Likwidacja Funduszu Kościelnego wzbudziła wśród księży oburzenie. Niektórzy biskupi uważają to za bezpodstawne zabieranie Kościołowi niezbędnych pieniędzy. A ja pytam: klerze, czyż nie posiadasz kilogramów złota? Drodzy księża - czyż Wasi dostojnicy nie podjechali na Zjazd Gnieźnieński najnowszymi limuzynami?
Wojna z Kościołem, ataki na polskość, rozsadzanie fundamentów Polski. Tak część polityków i duchownych określa reformy, jakie planuje wprowadzić Platforma Obywatelska. W skrócie, ma to być koniec z finansowaniem Kościoła z państwowych pieniędzy. To zaś oburza kler, który z uporem godnym lepszej sprawy twierdzi, że Kościół pieniądze mieć musi.
I ma, póki co. Wczoraj rozpoczął się dziewiąty Zjazd Gnieźnieński. Na nim to dostojnicy decydują o losach Kościoła w Polsce i rozmawiają o wszystkich palących sprawach. To również swoisty hołd wobec pierwotnego Zjazdu z 1000 roku, kiedy to cesarz Otton III koronował Bolesława Chrobrego i została utworzona pierwsza polska metropolia - gnieźnieńska. Zjazd jest więc wydarzeniem doniosłym i poważnym.
Podróż na bogato
Na takich uroczystościach wszyscy chcą się pokazać. Księża też. I cóż możemy tam ujrzeć? "Super Express" obnaża kler. Oto arcybiskup Józef Kowalczyk podjeżdża pięknym audi a8. Ceny takiego
auta zaczynają się, za egzemplarz 3-4 letni, od około 80 tysięcy złotych. Za słabe wersje, oczywiście. Mam nadzieję, że posiadane przez abp. Kowalczyka audi jest najbardziej ubogim z dostępnych. I nie nowe! Nie śmiem nawet zakładać, że tak uduchowiona osoba kupiła nowy egzemplarz za 300 czy 400 tysięcy złotych.
Biskup łódzki Adam Lepa. Volvo xc90, kosztujące co najmniej kilkadziesiąt tysięcy złotych. "SE" pokazuje bogactwo kolejnych księży. Biskup Kazimierz Ryczan z Kielc: Lexus RX 450h. Najtańszy egzemplarz na Allegro: 90 tysięcy złotych. Rozbity. Sprawne, dwuletnie, zaczynają się od stu kilkudziesięciu tysięcy. Ale ostateczne ceny sprzedaży tych aut rzadko schodzą poniżej 250 tysięcy.
Zaufanie raz utracone, już nigdy nie wraca
I tak dalej: volkswageny, audi, volvo, chevrolety. Żeby było jasne: ja nikomu nie odmawiam. Czym jeździ, to jego sprawa, bo kto bogatemu zabroni. Apeluję tylko: drodzy
księża, biskupi: skończcie z hipokryzją. Nie mówcie o tym, że Kościół potrzebuje pieniędzy, kiedy jeździcie takimi samochodami. Kiedy Wasze złote ozdoby są warte więcej, niż zapewne Wasze owieczki zarobią przez całe życie.
Według raportu KAI, większość parafii utrzymuje się z datków wiernych. Naprawdę? To chyba możemy zlikwidować Fundusz Kościelny, skoro wiernych stać na utrzymanie takich samochodów. Sama benzyna do nich kosztuje krocie, o ubezpieczeniu i cenie samego samochodu nawet nie wspominam. Nie kwestionuję, że Kościół to ogromna pomoc dla potrzebujących i że pomoc ta, w dużej mierze, ma miejsce dzięki dużym nakładom finansowym. Jedyne, co kwestionuję, to wiarygodność kleru.
Wierni zwątpili
Drodzy księża, to nie są ataki na Was. To nie są ataki na Kościół. To ataki na hipokryzję. To ataki na ludzi, którzy mają prowadzić duchowo innych, a sami ulegają chęci posiadania, jednej z najniższych pobudek jakie mogą nami kierować. To ataki na brak
wiarygodności, bo jak możemy rozmawiać o pieniądzach dla parafii, kiedy widzimy Was w takich limuzynach? Jak możemy rozmawiać o pieniądzach na działalność charytatywną Kościoła, kiedy ociekacie złotem? Kiedy na Kościoły, chociaż do modlitwy potrzebna jest tylko dobra wola, wydaje się ogromne sumy? A potem i tak powstają paskudne, betonowe molochy, które mam nieprzyjemność oglądać przemierzając ulice Warszawy.
Kościół ma być miejscem modlitwy, kontemplacji, miejscem, w którym możemy szukać pomocy. Przede wszystkim duchowej. Czy musi podkreślać swoją potęgę i władzę? Kiedyś, w średniowieczu, być może konieczne były ogromne katedry, by szokować prosty lud. By przytłaczać wielkością Boga. Trzeba było pokazywać złotem i władzą, że Bóg swoim wiernym wynagradza. Ale te czasy poszły w niepamięć, odeszły bezpowrotnie. Dziś nie trzeba pysznych budowli, by udowodnić Jego wielkość.
Zgubił się pasterz, a nie owieczki
Dziś już nie trzeba blichtru, przepychu i władzy, bo tego na świecie jest pod dostatkiem. Ludzie, którzy władzę i pieniądze posiadają, rzadko kiedy stają się autorytetami duchowymi i moralnymi. A właśnie takich autorytetów, w świecie szalonej konsumpcji i wiecznego wyścigu szczurów, w świecie licznych rozwodów i niepewnej przyszłości, potrzebujemy. Nie łudźcie się jednak: jeśli Wy, Księża, nimi nie zostaniecie, przyjdzie ktoś inny. Ktoś, kto będzie wierzył i bezinteresownie pomagał i swoim zachowaniem, a nie potęgą gromadzoną przez setki lat, zaimponuje zagubionym owieczkom.
Mówisz, drogi Klerze, o historycznej roli Kościoła w Polsce. Udowodnij więc, że ta rola nie skończyła się w 1989 roku, że nadal potraficie prowadzić ludzi. Bo to właśnie oni w Was zwątpili, przez limuzyny i złoto. A rząd tylko ugiął się pod wątpliwościami ludzi.