
Miejsca gminne - to wyznaczone w porozumieniu z lokalnymi władzami punkty, w których mogą lądować śmigłowce LPR. Przed wpisaniem na listę każde takie miejsce jest sprawdzane i opisywane przez pracowników pogotowia. Wyznaczenie takich miejsc ma ułatwić przekazanie pacjenta między załogą karetki a załogą śmigłowca
Na miejsce katastrofy kolejowej pod Szczekociny wystartowały śmigłowce LPR z Warszawy i Wrocławia. Z każdego z tych miast jest ponad 130 kilometrów. W grę wchodzi więc inny przepis Instrukcji Operacyjnej. Określa on, że powietrzna karetka może wylądować tylko na lotnisku bądź lądowisku przyszpitalnym. Przez to pacjenta, często w bardzo ciężkim stanie, trzeba dowieźć karetką w odpowiednie miejsce, z którego dopiero może go podjąć śmigłowiec.
Śmigłowce LPR pod Szczekocinami lądowały przy samym miejscu katastrofy. Żadne z tych miejsc nie było "lotniskiem" lub "lądowiskiem przy szpitalnym". Piloci ratowali więc życia kosztem odpowiedzialności za złamanie przepisów.
Te wytyczne władz LPR dziwią tym bardziej, że jeszcze przed wprowadzeniem nowoczesnej floty Eurocopterów przepisy były bardziej liberalne a pilot miał znacznie więcej do powiedzenia. Przestarzałe Mi-2, które niedawno wycofano z eksploatacji nie mogły latać po zachodzie słońca. Ale przez cztery lata, do wypadku w 2009 roku, w Warszawie służył nowoczesny śmigłowiec Agusta, który miał na swoim koncie ponad tysiąc lotów nocnych. - Po zmianach w Instrukcji nie możemy lądować tam, gdzie kilkanaście albo nawet kilkadziesiąt razy lądowaliśmy Agustą. Przecież Eurocopter to maszyna podobnej klasy - zwraca uwagę pan Krzysztof. - W praktyce robimy mniej, niż gdy lataliśmy na tych starych Mi-2 - podsumowuje.