Może gdybyśmy wiedzieli, co naprawdę jemy, wszyscy bylibyśmy weganami?
Ewelina Lewandowska
11 kwietnia 2024, 14:11·6 minut czytania
Publikacja artykułu: 11 kwietnia 2024, 14:11
Testowanie kosmetyków na zwierzętach, wykorzystywanie małp do zbierania kokosów, przejażdżki bryczkami na Morskim Oku, przypalanie kurom dziobów laserem, maksymalne eksploatowanie krów, ból i cierpienie zwierząt futerkowych – weganie do tego nie chcą przykładać swojej ręki. Chcą z tym walczyć, a raczej walczyć o lepsze życie dla wszystkich zwierząt.
Reklama.
Reklama.
Polskie określenie "weganizm" pochodzi od brytyjskiego słowa "vegan", które powstało w Wielkiej Brytanii w 1944 r. dzięki Donaldowi Watson’owi – założycielowi Towarzystwa Wegańskiego (ang. American Vegan Society), który wykorzystał trzy pierwsze i dwie ostatnie litery ze słowa "vegetarian".
Weganizm to jednak znacznie więcej niż dieta. To dziś styl życia. Oznacza to, że odnosi się do wielu płaszczyzn: poczynając od diety, przez ubieranie się, wybór kosmetyków, po postawy wobec spraw społecznych i politycznych. Dotyka filozofii, ekologii, etyki, praw zwierząt oraz ich ochrony, religii.
Przecież zwierzęta przez to nie giną?
Wegetarianie wyznają zasadę "non violence – bez przemocy". – Ale co złego jest w tym, że zjem jajko czy wypiję szklankę mleka, przecież zwierzęta przez to nie giną – słyszałam wiele razy. Otóż nierzadko giną w tych samych ubojniach, co zwierzęta przeznaczone na mięso.
Ponadto uprzemysłowienie rolnictwa, rezygnacja z prowadzenia małych gospodarstw rolnych opartych na hodowli zróżnicowanego inwentarza, powiększanie hodowli przemysłowych, klatkowych, a to wszystko pod egidą "zrównoważonej intensyfikacji" tudzież "wykarmienia świata" doprowadziło do maksymalizacji cierpienia zwierząt.
Po II wojnie światowej w rolnictwie rozpoczął się nowy trend. Jak czytamy w książce "Farmagedon. Rzeczywisty koszt taniego mięsa" autorstwa Philipa Lymbery’ego i Isabel Oakeshott, nacisk zaczęto kłaść wtedy na produkcję masową, "jakość zastąpiono ilością, która stała się głównym motywatorem. Rolników zachęcano raczej do spełniania minimalnych standardów rynku towarowego, a nie do osiągnięcia jak najlepszej jakości produktów".
To z kolei doprowadziło do maksymalnej eksploatacji zwierząt hodowlanych, a co za tym idzie także ich cierpienia. I m.in. z tych powodów weganie nie jedzą produktów odzwierzęcych.
Weźmy przykład z mlekiem. Krowy mleczne oddają dziś mleko w nadnaturalnych ilościach, ale aby mogły to robić, wcześniej są sztucznie zapładniane, raz za razem, a ich organizm często nie ma nawet chwili wytchnienia. Krowa nie daje przecież mleka, gdy nie zajdzie w ciążę i nie urodzi cielęcia. Niektórzy nadal nie zdają sobie z tego sprawy. Co ciekawe, w 2014 roku "ponad ⅓ młodych, dorosłych Brytyjczyków nie wiedziała, że bekon pochodzi od świń, mleko od krowy, a jajka od kury".
Co wiemy o zwierzętach, które jemy?
Jak się okazuje, kury to bojowe wojowniczki, które rzucają się na ratunek swoim pobratymcom w potrzebie, są bardzo empatyczne i potrafią odczuwać cierpienie, gdy czują, że coś się dzieje np. z ich dziećmi.
