Minister ds. odbudowy po powodzi Marcin Kierwiński wyraził mocną opinię ws. działań poprzedniej władzy. Chodzi o obronę cywilną. W ocenie polityka ten system został kompletnie zniszczony przez władzę z PiS, a przy takich katastrofach jak powódź jest niezbędny.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kierwiński mocno o działaniach PiS. Chodzi o obronę cywilną
– Brakowało w Polsce systemu obrony cywilnej. Został ten system kompletnie zniszczony przez poprzednią władzę. Dziś mamy nową ustawę, ona też daje i władzy centralnej, straży pożarnej nowe narzędzia, ale też pozwoli lepiej komunikować się władzy, także samorządowej, z mieszkańcami – powiedział w czwartek Marcin Kierwiński w TVP Info.
Przypomnijmy, że po wrześniowej powodzi na Śląsku pojawił się dramatyczny apel jednej z mieszkanek Stronia Śląskiego. Zaapelowała ona do premiera Donalda Tuska o skierowanie do miasta ludzi, którzy potrafią zarządzać w kryzysie, gdyż służby miejskie sobie z tym nie radziły.
Dziennikarz Mateusz Przyborowski zapytał go, czy jego zdaniem jest sporo do poprawy, jeżeli chodzi o zarządzanie kryzysowe na poziomie samorządów.
Gen. Grosset tak nam mówił o obronie cywilnej
– Może nie tyle do poprawy, co do zbudowania spójnego systemu ochrony ludności. Uchwalając ustawę o obronie ojczyzny, zlikwidowano w Polsce obronę cywilną. Zrobiono to w momencie, kiedy za naszą wschodnią granicą była już wojna. Gdyby człowiek nie miał świadomości, że to głupota, uznałby, że to sabotaż – powiedział nam wtedy Grosset.
Jak przypomniał, "dopóki ta obrona cywilna istniała, mimo że kulawa i niedoskonała, istniały magazyny obrony cywilnej, w których był sprzęt wykorzystywany również w akcjach przeciwpowodziowych, były też plany obrony cywilnej".
– Została pustka. Była co prawda próba przyjęcia ustawy o ochronie ludności i zarządzaniu kryzysowym, ale ówczesny rząd próbował też skasować obecny system zarządzania kryzysowego i budować go na inną modłę – wskazał.
I podkreślił: – Na szczęście udało się temu zapobiec i ta ustawa nie uzyskała poparcia w parlamencie. Ale ta ilość zaniechań i błędów, jakie zostały poczynione w ciągu tych ośmiu lat, mnie osobiście przeraża. Mówiąc szczerze, jestem pod naprawdę pozytywnym wrażeniem tego, co udało się ocalić od destrukcji i co w tej chwili działa.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.