Polska biegaczka Ewa Swoboda po świetnym występie kwalifikacyjnym przeszła do półfinałów biegu na 100 metrów. Ale nie tylko jej sukces zwrócił uwagę. Swoboda w rozmowie z mediami stwierdziła, że ma dziś miesiączkę i porozmawia z dziennikarzami jutro. Należą się jej za to wielkie ukłony, gdyż sportsmenka łamie tabu, które nadal często paraliżuje wyczynowo uprawiające sport kobiety.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jeśli chodzi o występ na IO, to w piątek Ewa Swoboda wystartowała w piątym biegu eliminacyjnym. Rywalizowała z Diną Asher-Smith i Rosemary Chukwumą. Udało jej się wywalczyć awans. Na metę dotarła jako pierwsza – z czasem 10,99 s. Jest to jej najlepszy wynik w sezonie.
Nasza biegaczka łamie tabu dot. miesiączki w sporcie
To niezwykle ucieszyło jej fanów. Biegaczka następnie krótko rozmawiała z mediami i nagle swobodnie wspomniała, że zaczęła jej miesiączka. A temat ten jest nadal traktowany jako tabu w świecie sportu. Dlatego cieszę się, że nasza gwiazda została jakby "ambasadorką", która zmienia ten stan rzeczy.
Co dokładnie powiedziała lekkoatletka? Po występie Swoboda szybko minęła miejsce, gdzie są dziennikarze i wypaliła tylko: – Pogadamy jutro, dostałam okresu. Ale napiszcie, że jestem w c**j zadowolona! – dodała.
Na chwilę złapał ją jeszcze jednak reporter TVP Sport. Dziennikarz zapytała ją o fakt, że wróciła na IO po ośmiu latach. – Wróciłam w dobrym humorze, dobrym zdrowiu i dobrym bieganiu – stwierdziła wesoło Swoboda.
I jeszcze raz wspomniała o miesiączce: – Mam pierwszy dzień 'tych dni', więc jestem zmęczona i zdenerwowana. Zapewniła jednak, że idzie z pustą głową do półfinałów. – Idę walczyć – zadeklarowała.
Swobodzie należy pogratulować, że poruszyła ten temat tak "od niechcenia", choć w polskim sporcie rzadko się o tej kwestii rozmawia publicznie. Trochę inaczej jest za granicą.
Warto tutaj wspomnieć choćby o biegu podczas Mistrzostwa Europy w Monachium w sierpniu 2022 roku. Ówczesna faworytka Dina Asher-Smith awansowała do finału biegu na 100 m, ale nie tak jak by chciała. W połowie dystansu zaczęła bowiem słabnąć i dobiega do mety kilka sekund po innych.
– Złapał mnie skurcz, to sprawy kobiece. Dla sportsmenek miesiączka to ważny temat, ale się o tym nie mówi. Widzimy zawodniczki, którym świetnie idzie, aż nagle wpadają w jakiś chwilowy dołek. "Przypadek" – myślą sobie wszyscy. Ale to wcale nie tak, tylko za kulisami widać, z czym się zmagamy – skarżyła się wówczas Brytyjka.
Kobiety uprawiające wyczynowo sport czują lęk przed miesiączką
Z badań wynika, że 61 proc. zawodniczek sportowych w Europie skrąży się na lęk przed miesiączką przed zawodami.
Na szczęście powoli się to zmienia i nawet tworzy się kampanie, które normalizują okres w czasie uprawiania wyczynowego sportu.
– Czasami ten lęk przed miesiączką się pojawia, bo zdarzają się przecież zawody, do których przygotowujemy się cały rok, a nagle okazuje się, że okres może wpłynąć na nasz start. Wiadomo, że uczymy się, jak sobie z tym radzić, choćby testując na treningach różne sposoby – mówiła w maju podczas konferencji zorganizowanej przez Always nasza biegaczka Natalia Kaczmarek. Ta firma chce walczyć z tabu dot. okresu w wyczynowym sporcie.
Polska lekkoatletka specjalizująca się w biegu na 400 metrów zauważyła też wtedy, że biega się w skąpych strojach, co w takiej sytuacji nie jest zbyt komfortowe. – Ale na szczęście mamy wybór i w takiej sytuacji sięgam po prostu po spodenki – wyjaśniła.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.