Dawno nie jeździłem tak przewidywalnym autem. Ale nie odbierajcie tego, jako wadę, wręcz przeciwnie. EQE 500 SUV jest luksusowy, bardzo dobrze się prowadzi i świetnie wygląda. Hola, hola! Nie znaczy to jednak, że nie ma mankamentów, bo parę udało mi się znaleźć.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Zacznijmy od tego, co widać, czyli od wyglądu nadwozia – jest ono skrajnie nastawione na minimalizowanie oporu powietrza, a przy tym wygląda naprawdę designersko.
Szanuję, że Mercedes zdecydował się na wstawienie tej ogromnej gwiazdy na przedni pas auta. To odważny ruch, ale w połączeniu z bardzo stylową "maskownicą chłodnicy" (oczywiście wloty powietrza do chłodzenia silnika elektrycznego macie na dole w zderzaku) oraz delikatnymi liniami przedniego pasa podkreślonymi chromowanymi listwami, tworzy to świetną całość.
Do tego te matrycowe, charakterystyczne dla Mercedesa lampy Matrix LED i listwa świetlna przechodząca nad maskownicą – jest futurystycznie, ale z tym sznytem premium firmy ze Stuttgartu.
Auto jeździ na pięknych, 21-calowych alufelgach. W podstawie dostaje się 19-calowe koła. Pod maską EQE 500 SUV-a nie ma miejsca na nic, więc nie ma co zaglądać, dlatego na boku nadwozia, poniżej linii lusterka od strony kierowcy inżynierowie Mercedesa zamontowali wlew na płyn do spryskiwaczy.
Ale nie martwcie, się, bo w środku znajdziecie sporo miejsca. Zacznijmy od bagażnika, który ma pojemność 520 litrów i można go powiększyć, składając tylną kanapę do 1675 litrów. Zmieszczą się w nim ze cztery duże walizki.
Na tylnej kanapie także jest sporo miejsca na nogi oraz na głowę – nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że testowany przeze mnie model miał szklany dach. Ale jedno mnie zaskoczyło. Owszem, jest sporo przestrzeni, mamy skórzane fotele z finezyjnymi przeszyciami.
Wszystko pięknie wykończone, dopracowane wszystkie detale, dobre spasowanie plastików, jest miękko tam, gdzie powinno, mamy dodatkową strefę klimatyzacji, ale... No właśnie.
Brakuje trochę polotu. Niby jest premium feeling, ale wydaje się, że cała grupa inżynierów poszła na przedni rząd siedzeń, a tył zaprojektowano resztkami sił. A przecież w niemal całej gamie Mercedesa zawsze jest ten problem, gdzie siedzieć – na fotelu kierowcy, czy pasażera z tyłu, bo na obu miejscach jest równie luksusowo. Tutaj tego wrażenia nie miałem.
Zdecydowanie wybrałbym fotel kierowcy. I to nie tylko z uwagi na wrażenia z jazdy. Ale o tym potem.
Ten EKRAN!
Pierwsze, co zajmuje całą uwagę kierowcy, kiedy wsiada za kółko Mercedesa EQE 500 SUV-a to właśnie wspomniane centrum dowodzenia – gigantyczny ekran, a w zasadzie trzy ekrany: wirtualny kokpit z zegarami oraz innymi "mercedesowskimi" bajerami, ekran główny komputera oraz ekran dodatkowy dla pasażera.
Zacznijmy od tego ostatniego. Przede wszystkim obraz z niego nie jest wyraźnie widoczny dla kierowcy, żeby go nie rozpraszać, ponieważ pasażer może sobie na nim oglądać np. filmy na YouTube, grać w gry lub korzystać z innych aplikacji, które dostępne są w Mercedesie.
Centralny ekran to, jak wspomniałem, prawdziwy core tego centrum dowodzenia. I to dosłownie, ponieważ poza obsługą aplikacji, nawigacji, ustawień auta oraz innych bajerów, służy np. do ustawiania klimatyzacji czy nawiewów.
Na szczęście (dzięki Mercedes!) kilka fizycznych przycisków pojawiło się na tunelu środkowym, jak skróty do menu aktywnego zawieszenia i trybów jazdy, wyciszenie, sterowanie dźwiękiem oraz asystentami.
Na minus przyciski haptyczne na kierownicy – albo to opcja nie na moje paluchy, albo po prostu nie powinno ich być w tym miejscu, bo słowo daję, co trzecie muśnięcie wychodziłem z danego menu i musiałem swipe'ować na nowo. Bardzo denerwująca sprawa. Dobrze, że są te przyciski na tunelu środkowym.
Jak już jesteśmy przy nim, to bardzo spodobało mi się drewniane wykończenie zaślepki schowka z małymi gwiazdkami Mercedesa – super zamiennik nielubianego plastiku w kolorze piano black.
A skoro o schowkach mowa, to jest ich kilka i są bardzo praktyczne, jak na przykład półka pod tunelem środkowym. Z pewnością schowacie wszystko, co jest wam potrzebne i jeszcze zostanie sporo miejsca.
No i na końcu jest wirtualny kokpit, znany z wielu innych współczesnych modeli Mercedesa, który nie wyróżnia się zbytnio niczym szczególnym, ot mega praktyczny, z masą ekranów, widoków i wskaźników.
Reszta wykończenia z przodu wygląda podobnie jak z tyłu: po prostu luksus, ale jednak z większym polotem. Podgrzewane, wentylowane i elektrycznie regulowane siedzenia z funkcją masażu, miękkie obicia podłokietników oraz boczków drzwi i tunelu środkowego, a na dodatek całe mnóstwo podświetleń i listw świetlnych, które po zmroku dodają wnętrzu niesamowitego klimatu.
Na odrębny akapit zasługuje funkcja energizing comfort, czyli kilka ustawionych programów, które wykorzystując masaż w siedzeniach, obraz na wyświetlaczach, nawiewy oraz światło ambiente, mają za zadanie wywołać odpowiedni nastrój. Ciekawa opcja!
Jak jeździ?
No dobrze, to skoro już wiemy, jak wygląda, to teraz powiedzmy, jak jeździ. A odpowiedź na to pytanie, bez zaskoczeń, będzie podobna, jak do wyglądu, czyli: przewidywalnie dobrze.
Do dyspozycji mamy układ napędowy na 4 koła o łącznej mocy 408 KM, który generuje aż 858 Nm momentu obrotowego. Od 0 do 100 km/h przyspieszymy w 4,9 s., kosmos!Co ciekawe, dzięki takiej mocy nie czuć, że auto waży ponad 2,5 tony, nawet podczas gwałtownego hamowania.
W tej wersji dostępny jest akumulator o pojemności 90,6 kWh netto, co przyśrednim zużyciu energii: 18,8-22,5 kWh/100 km daje zasięg do 552 km (według WLTP, bo ja nie jeżdżę ekonomicznie elektrykami w mieście, więc u mnie zużycie wyniosło średnio około 24 kWh/100 km).
EQE 500 SUV prowadzi się wyśmienicie, przy bardziej ekonomicznej jeździe to świetne auto do miasta, ale także całkiem sensowne w trasę, bo nawet jeśli realnie mamy jakieś 400 km zasięgu, to i tak całkiem dobry wynik.
No i do tego całe mnóstwo asystentów, wspomagaczy jazdy, systemów bezpieczeństwa i mój ulubiony feature, czyli widok z kamery na światła drogowe na skrzyżowaniach.
Ile to kosztuje? No niestety, za takie luksusy trzeba zapłacić i to sporo. Ceny tego modelu Mercedesa wyglądają następująco: