W tych opowieściach jest post, głód i wegańskie kiełbaski w święconce. Jest też droga krzyżowa i piątkowe piwko z kolegami. Są żarliwe modlitwy i rodzinne kłótnie przy świątecznym stole, "duchowe uniesienia" oraz "pochylenia nad pasztetem i pieczonym schabem". To siedem historii o młodych ludziach i Wielkiej Nocy.
Już o 15.00 czuć na mieście nerwowy ruch. Ulice tętnią innym rytmem. W kierunku metra w padającym śniegu biegną skulone sylwetki objuczone torbami i ciągnące za sobą walizki. Warszawa powoli się wyludnia. Puste Krakowskie Przedmieście, pusta gwarna na ogół w weekendy Mazowiecka. Ale im bliżej 20.00, tym bardziej gęstnieje tłum przed św. Anną, skąd wyrusza Centralna Droga Krzyżowa.
Większość lokali świeci pustkami, ale sporo osób siedzi przy kieliszku wina w witrynach eleganckich kawiarni. Gdzieś z sąsiedniej uliczki niosą się krótkie, urywane kibicowskie pokrzykiwania. W sobotę Polonia gra z Legią.
Im bliżej Centrum, tym gęściej w okolicach ulubionych pubów. Piątek jak każdy inny. W metrze ruch. Nadpaloną do połowy tęczę przy pl. Zbawiciela coraz grubszą warstwą przykrywa śnieg. Tak wygląda Wielki Piątek w Warszawie.
Jak ten dzień spędzą młodzi warszawiacy? Czy będą pościć i spowiadać się, czy spotykać ze znajomymi przy piwie w ulubionym pubie? Czy Wielki Piątek coś dla nich znaczy, czy po prostu właśnie zaczyna się kolejny weekend? Oddajmy im głos.
1. Jędrzej (29 lat), pracuje w dziale sprzedaży reklam w dużej firmie medialnej
– W tym roku będzie inaczej niż zwykle, bo przyjeżdżają do mnie znajomi z Niemiec. Plan jest taki: w piątek zabieram ich na imprezę, w sobotę wycieczka, a niedzieli trochę się boję, bo wypadałoby pójść do rodziny – mówi Jędrzej. Nie wie, czy weźmie Niemców ze sobą. Przy świątecznym stole może być problem, bo są weganami. – Nawet kupiłem im wegańskie kiełbaski, żebyśmy ewentualnie je poświęcili – dodaje.
2. Kuba (27 lat), grafik komputerowy
W ten piątek wziął urlop. – Ciężko mi sobie wyobrazić spędzenie tego dnia w pracy. Postaram się dotrzeć na Drogę Krzyżową. Mam nadzieję, że się uda – mówi. W sobotę jedzie do rodziców pod Warszawę, te kilka dni rezerwuje dla rodziny. – Dla znajomych mam pozostałe weekendy w roku – śmieje się. Przyznaje, że z biegiem lat coraz bardziej docenia chwile spędzone z rodziną zgromadzoną w komplecie. – Do tradycji ludowych typu "śmigus-dyngus" nie przywiązuję żadnej wagi – mówi.
3. Ula (26 lat), scenarzystka
– O 7 rano idę do spowiedzi, o 15 do kościoła – przedstawia swoją wielkopiątkową agendę Ula. Od rana pości, jadła tylko jogurt, nie ogląda telewizji, nie słucha muzyki. – Nie ukrywam, to ciężki dzień. Kiedy wieczorem całą rodziną wracamy samochodem z nabożeństwa, wszyscy są już tak głodni, że atmosfera bywa napięta – śmieje się.
Ula żałuje, że nie brała udziału w rekolekcjach. Nadrabia słuchając rozważań na CD. Po rezurekcji, w niedzielę nad ranem, wpadnie może na chwilę do Planu B. Jak sama mówi, jej Święta są banalnie mieszczańskie.
4. Maciek (30 lat), pracuje w agencji PR
– Tego dnia grzeszę z większym niż zwykle wstrętem. O ile na poziomie zachowań to jest piątek raczej zwykły, o tyle podświadomie cały czas funkcjonuje w randze wydarzenia, które rządzi się własnymi prawami – mówi Maciek. Święta spędza z rodziną, ale jak sam przyznaje, są to “święta świeckie”. – To model, który zupełnie abstrahuje od uniesień duchowych na rzecz pochyleń nad pasztetem i pieczonym schabem. Odpoczynkiem bym tego nie nazwał, raczej bywa stresująco – dodaje.
Z premedytacją nie chodzi ze święconką. – Święconka jest jakby wielkanocną odpowiedzią na choinkę, nie masz wrażenia? – pyta. – Być może w ten sposób unieważniam wyrzuty sumienia po Wielkim Piątku, który najczęściej kończy się piwkowaniem z kolegami – mówi.
5. Łukasz (25 lat), dźwiękowiec
– Osobiście bardzo lubię to, co sporo znanych mi osób uważa za skaranie boskie, czyli rodzinne spotkanie w czasie Świąt – mówi Łukasz. – Może dlatego, ze świętujemy w gronie bliskich, z którymi mam kontakt również w czasie nieświątecznym? Dzięki temu nie ma w trakcie Świąt odgrywania wydumanych ról w stylu “doskonała pani domu i idealna matka”, “młody człowiek sukcesu i wzorowy syn” itd. – mówi.
Jak jako zdeklarowany ateista odbiera Święta? – Myślę, że przy świętach Wielkanocnych nawet bardziej niż w przypadku Bożego Narodzenia wyraźna jest symbolika niechrześcijańska. Cały ten sztafaż związany z końcem zimy, odrodzeniem życia, wiosną, wszystkie te bazie, jajka, kurczaki, zające sprawiają, że nietrudno cieszyć się świętami, nawet, gdy się nie wierzy – tłumaczy.
6. Maria (27 lat), dziennikarka
– W kościele będę w czwartek, piątek, sobotę, niedzielę i poniedziałek. Trochę dużo, ale przecież Wielkanoc jest raz w roku – mówi Maria. Najbardziej lubi Wielki Piątek, to dla niej autentyczne, duchowe przeżycie. – Nie lubię rezurekcji, bo mi się kojarzy z kościelnym jarmarkiem – ocenia.
– Nie przeszkadzają mi ci, którzy idą w Wielki Piątek czy Wielką Sobotę na imprezy. Ja mam swój sposób przeżywania Świąt, oni swój – dodaje. Nie wyobraża sobie spędzać tego czasu gdzieś, gdzie nie mogłaby pójść do kościoła. Zawsze idzie do spowiedzi.
7.Jacek (23 lata), specjalista SEO/SEM
– Wielki piątek to taki sam piątek, jak każdy inny. Wieczorem imprezka i na pewno nie będę pościł – śmieje się Jacek. W niedzielę spotka się z rodziną u babci na Grochowie. – To dla mnie tylko i wyłącznie dłuższy weekend, z obligatoryjnym spotkaniem rodzinnym. Zazwyczaj bardzo pozytywny czas, dużo śmiechu – mówi.
Zobacz też:Wielkanoc w północnej Szwecji??? Nie, w Warszawie!
– Babcia ściemnia co roku, że jajka są poświęcone, ale tak naprawdę, to jej się nie chce chodzić i przyznaje, że "sama je święci" – mówi Jacek. Wieczorem pójdzie do tego samego kumpla co w piątek na “poprawiny”. Jeśli chodzi o tradycje, zapowiada, że zje czekoladowego królika.
Imiona bohaterów zostały zmienione. Wszystkie zdjęcia powstały w Wielki Piątek 29 marca 2013 r.