Świnie to bardzo mądre zwierzęta, uczą się wzajemnie od siebie, a badania dowodzą, że dorosłe świnie wykazują się większą inteligencją niż 3-letnie dzieci. Krowy zaś lubią zabawę i tworzą ze swymi młodymi niezwykle silne więzi, w ogóle są emocjonalnie zaangażowanie w budowanie więzi społecznych – ponoć wyrażają emocje swoimi uszami. A ludzie w nich i tak widzą jedynie pokarm.
Na domiar złego krowa mleczna całe swoje nędzne życie (zanim stanie się czyimś obiadem, bo krowy mleczne także są zbijane na mięso), spędza w betonowej lub stalowej hali. Bez dziennego światła, bez trawy, wypasania, odpowiedniego podłoża, w swoich odchodach (krowy mogą oddawać kał co 1,5 - 3 h), bez świeżego powietrza, w ciasnocie, oddzielona od swoich dzieci. To wszystko powoduje problemy o podłożu psychicznym: frustrację, strach itd. Nie wspominając o poranionych, spuchniętych od dojenia przez metalowe urządzenia wymionach.
Przejdźmy jeszcze do kur. Jeszcze na początku lat 90. XX w. krążyło przekonanie, i to nawet wśród ekspertów od dobrostanu zwierząt, że kury nie czują bólu i nie cierpią. Tzw. "kury nioski" specjalnie hodowane do znoszenia jaj, całe życie spędzają w ciasnych klatkach czy kurnikach. Są zwierzętami społecznymi, a takie warunki fatalnie wpływają na ich samopoczucie.
Kury słyną z tego, że lubią grzebać w ziemi w poszukiwaniu pożywienia, rozpościerać skrzydła – to są ich gatunkowe potrzeby i zapewne rodzaj komunikacji. Tymczasem na fermach, poprzez sztuczne oświetlenie, regulowane jest składanie przez nie jaj, a ich dzioby przycinane laserem, aby nie mogły się wzajemnie dziobać.
Produkują nienaturalną liczbę jaj, sięgająca ok. 350 jaj rocznie, co powoduje duże zmiany w organizmie, a nawet choroby. Kurczęta płci męskiej, od razu po urodzeniu są zabijane w maszynach poprzez duszenie lub mielenie.
Co wspólnego mają małpy na łańcuchach z olejem kokosowym?
Weganie zwracają także uwagę na olej, który spożywają. Pozyskiwanie oleju palmowego wiąże się bowiem z utratą miejsc bytowania wielu gatunków zwierząt (np. orangutanów). Do produkcji oleju albo mleka kokosowego zaś w niektórych krajach małpy (np. makaki orientalne) są zabierane z ich naturalnego środowiska (często jako młode) i tresowane, nierzadko w barbarzyński sposób, przywiązywane do łańcuchów lub przetrzymywane w ciasnych klatkach, a wszystko po to, aby zbierały ogromne ilości kokosów.
Weganie uważają, że jakiekolwiek wykorzystywanie zwierząt jest złe. Nie do przyjęcia jest dla nich powodowanie cierpienia innych, czujących istot tylko dlatego, że lubimy smak pewnych produktów, podczas gdy zdrową alternatywą jest dieta roślinna. Nie do zaakceptowania są także pobudki stylistyczne/modowe jak ubiór, który w całości, lub fragmentarycznie składa się z elementów odzwierzęcych takich jak skóra, futro, wełna czy nawet składnik kleju pozyskiwany ze zwierzęcych kości, pióra, kaszmir, jedwab czy masa perłowa.
To samo dotyczy kosmetyków. Weganie zwracają uwagę, czy kosmetyki nie zawierają produktów odzwierzęcych w składzie (np. mleko, śluz ze ślimaka, miód, jedwab), bądź czy nie były testowane na zwierzętach.
Ważne jest, aby dokładnie sprawdzać pochodzenie kosmetyków i oznaczenia, ponieważ gotowy produkt może nie być testowany na zwierzętach, ale jego składnik już tak. Ostatnim dużym sukcesem z korzyścią dla zwierząt były zmiany prawa w 2021 r. dot. testowania kosmetyków na zwierzętach w Chinach.
