Podszedłem do tego testu z kompletnie czystą głową. Ostatnio jeździłem Hondą jakieś pięć lat temu i trochę zapomniałem, na co mógłbym ponarzekać. Tym razem wsiadłem za kierownicę hybrydowej HR-V, która pozytywnie zaskoczyła mnie przede wszystkim spalaniem. Ale przyjrzyjmy się dokładniej, bo nie wszystko zagrało na plus.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Patrząc na zdjęcia sprzed 25 lat, aż trudno uwierzyć, jak bardzo zmieniło się to auto. Honda HR-V najpierw była produkowana od 1999 r. przez siedem lat. Później jest luka w kalendarzu, bo drugie życie ten model dostał dopiero w 2014 r. To są de facto dwie epoki, wizualnie tych aut w ogóle nie da się porównać.
Japończycy obrali jednak dobry kierunek. Z kanciastego wozu stworzyli coś bardziej smukłego. A trzecia generacja, którą teraz mieliśmy okazję sprawdzić, to już nawet przyciągający wzrok crossover. Przykład bardzo udanej ewolucji.
Czy Honda HR-V wygląda jak modny crossover?
To najpierw subiektywnie. Mnie ta Honda przekonała, chociaż to chyba nie do końca mój styl. Podoba mi się przód, auto jest muskularne, nawet trochę zadziorne. Z boku sprawia też wrażenie dość dużego crossovera – ma niecałe 4,4 m długości, prawie 2,1 m szerokości z lusterkami i prawie 1,7 m wysokości.
Przy pierwszym wrażeniu pomyślałem, że HR-V w środku może mieć sporo miejsca. I rzeczywiście, wnętrze tej Hondy jest bardzo przestronne. Nie narzekałem z przodu, nie marudzili też moi pasażerowie z tyłu. I to nawet ciekawe, bo auto ma wyraźnie opadającą linię dachu. W przypadku SUV-ów coupé zwykle kończy się to utratą miejsca w tylnej części. Tym razem fajna stylistyka zgrała się z praktycznym rozwiązaniem.
Wnętrze HR-V to jednak dość problematyczny temat. Trzecia generacja wjechała na rynek w 2021 r. i przydałby się jakiś lifting. W czasach, kiedy dominują wielkie ekrany, w Hondzie można trochę cofnąć się w czasie.
Czy to jest minus? Niekoniecznie. Zależy, co kto lubi, bo ja doceniłem taką analogową obsługę. W tej kwestii jestem trochę "dziadersem", więc Hondę potraktowałem sentymentalnie.
W HR-V siedzi się dość wysoko. Kierowca ma przed oczami klasyczne zegary z cyfrowymi elementami, na których zobaczymy podstawowe dane. To już naprawdę jest wyrwane z przeszłości, bo dziś dominują przecież wirtualne kokpity.
W środkowej części jest bardziej minimalistycznie. Drążek automatycznej skrzyni biegów, który kompletnie niczym się nie wyróżnia, wyżej trzy pokrętła... i w zasadzie tyle. Centralnym punktem jest 9-calowy, dotykowy ekran. Jego obsługa jest banalnie prosta, bo system składa się z prostych kafelków. Działa to sprawnie, ale nie mogłem pozbyć się myśli, że w kwestii multimediów konkurencja wyprzedziła Hondę o dwie długości świetlne.
Z drugiej strony... na przykład Apple CarPlay działał bez żadnych "lagów" i niespodziewanych zerwanych połączeń. Przeklikanie się między opcjami nie kończyło się tym, że gubiłem się w gąszczu funkcji. Jeśli ktoś nie jest typowym gadżeciarzem, może bardzo docenić te – mimo wszystko przestarzałe – rozwiązania.
W HR-V postawiono na przyzwoite wykończenie i komfort podróżowania. Auto nie świeci plastikiem, nie irytuje niepotrzebnymi odgłosami w czasie jazdy. Jak już wspomniałem, przestrzeni dla pasażerów nie brakuje, za to w bagażniku jest już nieco gorzej. Mamy do dyspozycji 335 litrów.
Co gorsze, wliczono w to już schowek podpodłogowy. To nam trochę komplikuje zaszufladkowanie tej Hondy jako ewentualne auto dla rodziny z dziećmi.
