W sobotę Prawo i Sprawiedliwość zorganizowało konwencję pod hasłem "Wolni Polacy wobec zmian traktatowych UE", która rozpoczęła kampanię tej formacji przed czerwcowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego.
Wymowne, że na sali, w której politycy wygłaszali swoje zobowiązania ws. kwestii unijnych, zabrakło flag UE. Było za to pełno ataków w plany i programy forsowane przez Parlament Europejski oraz Komisję Europejską. Na pierwszy ogień poszedł Zielony Ład.
Jarosław Kaczyński, żeby podkreślić chyba "antypolskość" tego programu, posłużył się swoją definicją "bycia Polakiem".
– Być Polakiem, to być człowiekiem wolnym – uważa prezes PiS. – Polak to dobry człowiek, ale Polacy chcą bezpiecznego kraju z regułami wynikającymi z polskiej kultury. My odrzucimy Zielony Ład, po to idziemy do Parlamentu Europejskiego. On praktycznie spowodowałby likwidację polskiego rolnictwa – dodał Kaczyński.
– Zielony Ład prowadzi np. do ograniczenia lotów samolotami. To bardzo daleko idące ograniczenia, a my jesteśmy narodem, który chce różnych swobód – codziennych i politycznych. My chcemy podróżować i to bardzo często tanimi liniami lotniczymi. Chcemy też jeść to, co lubimy. Polacy chcą żyć w zgodzie z modelem, który znamy i chcemy go umocnić! Zielony Ład jest przeciwko wszystkim Polakom! – kontynuował lider PiS.
Po Zielonym Ładzie przyszła krytyka euro, które jest silną walutą, ale zdaniem Kaczyńskiego "niebezpieczną" i PiS też będzie przed nią broniło Polski. Ale najbardziej lider obecnej opozycji parlamentarnej w kraju nad Wisłą podpalił się, kiedy zaczął mówić o pakcie migracyjnym. Tym samym, na który nie zgadza się także obecny polski rząd.
Zdaniem prezesa PiS należy zatrzymać te "wszystkie szaleńcze przedsięwzięcia migracyjne". – Czy dlatego, że jesteśmy ludźmi złymi? Szanowni państwo, przypomnijcie sobie 2022 i 2023 rok, Ukraińców, którzy masowo, dosłownie w milionach, przybywali do Polski. Czy trzeba było dla nich organizować obozy? Nie. Polacy ich przyjęli pod swój dach – stwierdził Kaczyński.
Lider opozycji zahaczył także o głośny ostatnio temat tzw. europejskiej żelaznej kopuły, czyli tarczy antyrakietowej na wzór tej izraelskiej, która strzegłaby nieba nad terenem UE. Sęk w tym, że zaangażowane w tę inicjatywę są mocno Niemcy, a to wywołuje w PiS czerwoną gorączkę.
– Dzisiaj proponuje nam się koncepcję, która w gruncie rzeczy sprowadza się do tego, by to bezpieczeństwo bardzo radykalnie obniżyć, tzn. jakąś nieistniejącą w istocie, znaczy tak naprawdę to jest wyłącznie pomysł, to jest wyłącznie papier, armię europejską, jakąś kopułę europejską. Nie, proszę państwa, nasze bezpieczeństwo to po pierwsze nasze własne siły i je trzeba rozbudowywać, i NATO, jako wielki, jako największy w dziejach sojusz, a fundamentem tego sojuszu jest sojusz ze Stanami Zjednoczonymi – uważa Kaczyński.
Na koniec prezes podsumował cały program PiS na wybory do PE i zapowiedział, że kandydatem jego formacji na urząd Komisarza UE jest Jacek Saryusz-Wolski.
Gwoli ścisłości wyjaśnijmy jeszcze, że od początku niemiecki rząd pod przewodnictwem kanclerza Olafa Scholza wspominał, iż nowoczesną obronę przeciwlotniczą jest gotowy rozszerzyć daleko poza granice Niemiec i nie jest to inicjatywa naruszająca polską obronność. Wręcz przeciwnie.
Ale Polska pod rządami Prawa i Sprawiedliwości szybko tę ofertę odrzuciła, ale inne państwa w październiku 2022 roku sygnowały deklarację, która stała się kamieniem węgielnym projektu European Sky Shield Initiative (ESSI).
Państwami założycielskimi ESSI obok Niemiec stały się: Belgia, Bułgaria, Czechy, Estonia, Finlandia, Węgry, Litwa, Łotwa, Holandia, Norwegia, Słowacja, Słowenia, Rumunia oraz Wielka Brytania. Później do inicjatywy dołączyły Dania, Szwecja, Austria i Szwajcaria.
Na mapie Europy sytuacja wygląda zatem w ten sposób, że Polska to jedyne "państwo frontowe", które jest poza European Sky Shield Initiative. Nic więc dziwnego, że przy okazji niedawnej wizyty premierki Danii Mette Frederiksen w Warszawie padło pytanie o przyłączenie do ESSI także kraju nad Wisłą.
Premier Donald Tusk odpowiedział dość pozytywnie, ale konsternację ten pomysł wywołał po stronie prezydenta Andrzeja Dudy. Zwierzchnik Sił Zbrojnych pytany o możliwość udziału w ESSI obruszył się, że to "niemiecki projekt biznesowy" i zasugerował, iż Polakom wystarczą systemy oparte o amerykańskie rakiety Patriot.
– Ja sobie nie wyobrażam, żebyśmy mieli porzucić ten projekt, który od lat budujemy – oparty o system Wisła, rakiety Patriot, które są w tej chwili w trakcie dostaw do Polski, o system Pilica, który jest właściwie gotowy – i nagle wejść do nowego systemu – mówił Duda.
Sprawa zrobiła się na tyle gorąca, że premier Donald Tusk postanowił głowę państwa publicznie uspokoić. – Nikt nie mówi o rezygnacji z dotychczasowych programów – zapewnił szef rządu. I wyjaśnił, iż przystąpienie do ESSI byłoby jedynie rozwinięciem aktualnej ochrony.
Czytaj także: https://natemat.pl/551837,zelazna-kopula-nie-tylko-w-izraelu-swoja-eiserne-kuppel-beda-mieli-niemcy