W co gra Zygmunt Solorz-Żak? Jeden z najbogatszych Polaków ostro atakuje państwo
Paweł Peltz
29 maja 2013, 09:15·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 29 maja 2013, 09:15
- Z konkurencją sobie poradzę. Bardziej denerwuje mnie to, że nawet polskie urzędy, takie jak UOKiK, działają przeciw polskiej firmie - żali się w ostatnim wywiadzie dla "Wprost" Zygmunt Solorz-Żak. Jego zdaniem, wszyscy: państwo i konkurencja są przeciwko niemu. Tylko skąd taka radykalna zmiana w biznesmenie, który do tej pory raczej dobrze żył z urzędami?
Reklama.
Niedawno należący do Zygmunta Solorz-Żaka Polkomtel przegrał przetarg na częstotliwość 1800 MHz. Wygrały T-Mobile i Play. Polkomtel o przegraną obwinia UOKiK, który uznał, że pozyskanie przez operatora kolejnych częstotliwości zagrozi konkurencji w kraju na tym polu. Decyzje dla innych były neutralne lub pozytywne, gdyż zdaniem jednego z najbogatszych Polaków, urzędy: UOKiK i UKE przymykają oko na współpracę T-Mobile i Orange.
Tak ostra krytyka z ust jednego z najbogatszych Polaków mocno dziwi. Dotychczas bowiem Solorz-Żak wielokrotnie deklarował, że politykowanie go nie interesuje, ale w jakiś sposób zawsze dobrze żył z urzędami. Szczególnie tymi, które teraz krytykuje.
Solorz a urzędy
Do tej pory bowiem urzędy i polityka były raczej przychylne intratnym biznesom Zygmunta Solorz-Żaka. Ministerstwo Skarbu umożliwiło Solorzowi przejęcie kontroli nad spółką energetyczną ZE PAK. Państwo posiadało 50 proc. udziałów spółki, Solorz-Żak 49,15 proc. Gdy skarb państwa postanowił sprzedać wszystkie swoje udziały, odsprzedał biznesmenowi 0,5 proc. - resztę zaś wystawił do oferty publicznej. Decyzja ta nie była wówczas jednoznacznie pozytywnie przyjmowana.
Ani UOKiK, ani UKE nie stanęły na przeszkodzie, gdy Solorz-Żakowi budował nowy biznes w oparciu o spółkę INFO-TV FM, czyli firmę, która wcześniej uzyskała prawa do uruchomienia telewizji mobilnej. Dzięki zgodzie UKE, zamiast w starej technologii DVB-H, Solorz uruchomił własny multipleks telewizji naziemnej DVB-T, w którym za opłatą sprzedaje dostęp do swoich kanałów. Jak zauważyła Gazeta Wyborcza, spółki Solorza-Żaka posiadały więcej telewizyjnych częstotliwości, niż cała telewizja publiczna.
Od krytykowanego obecnie UOKiK Solorz-Żak otrzymał zgodę na transfer życia: zakup Polkomtelu. Sprzedającymi zaś były spółki z udziałem Skarbu Państwa - KGHM, PGE, PKN Orlen, Węglokoks. Jednym z głównych banków finansujących kredyt w wysokości 14 mld zł jest z kolei PKO BP.
O co toczy się wojna
Teraz jednak Zygmunt Solorz-Żak wypowiada niemalże wojnę UKE i UOKiK. Wypowiedź dla "Wprost" to tylko jeden z elementów walki Solorza z UKE i UOKiK, jaką biznesmen toczy w ostatnim czasie. Jak mówił w kwietniu 2013 dla Interii: - Mamy pretensję, że nie zostaliśmy potraktowani w sposób merytoryczny i sprawiedliwy.
Z kolei 27 maja na stronie Plusa pojawiło się oświadczenie firmy, w którym padają słowa o wspieraniu innych prywatnych firm przez UKE i UOKiK. Według Plusa w przegranym przez Polkomtelu przetargu miało dojść do naruszenia przepisów prawa.
Polkomtel protestuje prawnie i liczy na to, że przetarg zostanie unieważniony. Wielu ekspertów rynku telekomunikacyjnego nie ma jednak wątpliwości, że nie chodzi o sam przetarg, a jedynie utrudnienie konkurencji uruchomienie szybkiego internetu LTE.
O co chodzi Solorzowi
Takie opinie są jak najbardziej uzasadnione. Nawet w styczniu 2013 Solorz-Żak mówił o przetargu, że nie wierzy w wygraną. - My mamy już częstotliwości. Zrobiliśmy to pro forma, żeby wiedzieć, jak idzie ten przetarg - cytował biznesmena branżowy portal Sat Kurier.
