Nie możemy mieć wątpliwości: Szymon Marciniak, prawdopodobnie najlepszy sędzia piłkarski na świecie, popełnił poważny błąd w meczu, którego stawką był finał Ligi Mistrzów. Polak sędziował popisowo przez 102 minuty. Ostatnia akcja meczu okazała się dla niego i obu zespołów brzemienna w skutki. Marciniak ma na koncie wielki minus, który trudno mu będzie odkręcić.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wczoraj (środa) wieczorem na Santiago Bernabéu mecz rozegrały Real Madryt i Bayern Monachium. Stawką był finał Ligi Mistrzów, sędziował Szymon Marciniak. Polak ze swoim zespołem przez większą część meczu był bezbłędny i całkowicie panował nad sytuacją.
Popis swoich umiejętności dał w 72. minucie, gdy po bramce dla Realu nie zawahał się skorzystać z systemu VAR. Ten czarno na białym wykazał faul i bramka została anulowana. Piłkarze Realu nawet nie pisnęli.
Sędzia Marciniak w ogniu krytyki. Nie będzie niemieckiego finału w LM
Mecz mocno się wydłużył. W końcu nadeszła 103. minuta, a wraz z nią potworne zamieszanie. Piłka trafiła do bramki Realu, jednocześnie rozległ się jednak gwizdek Szymona Marciniaka obwieszczający spalonego. Marciniak gwizdał, bo sędzia liniowy Tomasz Listkiewicz podniósł w górę chorągiewkę.
I to był błąd, w sumie popełniany przez obu sędziów. Powinni byli doprowadzić akcję do końca, a potem skorzystać z systemu VAR. Spalony był bowiem dość wątpliwy i ingerencja techniki była prawdopodobnie konieczna, by wyjaśnić sytuację. Przepisy są jasne: odgwizdanie spalonego uniemożliwia skorzystanie z systemu VAR i jednoznaczne wyjaśnienie, czy przewinienie było.
Na murawie zapanował chaos. Niemcy domagali się uznania gola, Hiszpanie byli szczęśliwi, że tak się nie stało. Bo w dwumeczu to właśnie Real okazał się lepszy i to on zagra w finale Ligi Mistrzów. Na Marciniaka złe są całe Niemcy, nie tylko fani Bayernu. Dlaczego? Bo w przypadku zwycięstwa Bayernu, mielibyśmy "niemiecki finał". Zagrałyby w nim Borussia i Bayern.
Warto jeszcze dodać, że gdyby bramka dla Bayernu została uznana, niemiecki zespół doprowadziłby do wyrównania i czekałaby nas dogrywka.
Gwoli ścisłości: pojawia się jednak sporo głosów, że dwaj piłkarze Bayernu jednak byli na pozycji spalonej i sama decyzja o odgwizdaniu spalonego była jak najbardziej słuszna. A czy sędziowie zbyt wcześnie przerwali grę? Cóż, to oceni prawdopodobnie kolegium sędziowskie.
Konsekwencje dla Marciniaka mogą być dotkliwe
Media donoszą, że polski zespół sędziowski przeprosił piłkarzy i zespół Bayernu za tę sytuację. Ale mleko się rozlało.
Decyzję sędziego Marciniaka krytykuje spora część piłkarskiego i sędziowskiego świata. Nie można mieć wątpliwości, że w tej ostatniej akcji długiego meczu popełnił błąd. Prawdopodobnie jedyny w tym spotkaniu. Ale brzemienny w skutki, głównie dla niego i jego kolegów.
Za miesiąc startują rozgrywki UEFA Euro 2024. Polski zespół sędziowski był typowany do prowadzenia meczu otwarcia. Warto zauważyć, że taki mecz ustawia sędziowanie całego turnieju. Inni sędziowie uważnie go obserwują i uczą się, jak powinni postępować w danych sytuacjach. Czy reagować, czy puszczać grę, na co pozwalać piłkarzom, co i jak mocno karać.
Teraz nie ma pewności, że Marciniak z kolegami będą sędziować najważniejsze mecze Euro 2024.