Honda HR-V może być oszczędna. Ile pali w mieście i w trasie?
W ofercie Hondy znajdziecie tylko jedną opcję napędu dla tego hybrydowego modelu. To 1,5-litrowy silnik benzynowy o mocy 107 KM. Do tego mamy jednostkę elektryczną o mocy 131 KM. I teraz muszę wam wyjaśnić, jak to działa w praktyce, bo nie jest tak, że oba silniki jednocześnie służą jako napęd.
Na przykład kiedy jeździmy po mieście, silnik spalinowy pracuje głównie jako generator prądu. Przy wyższych prędkościach przejmuje on jednak odpowiedzialność za napędzanie kół. Nie jest więc tak, że dodamy do siebie konie mechaniczne i wyjdzie nam moc całego układu. Można przyjąć, że maksymalne parametry określa nam tu potencjał mocniejszej jednostki – czyli elektrycznej.
Sprawdziłem, jak to przekłada się na zużycie benzyny. Bardzo długo jeździłem tylko po mieście i wyniki były zachwycające – udało mi się zejść do 4 litrów. Pomyślałem, to działa! Do tego rekuperacja też robiła swoje w kwestii oszczędzania.
Na drogach krajowych też było nieźle, bo zbliżyłem się zaledwie do granicy 5 l. Gorzej wyglądało to podczas jazdy trasami szybkiego ruchu. Przy 140 km/h zużycie może wzrosnąć do prawie 8 litrów.
Jeśli macie do przejechania dłuższy dystans z taką prędkością, można się rozczarować. 40-litrowy zbiornik paliwa oznacza, że w takiej sytuacji szybko będziecie musieli zjechać na tankowanie. No i łatka oszczędnej hybrydy trochę się zaciera. Bo średnie spalanie, jeśli zahaczycie jeszcze o miasto i drogi krajowe, będzie pewnie w granicach 7 l. Niby bez tragedii, ale też szału nie ma. Gdyby nie chodziło tu o hybrydę, w której teoretycznie chodzi o realne oszczędzanie, nie czepiałbym się tak bardzo.
Jak jeździ Honda HR-V?
Podróżowanie tą Hondą okazało się bardzo skuteczne w mieście. I uważam, że właśnie w takich warunkach ten samochód czuje się najlepiej. Wtedy pracuje głównie silnik elektryczny i w efekcie mamy bardzo płynną i cichą jazdę.
Im szybciej jedziemy, tym częściej słyszymy motor spalinowy, który niestety potrafi pohałasować. A wyższe obroty skutkują po prostu odgłosem "wycia". Żeby opisać to w skrócie: w mieście tej Hondzie absolutnie nie brakuje dynamiki. Problem pojawia się przy wyższych prędkościach, a jeśli brutalnie będziecie traktować pedał gazu, ta jednostka nie odwdzięczy się kulturą pracy.
A jak wygląda cennik dla Hondy HR-V? Najtańsza opcja w specyfikacji "Elegance" kosztuje 144 900 zł. Kolejne propozycje to "Advance", które wyceniono kolejno na 155 900 i 169 900 zł.
Dobra wiadomość jest taka, że już w tej najskromniejszej opcji macie np. bezprzewodowy Apple CarPlay, bezkluczykowy dostęp do auta, podgrzewane przednie fotele, przednie reflektory LED, kamerę cofania oraz czujniki parkowania z przodu i z tyłu. Wygląda to nieźle, a lista jest dłuższa.
Tylko czy warto? HR-V to auto, które w pewnych elementach na pewno wymaga już odświeżenia. To jednak może zejść na drugi plan, kiedy docenimy jego przestronność i skuteczność, szczególnie w miejskich warunkach. Do tego obsługa jest maksymalnie uproszczona, bo samochód (jeszcze) nie jest naszpikowany bajerami. Jeśli nie jesteście typowymi długodystansowcami, to prawdopodobnie jedna z propozycji dla was.
Więcej relacji zza kierownicy innych ciekawych aut znajdziesz na moich profilach Szerokim Łukiem na Facebooku, Instagramie oraz TikToku.