Satyryk Andrzej Mleczko poinformował, że nie będzie już rysował dla tygodnika "Polityka". W dość lakonicznym oświadczeniu wyjaśnił powody tej decyzji. We wtorek tygodnik zareagował na jego oświadczenie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Zaprosił jednocześnie wszystkich do oglądania jego rysunków w mediach społecznościowych, gdzie jak stwierdził "nikt nie będzie mnie cenzurował". Przekazał też pozdrowienia dla czytelników "Polityki".
Jego decyzja wywołała duży odzew komentujących. "Cenzurować Mleczkę? Piekło zamarzło", "Polityka bez Mleczki, to jak obiad bez deseru", "Artysta musi być niezależny, szkoda, że ktoś w "Polityce" tego nie rozumie" – brzmiało kilka z nich.
Co na to sam tygodnik? "Wczorajsze oświadczenie Andrzeja Mleczki odczytaliśmy jak dowcip, ale taki z Radia Erewań. Pan Andrzej nie 'postanowił 25 listopada zakończyć współpracę z Polityką', tylko kilka dni wcześniej otrzymał przekazaną przez redaktora naczelnego informację, że wraz ze zmianami w gazecie w grudniu likwidujemy jego stałą rubrykę, proponując luźniejszą formę współpracy w ramach nowej - otwartej też na innych rysowników – Galerii 'Polityki'" – napisano w komunikacie "Polityki".
"Polityka" wydała oświadczenie ws. Mleczki
Jak czytamy, z Mleczką miała być przeprowadzona rozmowa, w której wyjaśniono rysownikowi, że "Polityka" chce mieć na swoich łamach także artystów młodszego pokolenia. "Żeby nasza galeria była przestrzenią także dla ich twórczości" – tłumaczy "Polityka".
Redakcja odniosła się też do zarzutu o cenzurę. Redakcja temu zaprzeczyła. Jak napisano, satyryk za często "odgrzewał" stare dowcipy.
"Nigdy nie 'cenzurowaliśmy' rysunków (panie Andrzeju, czekamy na galerię tych ingerencji cenzorskich, które pan insynuuje!), tylko rzadziej dostawaliśmy aktualne dowcipy, ze smutkiem i z konieczności powtarzając najlepsze z tych starych. A dowcip odgrzewany z czasem śmieszy słabiej. W dodatku pojawiły się nowe generacje czytelników, których – strach powiedzieć – często nie śmieszy w ogóle. Jak to mówią satyrycy: czasy się zmieniły" – podsumowano.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.