Co ciekawe, na terenie UE obowiązuje: całkowity zakaz testowania kosmetyków i ich składników (od 2004 r.); zakaz wprowadzania testowanych kosmetyków i składników na rynek (od 2009 r.), całkowity zakaz obrotu kosmetykami testowanymi na zwierzętach (od 2013 r.).
Aktywizm, wolontariat, edukacja – tym też jest weganizm
Weganie często także uczestniczą w wielu ruchach na rzecz ochrony zwierząt. Zależy im na poprawie dobrostanu zwierząt, nie tylko tych hodowlanych, np. na zakazie trzymania psów na uwięzi, uświadamianiu, jak cierpią konie wykorzystywane w wyścigach konnych lub pracujące w transporcie, które nierzadko są wycieńczone z przemęczenia i upałów.
Nie uczestniczą w wydarzeniach, do których wykorzystuje się zwierzęta jako atrakcję (skądinąd dużym kosztem zwierząt), np. w cyrkach, czy zoo. Część wegan bierze udział w marszach, w których np. motywem przewodnim jest "wyzwolenie wszystkich zwierząt". Udziela się wolontariacko w fundacjach prozwierzęcych, schroniskach dla bezdomnych zwierząt. Chce edukować i uświadamiać. Propaguje postawy moralne i etyczne wobec zwierząt. Traktuje zwierzęta jako istoty żyjące, a przez to zdolne do odczuwania emocji i cierpienia, chcąc unikać ich wykorzystania dla fanaberii człowieka.
Weganie wiedzą, że każde zwierzę ma swoja wewnętrzną wartość i nie rozumieją, dlaczego jednych traktujemy jak członków rodziny, a drugich kroimy na talerzu i wbijamy w nich widelec. Są przeciwni twierdzeniom, które skądinąd znajdują swoje miejsce również w biblijnym obrazie stworzenia, że gatunki zwierząt i roślin, zamieszkujące ziemię, zostały stworzone specjalnie po to, aby służyć człowiekowi. Dokonują przemyślanej i zakorzenionej w badaniach antropomorfizacji zwierząt.
W przestrzeni publicznej widać coraz więcej znanych osób, które sprzeciwiają się takiemu wykorzystywaniu zwierząt.
– Nie chcę sprawiać bólu innemu, żyjącemu, empatycznemu stworzeniu. Nie chcę odbierać mu dzieci, nie chcę go zmuszać do przebywania w zamknięciu i tuczeniu tylko po to, żeby został zamordowany. To absurdalne i barbarzyńskie i po prostu nie rozumiem, jak można być świadkiem tego i nie być tym dotkniętym – mówi słynny amerykański aktor, weganin od 3. roku życia i aktywista Joaquin Phoenix w jednym z wywiadów.
Weganie zwracają uwagę również na ekologię, dostrzegają, jak duży wpływ na zanieczyszczenie środowiska mają fermy przemysłowe, fermy futrzarskie, fermy jaj czy produkcja ubrań (dlatego wielu wegan wybiera ubrania "z drugiej ręki").
Ostatnie badania naukowców z Uniwersytetu Warmińsko Mazurskiego (UWM) to potwierdzają. – Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że produkcja drobiu wpływa na środowisko w dużo większym stopniu niż produkcja innych rodzajów żywności. Fermy emitują zanieczyszczenia do wszystkich komponentów środowiska: powietrza, gleb, wód powierzchniowych oraz gruntowych, wpływając tym samym na człowieka, zwierzęta i rośliny – mówi prof. dr hab. Agnieszka I. Piotrowicz–Cieślak z Katedry Fizjologii, Genetyki i Biotechnologii Roślin na Wydziale Biologii i Biotechnologii Uniwersytetu Warmińsko Mazurskiego (UWM), cytowana w rozmowie zamieszczonej na stronach internetowych UWM.
Jak sami widzicie, weganizm to naprawdę znacznie więcej niż dieta.