"Upadek stulecia? 35 lat temu zostać wybranym przez naród senatorem 'Solidarności', skończyć jako ojciec chrzestny ziobrowego Funduszu Solidarności. Trudno upaść niżej, Jarosławie" – wpis tej właśnie treści zamieścił w sobotę (25.05) rano Donald Tusk na swoim koncie w serwisie X.
W ten sposób premier nawiązał do zataczającej coraz szersze kręgi afery w Funduszu Sprawiedliwości, gdzie ton wydarzeniom nadają w ostatnich dniach szokujące zeznania Tomasza Mraza, byłego dyrektora Departamentu FS w resorcie sprawiedliwości za czasów Zbigniewa Ziobro.
Kaczyński nie zostawił tej zaczepki bez odpowiedzi i również w sobotę ją skomentował. –Jeżeli chodzi o tego ojca chrzestnego, to jestem zdecydowanie przeceniany. Żadnym ojcem nie jestem – powiedział Jarosław Kaczyński na wiecu wyborczym Ryszarda Czarneckiego we Wrześni, co zacytował TVN24.
Jak dodał, "to nie zmienia faktu, że ten fundusz może się ze wszystkiego, co robił, rozliczyć, w sposób całkowicie zgodny z prawem". – Oczywiście można uważać, że to prawo było nieprawidłowe. To jest inna kwestia, krytykować to prawo. Jednocześnie nie sądzę, żeby tam ktokolwiek znalazł coś takiego, co byłoby z prawem sprzeczne – skwitował skandal w FS.
Dodajmy w tej sprawie, że jak przekazała w czwartek Prokuratura Krajowa, Mraz sam wprawdzie usłyszał zarzuty, ale obficie składane przez niego zeznania obciążają wiele innych osób. Były już podstawą do zarządzenia przeszukań w kilkudziesięciu miejscach, a także mają być pomocne przy sporządzaniu wniosków o uchylenie immunitetów kilku posłom.
Mraz zeznawał także przed sejmową komisją ds. rozliczeń PiS. Sugerował, iż w przeszłości dochodziło do "ręcznego sterowania" konkursami, na podstawie których były przyznawane dotacje z Funduszu Sprawiedliwości.
– Zbigniew Ziobro sam prowadził rozmowy z podmiotami, które miały zwyciężyć w przyszłych konkursach. I potem na podstawie tego, co ustalił z jakimś przyszłym beneficjentem, wiceminister Romanowski przekazywał polecenie stworzenia konkursu, który pasowałby pod ramy tego konkretnego beneficjenta – mówił posłom Mraz.
Co ma z tym wszystkim wspólnego Jarosław Kaczyński? On sam twierdzi, że nic. Prezes PiS przypuścił wprawdzie dwa dni temu frontalny atak na Tomasza Mraza, którego nazwał oszustem i agentem, jednocześnie jednak odmówił dziennikarzom poręczenia za Zbigniewa Ziobro i to, co działo się w Funduszu Sprawiedliwości. Jak się wyraził – "nie zajmował się tym osobiście".