Mercedes GLS 450 przeszedł niedawno drobny lifting. Specjalnie piszę drobny, bo naprawdę nic przełomowego się w nim nie zmieniło. I w sumie dobrze, bo to zawsze było bardzo wszechstronne, luksusowe i komfortowe 7-osobowe auto, któremu nic nie brakowało. W ramach testu zabrałem je ostatnio w trasę i myślałem, że na benzynę wydam fortunę. Ależ było moje zdziwienie, kiedy wyjechałem nim z miasta...
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
To krótko historia: II generacja Mercedesa GLS zadebiutowała w 2019 roku i jest spokrewniona z modelem GLE, z którym dzieli m.in. platformę, silniki czy projekt kabiny. Wiosną 2023 roku model ten doczekał się liftingu. Co się zmieniło?
No nie dużo. Zmodyfikowano lekko przedni pas – przemodelowano zderzak i jest inny grill z oznaczeniem Mercedesa. Do tego przeprojektowano tylne lampy, dodano mu nowy system MBUX oraz nową kierownicę.
W odświeżonym Mercedesie GLS zmieniono też trochę silnik. Testowany przez nas model to 450 z rzędową szóstką o pojemności 3 litrów. W porównaniu do poprzednika zyskała ona trochę mocy i teraz generuje 381 KM (wcześniej 367 KM) i 500 NM momentu obrotowego. Od 0 do 100 km/h przyspiesza w 6,1 sekundy.
Do tego dochodzi układ miękkiej hybrydy, który generuje 20 KM i 200 Nm, co przydaje się przy ruszaniu na światłach czy podczas trasy, kiedy samochód wchodzi w tryb żeglowania. I tyle jeśli chodzi o zmiany oraz parametry silnika.
Oczywiście zmianie uległa też cena. Teraz za to auto trzeba zapłacić 650 tysięcy złotych, ale sporo rzeczy z konfiguratora trafiło do wersji podstawowej, jak na przykład ogrzewane i wentylowane fotele z przodu oraz lakier – ten w testowanym przeze mnie modelu ma przepiękny odcień ciemnej zieleni – bomba.
Wszechstronne auto w trasy? Oczywiście, że tak! Ale jest mały haczyk
Gdybym miał tyle pieniędzy oraz 5-, 6-osobową rodzinę, to kupiłbym GLS-a jako auto rodzinne. Serio! Jedzie się w nim jak w czołgu – czuć ten respekt na drodze przed tym ogromnym kolosem.
A z drugiej strony człowiek czuje się w nim bezpieczniej, bo siedzi się wyżej, ogromne strefy zgniotu, solidna konstrukcja, mnóstwo systemów bezpieczeństwa jak asystent awaryjnego hamowania, line assist, asystent martwego pola, rozpoznawanie znaków drogowych asystent autostradowy II stopnia – no można wymieniać i wymieniać.
Mankamentem jest oczywiście jego masa (prawie 2,5 tony), co niestety także czuć na drodze, kiedy obładowani bagażami z pasażerami próbujecie gwałtownie zahamować. Nie polecam tego, starajcie się trzymać dystans i wcześniej wytracać prędkość.
Ale poza tym do dyspozycji macie 7 pełnoprawnych miejsc – naprawdę te dwa w trzecim rzędzie nie są przeznaczone tylko dla dzieci. A jeśli nawet, to możecie tam zamontować dwa foteliki dzięki złączom ISOFIX. Ogólnie w aucie są one aż cztery.
Mało tego, trzeci oraz czwarty rząd siedzeń rozkładacie i składacie elektrycznie dwoma przyciskami, a osoby siedzące na końcu mogą łatwo, przytrzymując przycisk przesunąć kanapę, żeby się wydostać – koniec z szukaniem dźwigni.
Do tego pneumatyczne zawieszenie, które nie tylko świetnie wytłumia wszelkie nierówności, ale też przydaje się w offroadzie (tak, tak to ten samochód, który ma tryb lansowania... znaczy uwalniania się z piasku), żeby zmniejszyć lub zwiększyć prześwit. Chociaż co do jazdy w offroad, to raczej nie polecam, no chyba że ktoś jest na tyle... odważny, by tym "cacuszkiem" pchać się do lasu lub na szutrówkę.
Pneumatyka tego auta znajduje też wykorzystanie przy takich przyziemnych rzeczach jak opuszczanie tyłu auta podczas załadunku bagaży lub zakupów do bagażnika. A skoro już o bagażniku mowa, to ma on od 890 do 2400 litrów pojemności. Nawet jeśli rozłożymy trzeci rząd siedzeń, to za nimi upchniemy kilka małych walizek.
Co do komfortu jazdy, to nie będę się mocno rozwodził, bo to Mercedes GLS – tu musi być komfortowo, więc jest wspomniana wentylacja, podgrzewanie oraz elektryczne sterowanie foteli, wyświetlacz przezierny, ogromny ekran centralny z bardzo sprawnie działającym systemem, nawigacja z rozszerzoną rzeczywistością i coś, za co uwielbiam Mercedesa, czyli system monitoringu świateł na skrzyżowaniach.
Poza tym: wysokiej jakości materiały (skóra, drewno), zmyślne schowki i świetnie zagospodarowana przestrzeń dla kierowcy i pasażerów. Długa podróż naprawdę nie jest wyzwaniem, kiedy jedzie się TAKIM autem.
Na minus obecność plastików piano black, które łatwo palcują się i rysują oraz przyciski haptyczne na kierownicy, które totalnie nie współdziałają z moimi paluchami.
No i na koniec ta trasa. Osobiście sądziłem, że zabierając Mercedesa GLS na południe Polski i z powrotem, wydam majątek na paliwo. Rzędowa szóstka, 2,5 tony wagi samego auta... I rzeczywiście, w mieście ten "potwór" potrafił palić po 15-17 litrów. Ale poza nim, w trasie (nawet przy 140 km na autostradzie) spalanie spadało do 9,5 litra maksymalnie 10 litrów. Szok!
No a sama jazda, to czysta przyjemność – luksusowe, komfortowe wnętrze, atomizowane co jakiś czas perfumy, zawieszenie "niesie" auto jak na chmurce, czasami słychać lekki pomruk rzędowej szóstki, dla której wyprzedzanie nie stanowi żadnego problemu no i dookoła cisza, bo samochód ten naprawdę jest dobrze wyizolowany dźwiękowo. Czysta poezja.
Zdecydowanie Mercedes GLS 450 to auto, które jeśli kogoś stać, a potrzebuje wszechstronnego, luksusowego, dużego i komfortowego auta, powinien wziąć pod uwagę. Bo warto!