"Czasowe, terytorialne zawieszenie prawa do azylu" – to nowy pomysł Donalda Tuska na opanowanie kryzysu migracyjnego. Pomysł jest już szeroko krytykowany. Ale niezależnie od intencji, jest to również pomysł nieskuteczny. Mamy dane, które jednoznacznie pokazują, że w ten sposób kryzysu migracyjnego nie pokonamy. Nielegalni imigranci po prostu nie wnioskują o azyl, więc... nie ma komu go odmawiać.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Premier Donald Tusk ogłosił założenia nowej strategii migracyjnej Polski. – Jednym z elementów strategii migracyjnej będzie czasowe, terytorialne zawieszenie prawa do azylu – poinformował Tusk.
– To prawo do azylu jest wykorzystywane wbrew istocie prawa do azylu – tłumaczył. – Jeśli do Polski chce ktoś przyjechać, musi akceptować polskie standardy, obyczajowość. Musi chcieć się integrować – wskazał.
Pomysł Tuska spotkał się ze sporą krytyką. Niezależnie od opcji politycznych i zapatrywania się na sprawy migracyjne, pomysł Tuska jest też po prostu dziwny. Dlaczego? Bo nie bardzo wiadomo, co zawieszenie prawa do azylu miałoby dać.
Migranci nie wnioskują o azyl
Po prawo do azylu nie sięgają nielegalni migranci, którzy siedzą po białoruskiej stronie granicy. Dokładnie pokazują to dane Urzędu ds. Cudzoziemców. Owszem, liczba wniosków o azyl rośnie, ale o ochronę nie proszą masowo np. obywatele Syrii czy krajów afrykańskich.
Jak informuje Urząd ds. Cudzoziemców, I połowie 2024 roku liczba złożonych wniosków o udzielenie ochrony międzynarodowej była o 79 proc. (+3,4 tys. osób) większa w porównaniu do analogicznego okresu 2023 r. Najwięcej spraw dotyczyło obywateli:
Ukrainy – 2,7 tys. osób
Białorusi – 2 tys. osób
Rosji – 0,6 tys. osób
Somalii – 0,4 tys. osób
Syrii – 0,3 tys. osób.
Mamy w ręku dane za poprzednie okresy. Zawsze większość wniosków pochodziła od obywateli tych samych krajów. O azyl prosiło ledwie kilkaset osób z krajów Afryki czy Bliskiego Wschodu.
W pierwszej połowie tego roku większość wniosków złożyli mężczyźni – 5,1 tys. osób, w porównaniu do 2,6 tys. kobiet. W obydwu tych grupach przeważają osoby w przedziale wiekowym 18 – 34 lata. Liczba dzieci (17 proc. osób objętych wnioskami) w wieku do 13 lat wynosiła 1 tysiąc, a w wieku 14 – 17 lat – prawie 300.
W I połowie 2024 r. Urząd do Spraw Cudzoziemców wydał decyzje wobec 4,7 tys. osób. Warunki przyznania ochrony międzynarodowej spełniało 3 tys. obcokrajowców. Byli to przede wszystkim obywatele:
Białorusi – 1,4 tys. osób
Ukrainy – 1,3 tys. osób
Rosji – 0,1 tys. osób.
Decyzje negatywne otrzymało 760 cudzoziemców. Najliczniejsze grupy w tym zakresie stanowili obywatele:
Rosji – 320 osób
Białorusi – 50 osób
Indii – 45 osób.
Około tysiąca postępować zakończyło się umorzeniem. Tak dzieje się najczęściej, gdy cudzoziemiec opuści Polskę przed wydaniem decyzji.
Co dokładnie zapowiedział w sobotę premier Tusk?
– Jednym z elementów strategii migracyjnej będzie czasowe, terytorialne zawieszenie prawa do azylu i będę w Europie domagał się prawa do uznania tej decyzji – przekazał. – Dlatego że my dobrze wiemy, jak to jest wykorzystywane przez Łukaszenkę, Putina, szmuglerów, przemytników ludzi – podkreślił.
Przypomnijmy: cudzoziemcowi udziela się ochrony międzynarodowej (w formie statusu uchodźcy lub ochrony uzupełniającej), jeśli w jego kraju pochodzenia grozi mu prześladowanie lub rzeczywiste ryzyko utraty życia czy zdrowia. Wobec danej osoby nie mogą przy tym występować okoliczności wskazujące, że może np. stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa.
Można więc zadać pytanie: w jaki sposób zawieszenie prawa do azylu miałoby zahamować przemytników ludzi, skoro nielegalni migranci o azyl praktycznie nie wnioskują? No nijak.