Franciszek I w swoim wielkanocnym orędziu w niedzielę modlił się o pokój w Korei, Syrii, Iraku i Bliskim Wschodzie. Słuchało go około 250 tysięcy wiernych, zebranych w Watykanie.
Papież wygłaszał niedzielne Urbi et Orbi. Zaapelował w nim o to, by zapanował pokój na świecie. Nie był to apel ogólny, wręcz przeciwnie, głowa Kościoła wymieniła państwa, w których sytuacja powinna się uspokoić. Franciszek I odnosił się m.in. do spraw na półwyspie koreańskim i prosił, by przezwyciężono tam "ducha rozbieżności" i by odnowić "ducha pojednania".
Franciszek I mówił też o Iraku i Syrii. – Tamtejsza ludność czeka na pomoc i pocieszenie – mówił papież. – Jakże wiele przelano krwi! Ileż cierpienia trzeba jeszcze zadać, zanim uda się znaleźć polityczne rozwiązanie kryzysu? – pytał o sytuację w Syrii. Duchowny apelował też, by wreszcie zażegnać konflikt palestyńsko-izraelski, który jego zdaniem trwa już zbyt długo.
Przemawiający w Watykanie próbował też trafić do sumienia najbogatszych, którzy wyzyskują swoich podwładnych. – Pokój dla całego świata, nadal tak bardzo podzielonego chciwością tych, którzy poszukują łatwych zysków, zranionego egoizmem zagrażającym życiu ludzkiemu i rodzinie, egoizmem, który nadal dopuszcza się handlu ludźmi - mówił papież. Podkreślił przy tym, że świat jest rozdarty przemocą związaną z handlem narkotykami i niesprawiedliwym wykorzystaniem zasobów naturalnych Ziemi.