Reklama.
Reklama.
Dla jednych początek przygody, dla innych koniec pewnej epoki. Wśród wielkich przegranych, którzy zgarną wielkie odprawy, są m.in. Ryszard Czarnecki z PiS czy Róża Thun z Trzeciej Drogi – Polski 2050. Ten pierwszy może liczyć nawet na 863 tys. zł odprawy, ta druga – na blisko 650 tys. zł. Z jakiej racji?
Była "Odprawa posłów greckich", ale to tragedia Kochanowskiego. Istnieje też powiedzenie "życie jak w Madrycie", jednak to odprawa europosłów i życie jak w Brukseli jawi się najpiękniej.
Otóż tym, dla których po długich latach spędzonych w europoselskich ławach przychodzi koniec pracy w stolicy Unii Europejskiej, należą się sowite odprawy. Rekordzistą wśród przegranych będzie Ryszard Czarnecki, który z Brukselą żegna się po 20 latach (zasiadał tam od początku polskiej obecności w UE, teraz nie uzyskał reelekcji). To reprezentant Prawa i Sprawiedliwości, ale na tej liście jest też m.in. Róża Thun z Trzeciej Drogi – Polski 2050. Żegna się z Parlamentem Europejskim po 15 latach tam spędzonych.
Ryszard Czarnecki (i jemu podobni) mogą liczyć na ponad 200 tys. euro, czyli ok. 863 tys. zł. Róża Thun (i jej podobni) dostaną ponad 150 tys. euro, czyli ok. 647 tys. zł.
Po zakończeniu swojej kadencji obecni europosłowie otrzymają odprawę w wysokości równowartości miesięcznego wynagrodzenia za każdy rok sprawowania mandatu. Czas otrzymywania odprawy trwa nie krócej niż 6 miesięcy oraz nie dłużej niż 24 miesiące.
Odprawa przestaje być wypłacana, jeśli poseł obejmie inną publiczną funkcję albo mandat w parlamencie krajowym, albo przejdzie na emeryturę. Europoseł ma też prawo do rezygnacji z tego świadczenia.