Do BMW X3 można dokupić wiele dodatków. Ten jeden jest jednak w cenie trzylitrowego silnika. Mocne wciśnięcie gazu w trybie "sport" wyrzuca samochód jak ptaka z procy popularnej gry. Gdzieś w tle automat dyskretnie zmienia biegi. Kierowca tego nie czuje. Już myśli przecież żeby zahamować i jeszcze raz wcisnąć pedał do podłogi.
Reklama.
Do "Starej Szkoły" niedaleko Ostródy wyjeżdżałem się już kilka razy. Zwykle 160 kilometrów z Warszawy pokonywałem Subaru Foresterem 2.0. Jakoś pasował i do tej drogi i do tego miejsca. Wzgórza Dylewskie mają bowiem swój własny surowy klimat, temperatura jest tu zwykle kilka stopni niższa niż na okolicznych równinach Mazur. Zima była w tym roku dłuższa, a śniegu spadło więcej. No i jeszcze powiat, który nie chce wyremontować łatanej plackami asfaltu fatalnej drogi. A warszawiacy byliby za taki remont wdzięczni. Wielu jeździ tędy do hotelu SPA Ireny Eris. Delikatne zawieszenia ich wozów cierpią na dziesięciu kilometrach wybojów.
Forester pasował więc bardzo dobrze. To samochód często widywany na mazurskich drogach. Gwarantuje stabilność zimą i latem, a jednocześnie nie kosztuje majątku. Pasuje także do "Starej Szkoły". Eleganckiego lecz bezpretensjonalnego miejsca stworzonego przez Ewę i Jacka Traczów. W szkole podaje się kuchnię francuską, świetne wino i prowadzi długie rozmowy przy wspólnym stole. Jednocześnie jest to miejsce bez kelnerów i wymagań dotyczących stroju, bez spa i nawet bez basenu. Takie właśnie na Forestera. Samochód, który jest fajny, ale nie za fajny. Solidny, ale pozbawiony jakiegokolwiek błysku i bajeru. Robiący dobre wrażenie, ale nie bijący nim po oczach. Dający przyjemność z jazdy, ale trudno powiedzieć, by w wersji 2.0 bez turbo była to torpeda. Trudno też powiedzieć, by był to samochód szczególnie ekonomiczny. No i pozbawiony jest jakichkolwiek elektronicznych bajerów. Prosta lodówka - love it or hate it.
W tym roku jednak coś się zmieniło. Chciałem przekonać się, jak to będzie pojechać na Wzgórza czymś innym. Samochodem, który z Foresterem ma tyle wspólnego, że silnik napędza wszystkie cztery koła. BMW X3 35d wydało się interesującą opcją.
Dlaczego? Właśnie dlatego, że jest tak inny. Że jeszcze nigdy nim nie jechałem. Że droga na Wzgórza Dylewskie oferuje różne możliwości sprawdzenia auta. Najpierw miasto, potem wyboista trasa S7 do Modlina, potem droga ekspresowa, potem wyprzedzanie na "gdańskiej", potem małe wioski Warmii i Mazur, wreszcie pod górę po fatalnym asfalcie i kocich łbach. I trochę możliwości terenowych w Parku Krajobrazowym.
Zaczynając od miasta. Ten samochód ma idealny rozmiar. Nie jest za duży jak X5. Jest bardzo zwrotny. Jest oszczędny. W cyklu miejskim wg producenta pali 6,7. Powiedzmy, że będzie to pewnie bardziej 8, nawet w cyklu "Eco" w który przełącza się auto jednym przyciskiem. Wystarczą dwa naciśnięcia więcej, by BMW wskoczyło w tryb "Sport". Tą różnicę czuje się od razu, bo obrotomierz natychmiast podskakuje o kilkaset obrotów. Często w różnych recenzjach pada banalne zdania: powoduje szybsze bicie serca. Zapraszam do BMW. Proszę usiąść w aucie nawet na jałowym biegu i zmienić tryb. Zapewniam że tryb sportowy powoduje szybsze bicie serca.