Te słowa czynią oburzenie Solorz-Żaka zdecydowanie mniej wiarygodnym. Szczególnie, że - jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć - Polkomtel oferował jedne z najniższych cen w przetargu. Co więcej, jedna z ofert została odrzucona z powodu niedopatrzeń w formalnościach. Czy gdyby potentatowi zależało na wygranej, to dopuściłby do uchybień? Wątpliwe. W świetle styczniowej wypowiedzi jednak takie niedopatrzenia nie dziwią, jeśli Polkomtel brał w nim udział tylko po to, by obserwować sytuację, a nie wygrać. Biorąc zaś pod uwagę niskie ceny zaoferowane przez Polkomtel, negatywna ocena wystawiona przez UOKiK staje się drugorzędna. Wszak nawet gdyby urząd lepiej ocenił perspektywę kupna przez Polkomtel kolejnych częstotliwości z zakresu 1800 MHz, to i tak spółka odpadłaby na polu cenowym.
Solorz-Żak narzeka też na fakt, iż jego grupę spółek uznano za zbyt zasobną w częstotliwości, by sprzedać jej kolejne, ale to samo nie tyczy się konkurentów - Orange i T-Mobile, które współpracują ze sobą w ramach spółki NetWorks!
Koniec monopolu na LTE
Biznesmen nie wspomina jednak o tym, że konkurenci dzięki pozyskaniu częstotliwości 1800 MHz mogą wreszcie uruchomić internet LTE, który do tej pory miał tylko Solorz. Monopol na LTE trwa w Polsce od połowy 2011 roku. Dzięki temu jeden z najbogatszych Polaków może spokojnie budować przewagę nad konkurencją, jeśli chodzi o ultraszybki bezprzewodowy internet.
Po przetargu monopol na LTE po prostu się skończy. Usługę taką uruchomią T-Mobile i Play. Czy to główny powód, dla którego biznesmen tak ostro teraz krytykuje UKE i UOKiK oraz stara się unieważnić przetarg? Niewykluczone. Jego biznes jest teraz w newralgicznym momencie. Solorz-Żak musi spłacić jeszcze 10 miliardów złotych kredytu. I choć twierdzi, że dokonuje nawet nadpłat przy spłacaniu, to przyznaje w wywiadzie dla "Wprost", że widmo kredytu wciąż nad nim wisi. Nie bez znaczenia jest ogólna sytuacja telekomów, które ostatnio zostały bardzo przecenione przez rynek.
Obecnie więc Zygmunt Solorz-Żak z tym większą determinacją buduje bazę klientów internetu LTE tak, by jak najmniej zostawić konkurencji. W segmentach telewizji czy telefonii komórkowej nie może już liczyć na znaczny rozwój, może tylko próbować łączyć swoje usługi właśnie poprzez szybki internet. LTE to jego hołubione dziecko, z myślą o rozwoju tej usługi kupował Polkomtel. Jeśli więc LTE nie sprzeda się tak dobrze, jak Solorz-Żak się spodziewał lub przegra z konkurencją, to może oznaczać dla jednego z najbogatszych Polaków niemałe problemy finansowe. Banki raczej nie będą chciały słuchać historii o nieuczciwych przetargach.
Nie dziwi więc, że wokół przetargu wygranego przez Play i T-Mobile Solorz-Żak robi tyle negatywnego szumu. W jego interesie leży, żeby konkurencja uruchamiała LTE jak najdłużej. A najlepiej tak długo, by to Polkomtel stał się potentatem rynku i nie dał szans pozostałym. Tak jak w latach '90, kiedy Polsat jako jedyny dostał koncesję na nadawanie i w zasadzie pozostawał prywatnym monopolistą telewizyjnym. Wygląda na to, że teraz jednak sytuacja się nie powtórzy. Wraz z przetargiem na 1800 MHz Solorz-Żak stracił swoją ostatnią przewagę konkurencyjną i choć wciąż zarabia miliardy, to na pewno będzie musiał bardziej się wysilić, by pokonać rywali. Protestowanie przy przetargach nie wystarczy.
Z konkurencją sobie poradzę. Bardziej denerwuje mnie to, że nawet polskie urzędy, takie jak UOKiK, działają przeciw polskiej firmie. W opinii prezesa urzędu dotyczącej niedawnego przetargu na nowe częstotliwości telekomunikacyjne urzędnicy napisali, że ewentualna sprzedaż częstotliwości Polkomtelowi nie przyczyni się do poprawy konkurencyjności rynku. W tej sprawie faworyzuje się Orange i T-Mobile, które mają więcej niż połowę rynku. Dochodzą mnie słuchy, że prezesi zagranicznych firm opowiadają, jak by to było dobrze, gdyby Solorza nie było na rynku i żeby zostały tylko Orange i T-Mobile. A UOKiK i UKE nadal udają, że nie widzą współpracy.