W programie "Kawa na ławę" politycy różnych opcji komentowali ostatnie wydarzenia związane z Europą Plus oraz rzekomym "zmęczeniem" Aleksandra Kwaśniewskiego podczas konferencji prasowej. Debata szybko przerodziła się w kłótnię między Arturem Dębskim z RP a Leszkiem Millerem z SLD. Nie brakowało dość kontrowersyjnych tez, jak np. przekonanie, że w Polsce lewicą jest tylko Platforma Obywatelska.
Początkowo tematem rozmów była "niepewna" postawa Aleksandra Kwaśniewskiego na ostatniej konferencji Europy Plus. Posłowie nie byli skorzy do orzekania (z wyjątkiem Zbigniewa Girzyńskiego), że były prezydent był podpity. Eugeniusz Kłopotek z PSL stwierdził, że nic strasznego się nie stało. – Z konferencji trochę się uśmiałem, ale nie było tragedii. Tragedia była w Charkowie. Tym razem prezydent był zmęczony i kropka – mówił.
"Urywał się żonie na dłuższych trasach"
Bogdan Rymanowski dopytywał Zbigniewa Girzyńskiego, czy nie wstydzi się swoich twitterowych sugestii, że prezydent był pijany. Poseł PiS nie widzi w nich nic niewłaściwego. – Na miłość boską, nie ma nic niestosownego, jeśli zwróci się komuś uwagę, że jak się wypije, nawet niedużo, to nie należy iść na konferencję prasową. Niestosowne jest to, że spotkanie z dziennikarzami nie zostało odwołane lub przesunięte – stwierdził.
Dodał, że politycy nie powinni robić takich rzeczy, ale ten ostatni przypadek jeszcze nie jest najgorszy, bo bywało, że "Aleksander Kwaśniewski urywał się żonie na dłuższych trasach, niż Warszawa-Konstancin".
"Incydencik"
Ludwik Dorn uznał natomiast, że niepewna postawa byłego prezydenta na konferencji prasowej to "incydencik" i nie ma zamiaru o tym rozmawiać. – Odmawiam komentarza, bo to zbyt stabloidyzowany temat – skwitował. Nie pomogło przypomnienie prowadzącego Bogdana Rymanowskiego, że przed paroma laty Ludwikowi Dornowi również przydarzył się szeroko pojęty "incydencik".
Po kąśliwej uwadze Ludwika Dorna dyskusja zeszła na temat samej inicjatywy pod patronatem Aleksandra Kwaśniewskiego. Poseł PO Adam Szejnfeld nie traktuje Europy Plus poważnie. – To dziwna historia. Rozmawiamy tylko o tym, czy Aleksander Kwaśniewski będzie liderem – zauważył. W jego przekonaniu to najlepszy dowód na to, że inicjatywa pod patronatem byłego prezydenta jest po prostu "wydmuszką". – To pisanka, na której naklejono ładne wzory w postaci znanych nazwisk. W zasadzie nie wiemy, jak będzie wyglądać w wersji końcowej. Ważniejsze jednak, że w środku nie ma nic. Jest pusta – mówił Adam Szejnfeld. Dodał, że cała inicjatywa otoczona jest nazwiskami, które w jakimś stopniu wypadły z politycznego obiegu, a nawet nie mają całkowitego poparcia w swoich środowiskach.
Sojusz
Artur Dębski z Ruchu Palikota w bardzo ciepłych słowach zachwalał Europę Plus. Tłumaczył, że inicjatywa ta jeszcze wszystkich zaskoczy, a on sam nie zdziwi się, jeśli uzyska dobry wynik (ok. 30 proc.). Stwierdził też, że nie rozumie postawy Leszka Millera względem Ruchu Palikota. – Nasze partie mają 91 proc. zgodności, to więcej, niż rządząca koalicja – tłumaczył. Zaznaczał, że oba lewicowe ugrupowania nie muszą się lubić, ważne, by współpracowały, bo to jedyny sposób na wyrwanie władzy z rąk PO.
Ludwik Dorn z Solidarnej Polski stwierdził, że opowiadania o 30 proc. poparciu dla Europy Plus można włożyć między bajki. Zaznaczył, że jest "segment opinii publicznej" o lewicowych sympatiach, lecz by taka inicjatywa jak Europa Plus odniosła sukces, musiałby pokryć się w czasie z niedyspozycją prawicy.
"PO to lewica"
Z mocnym oświadczeniem wyszedł poseł PiS Zbigniew Girzyński. Z całym przekonaniem stwierdził, że w Polsce prawicę reprezentuje PiS, a lewicę PO, czym wywołał śmiech kilku innych polityków. Zapytano go, kogo w takim razie reprezentują posłowie Dębski i Miller. – Ci politycy reprezentują Krajową Partię Emerytów (o SLD przyp. red.) oraz bardzo hałaśliwe, ale marginalne antyklerykalne środowisko (o Ruchu Palikota przyp. red.). Lewica na stałe została zagospodarowana przez PO – stwierdził Zbigniew Girzyński.
Trochę własnej godności?
Leszek Miller z kolei wyraził ubolewanie z powodu narzucaniu mu listy gości, jacy mają być obecni na zbliżającym się powoli Kongresie Lewicy. – Zależy mi na zaproszeniu Kwaśniewskiego, lecz obecność na kongresie nie jest obowiązkowa – komentował szef SLD. Dodał, że jako gospodarz nie zgodzi się na ingerowanie w listę gości przez samych gości, bo nadzór nad tą listą to święte prawo gospodarza. Zasugerował tym samym, że nie życzy sobie, by na kongresie pojawił się Janusz Palikot. – Wpychanie kogoś na kongres jest żenujące. Jak nie drzwiami, to oknem, jak nie oknem, to kominem – mówił.
Poseł Kłopotek wszedł mu w słowo, że na weselu dziady są przecież mile widziane. – Ale proszalne – odparł Miller i dodał: – Należy mieć trochę własnej godności i nie wpraszać się. Zresztą Janusz Palikot 16 czerwca (data Kongresu – przyp. red.) organizuje piknik. Wszyscy poważni ludzie lewicy będą na Kongresie, a reszta na pikniku.