Dużo słyszałem kiedyś o skomplikowaniu elektroniki w BMW. Bez przesady. Można się nauczyć wszystkiego w kwadrans. Choć uczciwie informuję, że przez całą obwodnicę Nidzicy nawigacja była przekonana, że jedziemy pod prąd i na każdym zjeździe kazała nam zjechać.
Tryb "Sport" to właśnie, jak żartowaliśmy ze znajomymi, opcja "Angry Birds". Po wciśnięciu gazu samochód startuje tak szybko, że kierowca i pasażerowie czują się jak wyrzucone z procy ptaki w grze Rovio. Sześciocylindrowy diesel z podwójną sprężarką sprawia, że auto przyspiesza do setki w niespełna 6 sekund. W sumie ta sucha liczba nie ma znaczenia. Liczy się wrażenie, gdy siedzi się w środku w profilowanych fotelach. Jest kolosalne.
Skrzynia biegów jest automatyczna i fantastyczna. Można biegi zmieniać ręcznie, ale nie ma to większego sensu. Automat jest świetny. Można się w nim zakochać. Wyprzedzanie na trasie gdańskiej miałem najłatwiejsze i najprzyjemniejsze w życiu. Dwutonowe auto po prostu skakało pomiędzy kolejnymi miejscami między jadącymi TIR-ami. Bezpiecznie jak nigdy.
Po dwóch dniach na Mazurach nie wiem jednak, czy to auto pasuje do Starej Szkoły. Jest śliczne, jest wymuskane, sprawia wrażenie delikatnego. Gdy zjechałem z asfaltu w łatwą terenową drogę (ale Mini by nią nie przejechało), to z trwogą myślałem, że jakiś kamień odbije lakier, jakaś gałąź zarysuje dach. Może to dlatego, że auto pożyczone, może dlatego że wewnątrz unosił się drogi zapach nowej skórzanej tapicerki. A może dlatego, że takie drogi to miejsce dla Forestera, a nie dla pięknisia z BMW. Nie zrozumcie mnie jednak źle. W każde - nawet najmniej dostępne miejsce - ten samochód dojedzie. Ma wspaniałe zawieszenie, które zmienia się wraz z trybami "Comfort" i "Sport". Komfort jazdy nie ma porównania z żadnym Subaru. To auto wybiera tarkę na drodze, tak że niewiele dostaje się jej do środka. To auto pozwala jechać szybko nawet na złej drodze dając kierowcy przyjemność z jazdy.
I nawet jeśli nie wiem, czy to jest idealny samochód do zaparkowania na kocich łbach u Traczów, to znalazłem miejsce, gdzie pasuje idealnie. Obok "Starej Szkoły" jest Hotel SPA Ireny Eris. Tu X3 prezentował się pięknie na parkingu. Tu idealnie pasował otoczony Lexusem, Mercedesem i innymi BMW. W tym miejscu był to SUV doskonały.
Tu są także jego klienci. Tu weekendy spędzają ludzie, którzy mogą pozwolić sobie na samochód za 350 tysięcy złotych. BMW pasuje tu także dlatego, że jest tak piękny, tak wymuskany, tak świeży, pachnący i energiczny, jakby właśnie wyszedł nie z jednego, ale z całej serii zabiegów upiększających spa. To nie jest auto dla leśników w Foresterach. To samochód dla elity, którzy cenią nie tylko osiągi, ale styl i markę. Którzy wybierają najbardziej prestiżową markę świata, by jeździć nią do najbardziej prestiżowych polskich hoteli.
Gdyby BMW X3 mogło być gościem hotelu, to byłoby najpopularniejszym gościem baru "Plotka" na parterze. Ono wygląda, ono brzmi, ono potrafi być oszczędne, ale i rozrzutne i agresywne. Prawdziwy król zabiegów spa, popołudniowych plotek i parkietu nocą.
Format "recenzja" wymaga by coś napisać złego. Mam z tym jednak kłopot. Pewnie nie jest to auto idealne, ale podczas trzech dni testów sprawiało wrażenie perfekcyjnego. Mogę powtórzyć za innymi recenzentami, że jest to auto drogie. Ale to przecież wszyscy wiemy. Ta marka w tym wykonaniu, silnikiem i dodatkami ma swoją cenę. Może od pewnego poziomu o autach trudno napisać coś złego. Są bowiem tak dobre.