W ciągu zaledwie kilku dni niemal całkowicie wyschła. W ten weekend stan wody na Wiśle w Warszawie może osiągnąć rekordowo niski poziom i spaść poniżej 25 centymetrów. To pokazuje skalę problemu, z jakim musimy się obecnie zmierzyć.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ten widok szokuje nawet najstarszych warszawiaków. A może ich przede wszystkim, bo młodsi widzieli już niski i bardzo niski stan Wisły. W 2015 roku w stolicy było zaledwie 25 centymetrów wody w Wiśle. Teraz ten rekord może zostać pobity, bo wody ubywa dosłownie w oczach.
W czwartek poziom wody na wysokości warszawskich bulwarów wynosił 29 cm, w sobotę ma to być 26 cm, w niedzielę jeszcze mniej. Wisła po prostu wyschła i stało się to niesamowicie szybko.
W stolicy wstrzymano przeprawy promowe. Promy po prostu nie mają gdzie pływać, są miejsca, gdzie przez Wisłę można byłoby przejść. Oczywiście teoretycznie, w praktyce może być to trudne. Na dnie rzeki są omszałe kamienie, muł, drzewa i gałęzie. Łatwo utknąć w błocie, poślizgnąć się, zaplątać w linki czy śmieci.
Poza tym wspomniane 25 cm to odczyty wodowskazów, które nie pokazują przecież najgłębszych meandrów.
Brak wody w Wiśle to pokłosie kilku zjawisk. Po pierwsze: od dawna nie padało. Wisły nic nie zasila, w Polsce mamy prawdziwą suszę hydrologiczną. I to poważną, bo wysycha też dorzecze Wisły. Najdłuższa polska rzeka nie dostaje więc wody niemal od samego początku.
Problemem jest też wysoka temperatura. Okolice 30 stopni we wrześniu to nie jest normalna sytuacja. Mamy nie dość, że przedłużenie lata, to lata niezwykle upalnego.
Jak informuje IMGW, tegoroczny wrzesień może być jednym z najcieplejszych od 1951 r. Według danych instytutu temperatura w tym miesiącu jest jak na razie wyższa od średniej aż o około 5,7 st. C.
Jest susza i nie możemy nic z tym zrobić
Nie ma się co dziwić, że w Wiśle po prostu brakuje wody. Stolica jakoś sobie poradzi z widokiem ubłoconego koryta, przez które leniwie przepływa potok. Smutna prawda jest taka, że w 14 województwach występuje susza. Długie obniżenie stanu wody w rzekach i skutki suszy odczują rolnicy, żeglarze, turystyka, energetyka i przemysł.
Jak pisze se.pl, hydrolog IMGW Michał Sikora podkreśla, że sytuacja jest kiepska na innych rzekach w kraju. 69 proc. stacji wodowskazowych notuje strefę wody niskiej, czyli jest jej mniej niż zwykle. 27 proc. rzek jest w strefie wody średniej, a tylko 4 proc. w stanie wody wysokiej.
– Mamy 44 ostrzeżenia przed suszą hydrologiczną – powiedział Sikora.
Zapytany o perspektywę na najbliższe dni odparł, że synoptycy nie widzą na razie "znaczących perspektyw do poprawy tej sytuacji". Wręcz odwrotnie, z powodu wysokiej temperatury i braku opadów sytuacja "będzie się w najbliższych dniach pogarszać".
Sikora podkreślił, że niski poziom wody i susze to problem dla rolnictwa, zwierząt i roślin. Także dla żeglugi, transportu śródlądowego i turystyki wodnej. Konsekwencje może też odczuć branża energetyczna i przemysł, zwłaszcza te jego działy, które czerpią wodę z rzek.
Długoterminowo obniżenie stanu wody w rzekach skutkuje też obniżeniem wód podziemnych, co może wpływać na miejscowe braki wody, zwłaszcza tam, gdzie jest ona pobierana z płytkich ujęć.