Okazuje się, że w Polsce wcale nie trzeba stawiać ukrytych fotoradarów, by łapać piratów drogowych. W zupełności wystarczą widoczne z daleka jaskrawożółte kamery. Dzięki tylko jednej z nich, umieszczonej w Łodzi, w pół roku wystawiono ponad 4 tysiące mandatów za przejazd na czerwonym świetle. Jak to możliwe?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Te urządzenia pokazują nagą prawdę o polskich kierowcach. Dzięki nim wiemy, ile osób ma w nosie przepisy. Liczby są niestety przerażające.
Od kilku lat Generalna Inspekcja Transportu Drogowego instaluje na niektórych skrzyżowaniach kamery rejestrujące przejazd na czerwonym świetle. Tak naprawdę jest ich tyle, co kot napłakał. Pierwsze pojawiły się w 2015 roku, ale dopiero ostatnio ich montaż przyspieszył.
W całym kraju mamy zaledwie 41 działających kamer. Przepisy nie nakazują ich oznaczania czy stawiania znaków informujących o ich obecności. Ale kamer trudno nie zauważyć, są jaskrawożółte. Trudno nie zauważyć też czerwonego światła, ale ta sztuka udaje się przerażającej liczbie polskich kierowców.
Rekord pobity w Łodzi
Jak wynika z danych GITD rekordową skutecznością może się pochwalić kamera zamontowana na rondzie Inwalidów w Łodzi. Przez pierwsze 6 miesięcy 2024 roku zarejestrowała ona tyle wykroczeń, że wystarczyło na wystawienie... 4 tysięcy mandatów. Dziennie na czerwonym przejeżdża tam średnio 22 kierowców!
Dodajmy tylko, że w Łodzi takie kamery zamontowane są na łącznie czterech skrzyżowaniach, więc miejscowi kierowcy nie mogą być zaskoczeni ich obecnością.
Na drugim miejscu rankingu znalazło się skrzyżowanie al. Pokoju z ul. Nowohucką w Krakowie. Kamera złapała tam ponad 3 tysiące piratów drogowych.
Tym kamerom i tak daleko do wyniku, jaki osiągnęło w zeszłym roku urządzenie we Wrocławiu. System RedLight działający na skrzyżowaniu Gądowianka-Na Ostatnim Groszu-Bystrzycka od 5 kwietnia 2023 r. do 29 listopada 2023 r. zarejestrował aż... 12 588 naruszeń. Prawie 13 tysięcy w niecałe 8 miesięcy.
Obecnie systemy kamer monitorujących przejazd na czerwonym świetle działają na 41 skrzyżowaniach w Polsce. W pierwszej połowie tego roku wystawiły w sumie ponad 35 tysięcy mandatów. Niedługo systemy będą działały na 50 skrzyżowaniach.
Nie każdy, kto przejechał na czerwonym, dostanie mandat. Nagrania z kamer trafiają do pracowników GITD, którzy oceniają sytuację. Wszystko po to, by nie karać na przykład kierowców karetek czy radiowozów na sygnale.
Za przejazd na czerwonym grozi 500 złotych mandatu i 15 punktów karnych.
Szczyt bezmyślności? Przebij to
To i tak niewiele w porównaniu do kary, jaką dostał turysta z Polski, który znalazł się na arktycznym archipelagu Svalbard. Musiał zapłacić 1100 dolarów. To efekt pomysłu ze zrobieniem zdjęcia. Mężczyzna złamał jeden z surowych zakazów, czym zaniepokoił lokalnych mieszkańców.
O sprawie zatrzymanego Polaka informowała m.in. BBC. Do zdarzenia doszło w pobliżu Longyearbyen – stolicy Svalbardu i najbardziej na północ wysuniętej osady świata. Mieszkańcy zaalarmowali lokalne władze, kiedy zobaczyli mężczyznę, który wszedł na krę i chciał znaleźć się obok morsa.
Nie przewidział jednak, że takie zachowanie jest tam surowo zabronione. "Podchodzenie do dzikich zwierząt na Svalbardzie w sposób, który je niepokoi, jest niezgodne z prawem" – przypomina BBC.
Dokładniej, ustawa o środowisku Svalbardu stanowi, że "cały ruch na archipelagu musi odbywać się w sposób, który nie prowadzi do niepotrzebnego zakłócania lokalnej fauny i flory, w tym niedźwiedzi polarnych, fok, wielorybów, reniferów i lisów polarnych".