Jakby zrobili go w Hollywood. Nie uwierzycie, że ten film to polska produkcja
redakcja naTemat.pl
30 kwietnia 2024, 06:39·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 30 kwietnia 2024, 06:39
Trzeba napisać to na samym początku: “Kos”, opowieść z bohaterem narodowym, Tadeuszem Kościuszką, na pierwszym planie, nie jest typową produkcją o “wielkim Polaku”, po którą będą sięgać nauczyciele, aby zapychać dziury w planach lekcji. To pełnokrwisty, zabójczo zabawny i napakowany akcją film. Obejrzycie go z nieskrywaną przyjemnością i to w domowym zaciszu. “Kos” właśnie trafił na platformę SkyShowtime.
Reklama.
Reklama.
W szeroką kinową dystrybucję, która miała miejsce pod koniec stycznia, "Kos" wszedł już mocno utytułowany – zdążył podbić serca publiczności oraz krytyków Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Jego twórcy zgarnęli tam aż dziewięć nagród, w tym Grand Prix – Złote Lwy dla Najlepszego Filmu.
Na tegorocznej gali Polskich Nagród Filmowych Orły 2024 "Kos" również triumfował - najpierw zgarniając najwięcej nominacji w historii, a potem – aż sześć statuetek, między innymi dla reżysera, Pawła Maślony.
Świeże podejście Maślony do kina historycznego doceniło też jury Paszportów Polityki, przyznając twórcy "Kosa" wyróżnienie i uzasadniając swoją decyzję słowami: "za ukazanie w filmie "Kos" Polski właściwie nieznanej z podręczników historii – ku przestrodze współczesnych".
Czym produkcja zasłużyła sobie na tak duże uznanie?
Maślona zrobił film o “bohaterze”, który chce się oglądać
Dotychczas z bohaterami narodowymi obchodzono się bardzo ostrożnie. Powstawały w efekcie dzieła epickie, ale, nierzadko, epicko nudne.
Maślona idzie zupełnie innym tropem. Nie boi się wchodzić w zupełnie inną estetykę. Widać, że bacznie obserwuje to, co z konwencją westernu zrobili najwięksi współcześni reżyserzy i adaptuje tę wiedzę do naszych, polskich, szlacheckich realiów.
– To jest opowieść o przemocy, o jej konsekwencjach i o tym, że przemoc rodzi przemoc. To również film o naszym kraju, choć nie spodziewam się, że widz nauczy się historii z naszego filmu. Bardziej oczekuję, że przeżyje filmową przygodę – mówił w wywiadzie dla PAP-u Paweł Maślona.
W filmowej przygodzie towarzyszyć nam będzie genialna obsada, na czele z Bartoszem Bielenią ("Boże Ciało"), Jackiem Braciakiem ("Żeby nie było śladów"), Agnieszką Grochowską ("W ciemności") i Robertem Więckiewiczem ("Wesele").
O czym jest “Kos”?
Fakt, że w powyższym spisie obsady Bielenia wymieniony został przed Braciakiem, powinien dawać do myślenia. Kościuszkę zagrał bowiem ten drugi, ale właściwie cała oś fabularna budowana jest wokół tego pierwszego, wcielającego się w postać chłopa Ignaca.
Ignac jest szlacheckim bękartem, który niespodziewanie dostaje szansę na wyrwanie się z niewolniczego kieratu. Okazuje się, że jego umierający ojciec, być może ruszony wyrzutami sumienia, uwzględnia go w testamencie. Ignac zyskuje więc szansę na herb oraz majątek.
Jest tylko jeden mały problem: przyrodni brat Stanisław (Piotr Pacek), który będzie bronił swojej pozycji jak niepodległości. Przemoc jako taka nie jest Ignacowi obca, więc stawia wszystko na jedną kartę: wykrada testament i udaje się w szaleńczą podróż do miasta – na uznanie testamentu przez sąd ma tylko dwa dni. Stanisław, co oczywiste, rusza za bratem w pogoń.
Jak losy Ignaca splotą się z losami Tadeusza Kościuszki, który właśnie powrócił do kraju? Wszystko za sprawą towarzysza generała - Domingo. Były niewolnik przypadkowo spotyka uciekiniera i nawiązuje z nim nić porozumienia. Wspólnie dołączają do Kosa, planującego w ukryciu insurekcję.
To właśnie w tym momencie rozpoczyna się gra o najwyższą stawkę. Tylko czy Ignac podoła zadaniu? Czy przedłoży interesy ojczyzny przed swoimi własnymi? Sprawdźcie sami. "Kos" jest już do obejrzenia na platformie SkyShowtime.