logo
Przemysław Dziąg, zastępca dyrektora generalnego Polskiego Związku Firm Deweloperskich, mówi o kodeksie dobrych praktyk deweloperów Fot. naTemat.pl
Reklama.

Dzisiaj naszym gościem jest Pan Przemysław Dziąg, zastępca dyrektora generalnego Polskiego Związku Firm Deweloperskich. Dzień dobry Panie Przemysławie.

Panie Przemysławie, porozmawiajmy sobie dzisiaj o kodeksie dobrych praktyk PZFD. Czy rzeczywiście deweloperzy aż tak bardzo nie dbają o jakość i dobry wizerunek, że wszystkie te kwestie trzeba było zapisać w kodeksie, skodyfikować?

Trochę tak, trochę nie. Mieliśmy już przyjęty kilkanaście lat temu kodeks dobrych praktyk. Zrzeszamy w tym momencie ponad 330 firm deweloperskich z całego kraju. To był taki miernik staranności, które te firmy miały prezentować, by mogły do związku należeć.

Ale było to wiele lat temu, ten kodeks ustalony był w trochę w innych realiach politycznych, gospodarczych, społecznych. Postanowiliśmy ten kodeks nie tyle zmienić, to tak naprawdę opracować na nowo. Deweloperzy w tym momencie budują prawie 100 proc. budownictwa wielorodzinnego w Polsce, ci budowniczowie miast, też powinni czuć presję, odpowiedzialność za to, co budują, komu budują i przede wszystkim, gdzie budują. W kontekście odpowiedzialności względem klientów, względem społeczeństwa, ale również względem środowiska.

Chcieliśmy, opracowując ten kodeks, wyjść poza normy minimum, poza minimalne ramy prawne, które każdy deweloper, każdy przedsiębiorca powinien przestrzegać, respektować i dochowywać. Chcieliśmy standardy jakości podnieść tak, żeby to był taki znak jakości dla tych firm, które do związku należą, a tym samym akceptują jego postanowienia.

Wiemy, że postrzeganie branży w tym momencie nie jest najcieplejsze. Przypadki niewłaściwych praktyk, które pojawiają się w mediach, są zawsze bardzo szumnie piętnowane. Kodeks to też miała być na to odpowiedź, żeby trochę też zrywać z łatką dewelopera krnąbrnego, który tylko jest nastawiony na zysk. Bo deweloper to też jest taki partner w dialogu społecznym i jako przedsiębiorca, jako sprzedający dobro dużej wartości, powinien się do takich zasad, takich wartości, które w tym kodeksie sprawdziliśmy zastosować.

Panie Przemku, mówił Pan, że w PZFD jest zrzeszonych 335 deweloperów. Jaki to jest procent rynku całego deweloperskiego?

Nie ma definicji dewelopera jako takiego. Deweloperem w tym momencie może być każdy. "Zabawa w deweloperkę" często się kończy dla klientów negatywnie, bo ktoś nie dowozi projektu, są jakieś opóźnienia, jakieś problemy z finansowaniem. My staramy się te firmy, które do nas należą, filtrować pod kątem wiarygodności.

Przyjęcie do związku danej firmy nie jest automatyczne. Ta firma musi mieć poparcie w innych firmach, musi być rekomendowana przez inne firmy, musi mieć ze sobą jakąś historię inwestycyjną. To nie może być firma, która ma najniższy kapitał zakładowy, powstała wczoraj, chce być w związku, bo chce mieć logo, bo to ma uwiarygodnić.

Nie, to absolutnie my takiej firmy nie przyjmujemy. Firma musi mieć ze sobą historię, musi być rekomendowana, musi być znana, rekomendowana. W tym momencie jest na rynku około 1500-2500 podmiotów, które trudnią się szeroko rozumianą deweloperką. Przy czym firmy z naszego związku mają około 60 procent udziału w całym rynku.

Nowy kodeks podkreśla kwestię transparentności działań. Do czego on tak naprawdę zobowiązuje deweloperów?

Sam kodeks możemy sobie podzielić trzy filary. Jest to obsługa przedsprzedażowa, sprzedażowa i posprzedażowa. W pierwszym przypadku dążymy do tego, żeby deweloperzy w ramach swoich wizualizacji mieszkań, w ramach prezentacji czy wizualizacji osiedla, brzydko mówiąc, nie ściemniali. Żeby rzeczywiście, jeśli na tym osiedlu ma być jakiś plac zabaw, mają być jakieś drzewa, to żeby potem nagle się nie okazywało, że zamiast tych drzew jest śmietnik, bądź jest zabetonowany parking.

To, co jest pokazywane w materiałach sprzedażowych, ma rzeczywiście potem być realizowane.

Drugi aspekt tej transparentności dotyczy przejrzystej polityki cenowej. Żeby deweloperzy pokazywali cenę produktu, za jaką finalnie kupi ten nabywca dany lokal, żeby to nie było potem jakichś kosztów ukrytych. Żeby nagle się nie okazało, że komórka lokatorska nie jest objęta ceną, miejsce postojowe nie jest objęte ceną. Nie. Klient jak od początku ma wiedzieć, ile co kosztuje.

Po stronie dewelopera jest obowiązek wyjaśnienia wszystkiego od A do Z, tak żeby klient świadomie i swobodnie podjął decyzję, że on kupuje lokal o takiej powierzchni, w takiej lokalizacji za taką, a nie inną cenę.

Na całą rozmowę, z której dowiecie się więcej o obowiązkach deweloperów, możliwościach skarżenia ich oraz pomocy, jaką można uzyskać od PZFD, zapraszamy do podcastu.