Do tej pory problem koni wożących turystów pod Morskie Oko był zamiatany pod dywan. Teraz zajęły się nim dwa ministerstwa. Na kolejną aferę zareagował resort rolnictwa, który wyśle kontrolę do fiakrów, jak i resort środowiska, który może zdopingował władze Tatrzańskiego Parku Narodowego do wprowadzenia zmian.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Poleciłem służbom weterynaryjnym, żeby zbadały sytuację koni na Morskim Oku. Jeśli okaże się, że konie były przemęczone, muszą zostać wprowadzone zmiany" – przyznał dziś w Programie Pierwszym Polskiego Radia Czesław Siekierski, minister rolnictwa.
"Na pewno jest problem, czy były spełnione wszystkie warunki dobrostanu, czy był zapewniony dostęp do wody, czy zwierzęta nie zostały przeciążane" – dodał.
To pokłosie kolejnej afery, jaka miała miejsce na trasie do Morskiego Oka. W piątek 3 maja jeden z koni ciągnących wóz z turystami potknął się i przewrócił. Na krótkim filmiku nagranym przez jednego z turystów widać wyraźnie, że ciągnący zaprzęg z turystami koń nagle padł na ziemię i nie był w stanie się podnieść. Klienci opuścili wóz i biernie przyglądali się całemu zdarzeniu.
Wtedy doszło do bardzo kontrowersyjnej sceny. Na materiale widać wyraźnie, jak fiakier nagle podchodzi do konia i uderza go w pysk. Po tym zwierzę poderwało się gwałtownie z ziemi.
Zajściem zainteresowało się też ministerstwo klimatu i środowiska. Resort poinformował, że w poniedziałek na drodze do Morskiego Oka pojawią się jego przedstawiciele.
"Dobrostan zwierząt to kompetencja Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Ale w poniedziałek przedstawiciele Ministerstwa Klimatu i Środowiska będą pracować z Tatrzańskim Parkiem Narodowym, bo taki scenariusz jak z tego filmu, to nie jest odosobniony przypadek. W najbliższym czasie przekażemy opinii publicznej raport z wnioskami w tej sprawie" – przekazano w mediach społecznościowych.
To bardzo ważna deklaracja, bo pod resort środowiska podlegają polskie parki narodowe. A to właśnie Tatrzański Park Narodowy udziela fiakrom pozwoleń na transport turystów bryczkami. TPN w zeszłym roku testował hybrydowy wóz konny, którego silnik elektryczny miał wspierać konie w ciągnięciu ludzi na górę. Testy się nie powiodły, problemów było więcej, niż korzyści.
Koń nad Morskim Okiem się potknął
Do sprawy upadku konia i uderzenia go przez woźnicę w sobotę 4 maja w specjalnym oświadczeniu odniósł się Prezes Stowarzyszenia Przewoźników do Morskiego Oka Stanisław Chowaniec. – Zwykłe potknięcie. Koń się przewrócił. Natura niektórych koni jest taka, że jak się przewróci, to leży nieruchomo, a nie od razu wstaje – tłumaczył w opublikowanym nagraniu.
Dość zaskakujące były słowa tłumaczące, dlaczego woźnica zdecydował się na uderzenie leżącego zwierzęcia. – Został wyprzęgnięty i lekkim bodźcem pobudzony i wstał od razu – mówił Chowaniec. Do oświadczenia dołączono również notatkę zawierającą informacje o stanie zwierzęcia.
Co dzieje się z końmi?
W ubiegłym roku w raporcie fundacji VIVA "Konie z Morskiego Oka. Cierpienie, którego nie widać" podano, że w latach 2012-2022 aktywistom fundacji udało się ustalić los 1002 koni pracujących nad Morskim Okiem.
Okazało się, że 290 z koni, których potwierdzone dane posiadała fundacja, w 2022 roku nadal pracowało. 712 zostało wycofanych z pracy między styczniem 2012 a latem 2022. Do rzeźni trafiło 61 proc. 23 konie padły i zostały poddane utylizacji.
Główną przyczyną cierpienia zwierząt jest praca ponad siły. Konie wycofane z trasy między styczniem 2012 roku a latem 2022 pracowały na niej średnio 36 miesięcy, a w chwili śmierci miały średnio 9 lat – podała VIVA.