Do tej pory problem koni spod Morskiego Oka był ignorowany
Do tej pory problem koni spod Morskiego Oka był ignorowany Fot. Gerard/Reporter / twitter.com / fundacjaVIVA
Reklama.

"Poleciłem służbom weterynaryjnym, żeby zbadały sytuację koni na Morskim Oku. Jeśli okaże się, że konie były przemęczone, muszą zostać wprowadzone zmiany" – przyznał dziś w Programie Pierwszym Polskiego Radia Czesław Siekierski, minister rolnictwa.

"Na pewno jest problem, czy były spełnione wszystkie warunki dobrostanu, czy był zapewniony dostęp do wody, czy zwierzęta nie zostały przeciążane" – dodał.

To pokłosie kolejnej afery, jaka miała miejsce na trasie do Morskiego Oka. W piątek 3 maja jeden z koni ciągnących wóz z turystami potknął się i przewrócił. Na krótkim filmiku nagranym przez jednego z turystów widać wyraźnie, że ciągnący zaprzęg z turystami koń nagle padł na ziemię i nie był w stanie się podnieść. Klienci opuścili wóz i biernie przyglądali się całemu zdarzeniu.

Wtedy doszło do bardzo kontrowersyjnej sceny. Na materiale widać wyraźnie, jak fiakier nagle podchodzi do konia i uderza go w pysk. Po tym zwierzę poderwało się gwałtownie z ziemi.

Sonda

Czy konie powinny zostać wycofane z trasy pod Morskie Oko?

257 odpowiedzi

Zajściem zainteresowało się też ministerstwo klimatu i środowiska. Resort poinformował, że w poniedziałek na drodze do Morskiego Oka pojawią się jego przedstawiciele.

"Dobrostan zwierząt to kompetencja Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Ale w poniedziałek przedstawiciele Ministerstwa Klimatu i Środowiska będą pracować z Tatrzańskim Parkiem Narodowym, bo taki scenariusz jak z tego filmu, to nie jest odosobniony przypadek. W najbliższym czasie przekażemy opinii publicznej raport z wnioskami w tej sprawie" – przekazano w mediach społecznościowych.

To bardzo ważna deklaracja, bo pod resort środowiska podlegają polskie parki narodowe. A to właśnie Tatrzański Park Narodowy udziela fiakrom pozwoleń na transport turystów bryczkami. TPN w zeszłym roku testował hybrydowy wóz konny, którego silnik elektryczny miał wspierać konie w ciągnięciu ludzi na górę. Testy się nie powiodły, problemów było więcej, niż korzyści.

Koń nad Morskim Okiem się potknął

Do sprawy upadku konia i uderzenia go przez woźnicę w sobotę 4 maja w specjalnym oświadczeniu odniósł się Prezes Stowarzyszenia Przewoźników do Morskiego Oka Stanisław Chowaniec. – Zwykłe potknięcie. Koń się przewrócił. Natura niektórych koni jest taka, że jak się przewróci, to leży nieruchomo, a nie od razu wstaje – tłumaczył w opublikowanym nagraniu.

Dość zaskakujące były słowa tłumaczące, dlaczego woźnica zdecydował się na uderzenie leżącego zwierzęcia. – Został wyprzęgnięty i lekkim bodźcem pobudzony i wstał od razu – mówił Chowaniec. Do oświadczenia dołączono również notatkę zawierającą informacje o stanie zwierzęcia.

Co dzieje się z końmi?

W ubiegłym roku w raporcie fundacji VIVA "Konie z Morskiego Oka. Cierpienie, którego nie widać" podano, że w latach 2012-2022 aktywistom fundacji udało się ustalić los 1002 koni pracujących nad Morskim Okiem.

Okazało się, że 290 z koni, których potwierdzone dane posiadała fundacja, w 2022 roku nadal pracowało. 712 zostało wycofanych z pracy między styczniem 2012 a latem 2022. Do rzeźni trafiło 61 proc. 23 konie padły i zostały poddane utylizacji.

Główną przyczyną cierpienia zwierząt jest praca ponad siły. Konie wycofane z trasy między styczniem 2012 roku a latem 2022 pracowały na niej średnio 36 miesięcy, a w chwili śmierci miały średnio 9 lat – podała VIVA.

Czytaj także: