Nazwa tego modelu na początku może brzmieć trochę... dziwnie. I pewnie nie wszyscy skojarzą, że Rafale odnosi się bezpośrednio do lotnictwa. Renault w ten sposób chce trochę powalczyć nawet w segmencie premium. Co z tego wyszło? Jeździłem nowym SUV-em i mam jeden zaskakujący wniosek.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Powiew świeżości. To było moje pierwsze skojarzenie z Renault Rafale, które mieliśmy okazję sprawdzić. I nawet nie ma w tym przypadku, bo Rafale w tłumaczeniu z języka francuskiego oznacza "podmuch".
To ciekawe nawiązanie do historii. Francuzi w ten sposób połączyli swoje nowe auto z legendarnym samolotem. Caudron-Renault Rafale w latach 30. ubiegłego wieku zachwycał technologią, zwinnością, unikalnym designem. I odwagą, bo ten projekt wychodził przed szereg. Teraz Renault chce zagrać podobnie, tyle że w samochodowym segmencie premium.
Jak wygląda z zewnątrz Renault Rafale?
Renault Rafale przyciąga wzrok, trudno mi było znaleźć osobę, która marudziłaby na design. Auto ma idealne proporcje i trzeba przyznać, że Francuzi potraktowali sprawę bardzo poważnie. Rafale ma 4,71 m długości, 1,86 m szerokości i 1,61 m wysokości. W rzeczywistości jego sylwetka w ogóle nie przytłacza.
Patrząc z boku, kojarzy mi się trochę z BMW X4, ale to raczej nie stanowi problemu. Najważniejsze, że Renault oderwało się od swoich, znanych już pomysłów i stworzyło coś od zera. I jeszcze jak ładnie zagrały tu detale – przetłoczenia, LED-owe lampy, 20-calowe obręcze kół dostępne w standardzie. No... Francja elegancja.
Wnętrze Renault Rafale nie zaskakuje
Czy to na minus? I tak, i nie. To praktycznie ta sama koncepcja, którą znajdziecie w przypadku Australa czy Espace'a. I może właśnie z tym miałem problem, że zabrakło czegoś... specjalnego? Jeśli Renault próbuje rozpychać się z Rafale na półce premium, przydałby się element zaskoczenia. A tutaj niby mamy wszystko poprawnie, ale bez efektu "wow".
Poprawnie, to znaczy naprawdę solidnie. Wnętrze Rafale absolutnie nie sprawia wrażenia robienia czegoś "po kosztach". Dwa wielkie ekrany, tunel środkowy czy kształt kierownicy szczególnie dla fanów marki nie będą zaskoczeniem. Wszystko wygląda na zaawansowany cyfrowy świat, ale nie zabrakło też fizycznych przycisków.
Fajnym smaczkiem są detale, na przykład przeszycia w kolorach francuskiej flagi. Z przodu nie ma zbyt wiele plastiku, znajdziemy trochę ekologicznych, miękkich materiałów. Wizualnie i w dotyku wyszło to na plus. Inaczej jest z tyłu, gdzie wrażenie "premium" delikatnie mi się zatarło. Tam już było nieco bardziej plastikowo.
Przestrzeń? Miejsca w aucie nie brakowało mi niezależnie od tego, gdzie usiadłem. Przy 1,85 m wzrostu z tyłu nie uderzałem głową w sufit. Renault zaliczyło tu podwójne zwycięstwo, bo zrobili sylwetkę coupé bez znaczącej straty przestrzeni na tylnej kanapie. W bagażniku też jest mnóstwo miejsca – 630 litrów.
Jaki jest napęd w Renault Rafale? Pierwsza jazda
W Renault Rafale znalazł się znany układ 1.2 E-Tech Full Hybrid o łącznej mocy 199 KM. Trzycylindrowa spalinowa jednostka (130 KM) całkiem dobrze współpracuje z 68-konnym silnikiem elektrycznym, co przekłada się nie tylko na efektywne zarządzanie potencjałem, ale też obiecujące wyniki spalania.
Za kierownicą Rafale podróżowałem z Warszawy w okolice Gdańska, więc mogę podać dokładne wartości z jazdy w przedziale 120-140 km/h. I wyszło, że było dość łatwo trzymać się granicy nieco powyżej 7 litrów. Ale wystarczy wjechać do miasta i zużycie da się zbić do około 5 litrów. Przy nastawieniu bardziej "eko", te liczby można poprawić. I rzeczywiście widać tu skuteczność hybrydy, która może pozwolić trochę zaoszczędzić.
A jak wrażenia z jazdy? Rafale jest nastawione na komfort, ale zawieszenie to już taki układ posypany pieprzem. To znaczy, że teoretycznie wyłapie wszystkie nierówności i zadba o kręgosłupy podróżnych. Ale na nierównościach dało się wyczuć też specyficzną sztywność.
Specjalnie tak to określam, bo dziwnie czułem się w wielkim SUV-ie, któremu dopisano nieco sportowych genów. Nie zmienia to faktu, że to Renault pozwala się odprężyć w czasie podróży.
Dyskusyjna wydawała mi się praca skrzyni biegów. To w ogóle dość skomplikowany układ, który oferuje cały wachlarz przełożeń – dwóch dla silnika elektrycznego i czterech dla jednostki spalinowej. Możliwych jest w sumie 15 kombinacji i pracuje to wszystko... różnie. Wydaje mi się, że czasami te przeskoki między przełożeniami mogłyby działać płynniej.
Ze skrzynią może trochę się czepiam. Na pewno egzamin zdała skrętna tylna oś – na ciasnych parkingach dało się wyczuć, że auto ma dodatkowe wspomaganie, żeby skutecznie "zawinąć".
Ile kosztuje Renault Rafale?
W cenniku startujemy od 192 900 zł. Jeśli jednak zdecydujemy się na doposażoną wersję "esprit Alpine", trzeba za nią zapłacić 210 900 zł. Właśnie tą bogatszą wersją przejechałem na północ Polski, ale de facto nasz egzemplarz był jeszcze doposażony i kosztowałby ponad 244 tys. zł. Bardzo blisko psychologicznej granicy 250 tys. zł.
Dodajmy jednak, że już w tej niższej w hierarchii opcji "techno" lista dodatków wygląda ciekawie. Mamy m.in. bezprzewodowe działanie Android Auto i Apple CarPlay, ładowarkę indukcyjną, podgrzewaną przednią szybę, kamerę cofania czy podgrzewaną kierownicę.
Bez owijania w bawełnę. Nie spodziewałem się, że Rafale aż tak bardzo przekona mnie do siebie designem. Nie wysiadłem też rozczarowany po przejechaniu ponad 300 km. To wygodny i dopracowany SUV, który spełni oczekiwania wielu klientów.
Zastanawiam się tylko, czy cała otoczka wokół tego samochodu nie będzie trochę na wyrost. Słówko "premium" brzmi efektownie, ale ciekawe, jak zareagują na nią szczególnie klienci dłużej związani z francuską marką. Co by nie mówić, fajnie, że Renault wypuściło na rynek coś totalnie zaskakującego.
A będzie jeszcze ciekawiej, gdy w ofercie pojawi się zapowiadany model Rafale z napędem 4x4 o mocy 300 KM. Ma być dostępny w wersjach "esprit Alpine" oraz "atelier Alpine". Trafi do sprzedaży jesienią 2024 r.
Więcej relacji zza kierownicy innych ciekawych aut znajdziesz na moich profilach Szerokim Łukiem na Facebooku, Instagramie oraz TikToku.