nt_logo

Wpadka na Strajku Kobiet. Do teraz nie mogę uwierzyć, kogo Lempart wzięła za szefa PSL

redakcja naTemat

25 lipca 2024, 06:02 · 3 minuty czytania
Dziennikarz "Newsweeka" Jacek Gądek we wtorek znalazł się w okolicy protestu Strajku Kobiet. Przydarzyła się mu się tam niemiła sytuacja. Został pomylony z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, który jest niechętny liberalizacji aborcji. Z tego względu w kierunku dziennikarza posypały się epitety.


Wpadka na Strajku Kobiet. Do teraz nie mogę uwierzyć, kogo Lempart wzięła za szefa PSL

redakcja naTemat
25 lipca 2024, 06:02 • 1 minuta czytania
Dziennikarz "Newsweeka" Jacek Gądek we wtorek znalazł się w okolicy protestu Strajku Kobiet. Przydarzyła się mu się tam niemiła sytuacja. Został pomylony z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, który jest niechętny liberalizacji aborcji. Z tego względu w kierunku dziennikarza posypały się epitety.
Dziennikarz pomylony z Kosiniakiem-Kamyszem. W tle protest Lempart. Fot. Czarek Sokolowski/Associated Press/East News

Jak informowaliśmy, we wtorek (wtorek 23 lipca) późnym popołudniem odbyła się pod Sejmem manifestacja Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Towarzyszy jej hasło "Aborcja! Tak!". Zorganizowały ją zwolenniczki i zwolennicy liberalizacji prawa do przerywania ciąży. Powodem jest oczywiście odrzucenie przez Sejm ustawy depenalizującej aborcję.


W tej okolicy znalazł się też dziennikarz "Newsweeka" Jacek Gądek. Został jednak pomylony z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, który jest niechętny liberalizacji aborcji. Uczestniczki nie zareagowały przyjaźnie na jego widok.

Dziennikarz "Newsweeka" pomylonym z szefem MON

"Zbyt zabawne, ale prawdziwe: jak zostałem Kosiniakiem, a Pani Lempart nalegała, bym "wypierd..." – tak zaczął swój wpis w serwisie X Gądek.

Następnie zrelacjonował dokładnie, co się tam wydarzyło. "Wczoraj wieczorem byłem przed Sejmem. Spieszyłem się na spotkanie. Była tam też demonstracja Strajku Kobiet. Na scenie Pani Marta wznosiła tradycyjne hasła" – napisał.

Jak wskazał, "osób na demonstracji nie było wiele, ale i tak musiałem się przebijać". "Przeszedłem dość blisko sceny. A potem przez cały tłum" – czytamy.

Chwilę potem został pomylony z szefem MON. – Podobno tutaj idzie Pan Kosiniak-Kamysz gdzieś, to prawda? Tam idzie!!! – zauważyła Pani Marta, co cytuje Gądek w swoim poście.

"Potem był refren: – Wypierd…! Wypierd…! Wypierd…! Wypierd…! Wypierd…! - intonowała Pani Marta głosem podniesionym i wspomaganym nagłośnieniem" – dodał.

I kontynuował: "Myślę: gdzież jest ten wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz!? To przecież ciekawe: Kosiniak prowokuje demonstrantów oraz znaną z mocnej ekspresji Panią Martę. Odważny i nierozważny jednocześnie ten nasz szef MON – prowokacja z jego strony jest bowiem przesadna. Idę metr po metrze, szybko, przeciskając się między ludźmi".

Dziennikarz nie mógł jednak nigdzie dostrzec Kosiniak-Kamysza, który jest dość wysoki. "Tylko gdzie jest ten Kosiniak? Jest wszak dość wysoki, ale nigdzie kątem oka go nie widzę. Trudno, gapa ze mnie, a spieszę się, więc – myślę – go nie dostrzegam" – zastanawiał się Gądek w swoim wpisie.

Szef MON we wtorek wieczorem był w Polsacie. Miał tam wywiad

Wkrótce zorientował się, że nie ma tam szefa MON, a chodzi właśnie o niego. "Zaczyna do mnie docierać, że Pani Marta podpaliła się do przeganiania Kosiniaka, bo... pomyliła mnie z wicepremierem. Ktoś jej sekundy wcześniej (błędnie) powiedział, że idzie wicepremier z PSL" – czytamy.

"Myślę: za Kosiniaka robię tu ja!? To się, serio, dzieje?" – napisał dziennikarz. I dodał: "Jesteśmy nieco podobni, zwłaszcza odkąd Pan Władysław zapuścił brodę, a żonie się spodobało, więc już nie miał wyboru: zarost został na stałe. Zresztą: "Tygryskowi" pasuje. Zmężniał dzięki niej".

Jacek Gądek zapytał też w MON, czy lider ludowców był w tamtej okolicy we wtorek około godz. 19. Dowiedział się nieoficjalnie, że był w Polsacie. Miał tam umówiony wywiad. "No nie ma chłop daru bilokacji" – skwitował dziennikarz. Można to też łatwo sprawdzić na stronie stacji, gdyż taki wywiad już faktycznie się ukazał.