Jolanta Kwaśniewska była gościnią programu "Trójkąt Polityczny" w TVP Info. Była pierwsza dama dość brutalnie, choć z klasą ocenia działalność, a raczej jej uporczywy brak, małżonki obecnego prezydenta, Agaty Kornhauser-Dudy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Były takie sytuacje, że byłam oburzona i zdziwiona milczeniem Agaty Kornhauser-Dudy, gdy działy się ważne rzeczy, a było ich wiele. Na przykład wtedy, gdy nauczyciele zwracali się do pani prezydentowej z prośbą o pomoc. Nie wyobrażam sobie, aby nie wesprzeć własnej grupy zawodowej – mówiła Jolanta Kwaśniewska o Agacie Dudzie.
Dodała, że pamięta, jak o pomoc do pierwszej damy apelowali rodzice osób z niepełnosprawnością, protestujący w Sejmie.
– Ciągle pamiętam te sceny, gdy rodzice byli usuwani z korytarzy. Przestano ich traktować w podmiotowy sposób. Dla mnie to jest szczególnie bolesne, ponieważ moje wszelkie działania były ukierunkowane na osoby niepełnosprawne – podkreśliła Jolanta Kwaśniewska.
Małżonka obecnego prezydenta przez minione dziewięć lat często krytykowana była za uparte milczenie i małą aktywność w porównaniu z poprzedniczkami, szczególnie takimi jak Jolanta Kwaśniewska czy Maria Kaczyńska. Szczególnie wiele zarzutów pod jej adresem pojawiło się wówczas, gdy Polska żyła tematami kluczowymi dla kobiet.
– W pewnym momencie ja bym wybuchła, ale mam w sobie dużo temperamentu – podsumowała brak aktywności obecnej pierwszej damy Jolanta Kwaśniewska. Zgodziła się też ze stwierdzeniem, że dwie kadencje Andrzeja Dudy i pełnienie roli pierwszej damy przez Agatę Dudę to stracona dekada.
– Prezydent miał możliwości, ale nigdy nie wybił się na samodzielność i niepodległość. Powinien zrobić to, co zrobił mój mąż na początku prezydentury, czyli zrezygnować z barw partyjnych – podkreśliła.
– Małżonka prezydenta, jeśli tylko chce, to jest wartością dodaną do prezydentury. Jeśli się tego nie robi, to wielka strata – wskazała Kwaśniewska.
Prowadzące program Renata Grochal i Aleksandra Pawlicka pytały ją także o stosunek do Kościoła. Jolanta Kwaśniewska powiedziała, że w pewnym momencie przestała uczestniczyć w nabożeństwach.
– Były dziesiątki sytuacji, że było mi wstyd za kościół i księży. Te wszystkie sytuacje, gdy osoby były molestowane przez księży, nie wstydziły się i z otwartą przyłbicą potrafiły mówić o tym. To gigantyczna trauma, a to jeszcze nie jest koniec – powiedziała była pierwsza dama.
Z kolei o PiS-ie mówiła w kontekście nadużyć finansowych. Stwierdziła, że jej zdaniem, pieniądze państwowe, były "kasą PiS-u".
– Kolesiostwo i gigantyczne zarobki mnie obrażały. Dla mnie było to coś niewiarygodnego. Nie przypominam sobie, aby ktokolwiek z naszych bliskich wcześniej gdzieś znalazł pracę. Wydaje mi się, że na tym polega uczciwość – powiedziała.
Dość dyplomatycznie wyraziła się z kolei o tym, kto może być kolejną "parą prezydencką".
– Jest mnóstwo takich osób, które cenię. Taką parą mógłby być Rafał Trzaskowski ze swoją sympatyczną żoną, ale również marszałek Sejmu z małżonką pilotką. Sporo jest takich osób, naprawdę – skwitowała.