał. Na końcu pochwalił się tym, ile nasz kraj wydaje na obronność, nawiązując między wierszami do słów, z których zasłynął ostatnio Donald Trump.
Kandydat na prezydenta USA mówił, że kluczową sprawą jest, by członkowie NATO płacili na obronność, bo w przeciwnym razie USA nie stanie w ich obronie w razie wojny.
– Polska od dawna postępuje w ten sposób. Przeznaczamy obecnie ponad 4 proc. PKB na modernizację armii. Ponieważ wiemy, że bezpieczeństwo ma swoją cenę i trzeba ją zapłacić! Jeśli chcemy bezpiecznej Europy dla przyszłych pokoleń, musimy działać. Musimy działać teraz! – zakończył.
Na 2024 rok w budżecie przygotowanym przez poprzedni rząd Prawa i Sprawiedliwości kwota zaplanowana na obronność, to 118,14 mld zł, co stanowi 3,1 proc. przewidywanego PKB. Jak podaje portal defence24.pl "wraz z Funduszem Wsparcia Sił Zbrojnych wydatki obronne mają wynieść blisko 159 mld zł – 4,2 proc. PKB."