Roman Giertych czeka na zgodę Prokuratury Krajowej na widzenie z aresztowaną Aleksandrą K. "Grażynką", czyli partnerką youtubera Kamila L. "Buddy". Po nim ewentualnie zapadnie decyzja, czy mecenas rzeczywiście będzie ją reprezentował. Na razie prawnik poinformował naTemat.pl, że "uzyskał upoważnienie do obrony od strony matki". Tymczasem lokalne media w Szczecinie donoszą, iż żaden z obrońców Aleksandry K. nie zamierza rezygnować. "Grażynka" ma już ich trzech, zatem maksymalną przewidzianą prawem liczbę pełnomocników.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Mec. Roman Giertych poinformował we wtorek naTemat.pl, że z partnerką "Buddy" Aleksandrą K. jeszcze nie rozmawiał, gdyż kobieta – jak wiadomo – przebywa od zeszłego tygodnia w areszcie.
Mec. Giertych czeka na widzenie z partnerką "Buddy"
– Natomiast uzyskałem upoważnienie do obrony od strony matki – powiedział, dodając, że od dwóch dni czeka na zgodę na widzenie. – I wtedy zostanie wszystko ustalone – doprecyzował.
Mec. Giertych wyjaśnił nam, że to jej matka skontaktowała z nim i poprosiła o prowadzenie obrony córki. – Natomiast ze względu na postawę Prokuratury Krajowej jeszcze nie uzyskałem zgody na widzenie – wyjaśnił.
Adwokat zastrzegł, iż decyzja, czy będzie on reprezentował partnerkę "Buddy" zależy od samej Aleksandry K. Ostatecznie zapadnie ona zatem po widzeniu, na które nie ma nadal zgody PK.
– Czekam na to, aż łaskawie prokuratura wyrazi zgodę na widzenie. I uważam, że wstrzymywanie takiej zgody jest sprzeczne z prawem człowieka – podsumował w rozmowie z nami mecenas.
O komentarz do słów mec. Giertycha poprosiliśmy również prok. Katarzynę Calów-Jaszewską z Prokuratury Krajowej.
– To jest pytanie do referenta sprawy, który wydaje zgodę na widzenie. To jest taka incydentalna decyzja, którą wydaje prokurator prowadzący sprawę – powiedziała nam śledcza, dodając, że nie wie, kiedy został złożony wniosek i na czym ta zwłoka polega.
PK: Giertych musi czekać na decyzję prokuratora prowadzącego sprawę
Prokuratorka poinformowana o tym, co powiedział Giertych, stwierdziła: – Nie wydaje mi się, żeby dwa dni to była taka straszna zwłoka w takiej dużej sprawie. Niemniej jednak to jest już pytanie do prokuratora referenta, który na pewno – jako że z pięciu osób aresztowanych ma sporo tych różnych takich zapytań i incydentalnych decyzji – więc myślę, że taką zgodę na pewno dostanie.
– Po prostu pan mecenas musi czekać na decyzję prokuratora prowadzącego sprawę – skwitowała prok. Katarzyna Calów-Jaszewska.
Warto tutaj dodać, że zgodnie z prawem podejrzany może mieć maksymalnie trzech obrońców. Aleksandra K. korzysta z takiej liczby prawników. Jeśli mec. Giertych miałby ją faktycznie reprezentować, jeden z nich musiałby zrezygnować.
"Głos Szczeciński" dowiedział się również, iż żaden z obrońców Aleksandry K. nie zamierza rezygnować, a ani przekazywać Giertychowi substytucji do zajęcia się sprawami podejrzanej.
– Obrońcy apelują o spokój, bo każdy, kto się zna na obronie, wie, że to, co się wyprawia, jest ze szkodą dla klienta. Obrońcy dzielnie wspierali panią Aleksandrę, która składała obszerne wyjaśnienia, złożono natychmiast zażalenie obrony na areszt. Sprawa jest prowadzona w pełni profesjonalnie – powiedział medium jeden ze szczecińskich obrońców.
Przypomnijmy: szczeciński sąd zajął się w minioną środę wnioskami o areszt, w tym dla "Buddy". Prokuratura oskarża w sumie 10 osób o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, która miała m.in. prać pieniądze oraz organizować nielegalną loterię online.
Do sądu o zastosowanie aresztu wpłynęło pięć wniosków. Dotyczyły one: Kamila L. ("Buddy"), Tomasza Ch., Adama U., Bartosza G. oraz Aleksandry K. ("Grażynka").
Rzecznik Sądu Okręgowego w Szczecinie Michał Tomala poinformował wtedy naTemat.pl, że sąd wyraził zgodę na areszt całej piątki, w tym "Buddy". Trafili oni do aresztu na trzy miesiące.
Zarzuty dla "Buddy" i pozostałych zatrzymanych
"Zarzuty ogłoszone podejrzanym dotyczą kierowania oraz udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, której celem było organizowanie gier losowych, które to loterie z uwagi na warunki ich uczestnictwa były w istocie grami hazardowymi. Celem działania podejrzanych było uzyskanie wpływów ze sprzedaży losów i omijanie przepisów o grach hazardowych" – przekazała w zeszłym tygodniu prok. Calów-Jaszewska.
"Zarzut prania brudnych pieniędzy związany jest z tworzeniem pozorów legalnej działalności gospodarczej i przekazywaniem pod pozorem pożyczek, pieniędzy pomiędzy kontami należącymi do osób objętych postępowaniem, celem ukrycia rzeczywistego pochodzenia tych środków i przekazywania ich poza granice kraju" – wskazała prokuratorka.
Łączna suma pieniędzy znajdujących się w obrocie stanowiła kwotę ponad 126 milionów złotych. Zarzuty obejmują okres działalności grupy od października 2021 roku do października 2024 roku.
Śledczy zabezpieczyli też mienie należące do podejrzanych na łączną kwotę około 140 milionów złotych, w tym 51 samochodów, nieruchomości, a także dokonano blokady środków na rachunkach na kwotę ponad 77 milionów złotych.
Wszyscy podejrzani nie przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów i złożyli obszerne wyjaśnienia.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.