Choć kanclerz Scholz projekt ten zainicjował już kilka miesięcy po wybuchu wojny w Ukrainie, a prace konsekwentnie postępowały, długo było o nim dość cicho. European Sky Shield Initiative większego rozgłosu nabiera dopiero teraz. Z jednej strony przyczynił się do tego atak Iranu na Izrael, który przypomniał o znaczeniu systemów popularnie zwanych Żelazną Kopułą. Z drugiej zaś gorąca debata o "niemieckim projekcie biznesowym", którą w Polsce wywołał prezydent Andrzej Duda. O co w tym wszystkim chodzi?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Żeby w tej historii ustalić jakąś cezurę, powiedzmy, że "wszystko" zaczęło się w nocy z 13 na 14 kwietnia 2024 roku, gdy Iran zaatakował Izrael. Jak wielokrotnie wspominaliśmy w naTemat.pl, plan ajatollahów nie powiódł się, gdyż do celu doleciał zaledwie 1 proc. z kilkuset wystrzelonych dronów i pocisków.
Absolutną większość obiektów udało się zneutralizować w powietrzu. W akcji obrony Izraela poza IDF brało udział lotnictwo sojusznicze oraz urządzenia rozlokowane na amerykańskim lotniskowcu atomowym USS Dwight D. Eisenhower. Najważniejszą rolę odegrał jednak nowoczesny system obrony przeciwlotniczej.
Wbrew pierwszym doniesieniom napływającym z Bliskiego Wschodu, tym razem do obrony nie użyto zaprojektowanego przez firmę Rafael systemu "Kippat Barzel", czyli oryginalnej Żelaznej Kopuły. Irańskie drony i pociski strącano z wykorzystaniem nowszej technologii – Arrow-2 i Arrow-3.
"Eiserne Kuppel" rozciągnięta daleko poza Niemcy. Wyjaśniamy, o co chodzi z ESSI
Nagrania dowodzące niesamowitej sprawności i skuteczności izraelskiej machiny obronnej wywołały poruszenie na całym świecie. Co sprawiło, że w RFN zaczęto głośniej mówić o tym, iż wkrótce skalibrowany na europejskie potrzeby system Arrow-3 zacznie chronić niemieckie niebo. W listopadzie ubiegłego roku Bundeswehra zawarła wartą 3,6 mld euro umowę z Israel Aerospace Industries i Boeingiem.
Od początku rząd Olafa Scholza wspominał, że nowoczesną obronę przeciwlotniczą jest gotowy rozszerzyć daleko poza granice Niemiec. Polska pod rządami Prawa i Sprawiedliwości szybko tę ofertę odrzuciła, ale inne państwa w październiku 2022 roku sygnowały deklarację, która stała się kamieniem węgielnym projektu European Sky Shield Initiative (ESSI).
Państwami założycielskimi ESSI obok Niemiec stały się: Belgia, Bułgaria, Czechy, Estonia, Finlandia, Węgry, Litwa, Łotwa, Holandia, Norwegia, Słowacja, Słowenia, Rumunia oraz Wielka Brytania. W 2023 roku dołączy do nich Dania i Szwecja. Kilka tygodni temu do ESSI przystąpiły Grecja oraz Turcja, na finiszu jest akcesja tradycyjnie neutralnej militarnie Szwajcarii, zainteresowanie wyraziła także Austria.
Polska pod europejską Żelazną Kopułą? Tusk rozważa, Duda mówi o "niemieckim projekcie biznesowym"
Na mapie Europy sytuacja wygląda zatem w ten sposób, że Polska to jedyne "państwo frontowe", które jest poza European Sky Shield Initiative. Nic więc dziwnego, że przy okazji niedawnej wizyty premierki Danii Mette Frederiksen w Warszawie padło pytanie o przyłączenie do ESSI także kraju nad Wisłą.
Premier Donald Tusk odpowiedział dość pozytywnie, ale konsternację ten pomysł wywołał po stronie prezydenta Andrzeja Dudy. Zwierzchnik Sił Zbrojnych pytany o możliwość udziału w ESSI obruszył się, że to "niemiecki projekt biznesowy" i zasugerował, iż Polakom wystarczą systemy oparte o amerykańskie rakiety Patriot.
– Ja sobie nie wyobrażam, żebyśmy mieli porzucić ten projekt, który od lat budujemy – oparty o system Wisła, rakiety Patriot, które są w tej chwili w trakcie dostaw do Polski, o system Pilica, który jest właściwie gotowy – i nagle wejść do nowego systemu – mówił Duda.
Sprawa zrobiła się na tyle gorąca, że premier postanowił głowę państwa publicznie uspokoić. – Nikt nie mówi o rezygnacji z dotychczasowych programów – zapewnił Tusk. Szef rządu wyjaśnił, iż przystąpienie do ESSI byłoby jedynie rozwinięciem aktualnej ochrony.
Połączenie sił Arrow-3, IRIS-T i Patriotów. Oto co zakłada projekt European Sky Shield Initiative
O co więc dokładnie chodzi? European Sky Shield Initiative zakłada pokrycie znacznej części Europy wielowarstwową obroną przeciwlotniczą. Za daleki zasięg (odległość pozioma ponad 50 km i wysokość do 35000 m) odpowiadać ma wspomniany już izraelski system Arrow-3.
Obronę średniego zasięgu (od 15 do 50 km i maksymalnie do 25000 m) mają zapewnić amerykańskie MIM-104 Patriot, a zagrożenie na krótkim zasięgu (do 15 km i 6000 m) będzie neutralizowane głównie przy użyciu niemieckich zestawów IRIS-T. W przypadku Niemiec wspomina się też o wykorzystaniu pojazdów Skyranger 35 do obrony bardzo krótkiego zasięgu.
QUIZ: Tylko prawdziwy Polak zna Niemców tak dobrze! Sprawdź, co wiesz o sąsiadach zza Odry
"Napastnicza wojna Rosji przeciwko Ukrainie uwypukliła znaczenie wszechstronnych zdolności obronnych wobec pełnego spektrum zagrożeń militarnych. Rosja szeroko wykorzystuje w Ukrainie systemy bezzałogowe oraz pociski balistyczne, manewrujące i hipersoniczne. Pokazuje to, jak ważna jest skuteczna obrona powietrzna, aby móc przeciwdziałać możliwym zagrożeniom" – wyjaśnia niemieckie ministerstwo obrony.
Resort Borisa Pistoriusa podkreśla, że przy decyzjach o zakupie radarów, wyrzutni i pocisków w ramach ESSI brane będzie pod uwagę, jakie potrzeby ma dane państwo. W ocenie niemieckich władz nowa formuła współdziałania znacząco zwiększy interoperacyjność w ramach NATO.
"Jeśli chodzi o finansowanie, współpraca ma również pozytywny wpływ: wspólne zamówienia obniżają koszty, ponieważ systemy obronne można zamawiać w większych liczbach. Wspólne koncepcje logistyczne, a także wspólne naprawy i konserwacja materiałów też mogą obniżyć koszty operacyjne" – zauważono w Berlinie.
1 / 19 Które miasto było stolicą RFN w latach 1949-1991?
Należy poszerzyć istniejące zdolności i wypełnić w nich luki. Aby osiągnąć ten cel tak szybko i skutecznie, jak to tylko możliwe, dotychczas siły połączyło 19 krajów. Chcą one wspólnie nabyć, użytkować i utrzymywać odpowiednie systemy.