Janusz Gajos wcielił się w rolę jednego z bohaterów "Układu Zamkniętego".
Janusz Gajos wcielił się w rolę jednego z bohaterów "Układu Zamkniętego". Youtube.com / KinoSwiatPL
Reklama.
Pokrzywdzeni przedsiębiorcy to w Polsce nośny temat. Co kilka miesięcy na jaw wychodzą kolejne tragedie drobnych biznesmenów, którzy z powodu niejasnych działań Urzędu Skarbowego, organów ścigania lub prokuratury trafiają do więzień i tracą samodzielnie wypracowany przez lata majątek. Scenariusz napisany na podstawie takich historii był niemal pewnym hitem.
"Układ zamknięty" zanim trafił na ekrany dostał Wiktora za "odwagę w dążeniu do przedstawiania prawdy o problemach, z którymi na co dzień zmagają się polscy przedsiębiorcy w starciu z machiną urzędniczą". Kibicowali mu pokrzywdzeni i ci, którzy obawiali się podobnego scenariusza we własnych firmach. Dziennikarze "Newsweeka" zastanawiają się jednak, czy głośny obraz nie jest jednak narzędziem w rękach członków innego, równie zamkniętego, układu.
W poniedziałkowym numerze analizują, kto sponsorował film (został on nakręcony w całości z prywatnych pieniędzy). Na liście znalazł się między innymi były Minister Sprawiedliwości Janusz Kaczmarek. W napisach końcowych widać też Andrzeja Długosze, który – jak pisze tygodnik – przez lata miał na pieńku z prokuraturą. Jest też kilka innych znanych osób. Wszystkie w jakiś sposób powiązane są z pierwowzorami bohaterów filmu.
"Newsweek" analizuje te zależności. Pyta o nie także autorów scenariusza. Ci przyznają, że dokumentów sądowych w sprawie, o której stworzyli obraz, nie widzieli. Z tekstu w tygodniku wynika, że film może pokazać układ zamknięty. Tylko zupełnie gdzie indziej, niż widzieliby go autorzy.
Więcej w poniedziałkowym wydaniu "Newsweeka"

W naTemat pisał też:

Dla tysięcy poszkodowanych przez instytucje państwowe, film Ryszarda Bugajskiego pt. „Układ Zamknięty” to niezwykła szansa aby całe społeczeństwo mogło dowiedzieć się jak funkcjonariusze państwowi niszczą uczciwych obywateli. CZYTAJ WIĘCEJ