Stephen King to człowiek instytucja. Autor niezliczonych opowiadań i kilkudziesięciu powieści jest jednym z najbardziej poczytnych i najlepiej zarabiających pisarzy świata. Ten tytan pracy właśnie wydaje w Polsce swoją kolejną powieść – “Joyland”, na którą niecierpliwie czekają rzesze jego fanów. Na czym polega trwający od 40 lat fenomen “króla horroru”?
W książce “Joyland” jest scena, w której stary właściciel tytułowego lunaparku przemawiając do swoich pracowników wyjaśnia im swoją misję: “Sprzedajemy zabawę. Nigdy o tym nie zapominajcie”. W jednym z wywiadów Stephen King przyznał, że te słowa są mu bardzo bliskie, jako twórcy: – Ostatecznie podstawową sprawą jest zapewnianie ludziom rozrywki. Od tego jesteśmy - pisarze, filmowcy, my wszyscy. To dzięki temu możemy wciąż być w grze – mówił.
Sam King w grze jest już od niemal 40 lat. Swoją pierwszą powieść “Carrie” opublikował w 1974 roku. Od tego czasu w jego życiu wiele się zmieniło. Został człowiekiem - instytucją, stał się jednym z najsłynniejszych, najbardziej poczytnych i najlepiej zarabiających pisarzy na świecie i kawalerem ważnych literackich odznaczeń, a jego dzieła zainspirowały liczne hollywoodzkie superprodukcje.
King pisze z prędkością karabinu maszynowego, jeszcze w tym roku ukaże się (także w Polsce) jego kolejna książka! Premiera powieści „Doktor Sen” – sequelu „Lśnienia” – planowana jest na październik.
Ilość i... jakość
Grzegorz Tupikowski z portalu Stephenking.pl zauważa, że przez 40 lat twórczości pisarza niemal każdego roku na półki księgarń trafia jego nowe dzieło. Co więcej, często są to dwie, a nierzadko i trzy książki. - W 1987 roku premierę miały aż cztery! Jakby tego było mało, od czasu do czasu w różnych magazynach pojawiają się jeszcze opowiadania. King nie każe więc czekać na swoją twórczość, nie pozwala o sobie zapomnieć. A co ważne, pomimo tak ogromnej ilości książek, ich poziom wcale nie spada - mówi Tupikowski. - Świadczą o tym choćby niedawne 'Ręka mistrza' i 'Dallas '63', które wśród olbrzymiej części fanów uważane są za jedne z najlepszych powieści pisarza - tłumaczy Tupikowski.
W ostatnim czasie King coraz częściej odchodzi od formuły klasycznego horroru. Pamiętać trzeba, że w swoim dorobku ma też książki fantasy, science-fiction, kryminały. Wydaje się, że “Joyland” najbliżej właśnie do powieści kryminalnej z lekką domieszką motywów paranormalnych: jej główny bohater, młody Devin Jones, stara się rozwikłać zagadkę morderstwa, którego dokonano przed laty w pewnym parku rozrywki. Niezależnie jednak od tego, jak daleko różne dzieła autora odbiegają od klasycznej powieści grozy, jest coś, co je wszystkie łączy.
– Wyróżnikiem twórczości Kinga jest snucie długich, gawędziarskich historii z licznymi dygresjami i barwną mozaiką charakterologiczną. Charakterystyczne jest to, że King osadza akcję swoich powieści w małomiasteczkowej Ameryce, gdzie wszyscy wszystkich znają, faceci w kraciastych koszulach popijają po pracy piwo, a dzieciaki zbierają modele swoich ulubionych potworów – mówi Mariusz Juszczyk z portalu Horror Online. Zauważa, że pisarz reaktywuje stare strachy w nowym świecie. Wampiry, wilkołaki i inne potwory pojawiają się ni stąd ni zowąd tuż obok nas, w rzeczywistości pozornie bezpiecznej i oswojonej.
Juszczyk podkreśla, że King jako pierwszy wykorzystał klasyczne archetypy grozy, przenosząc je na grunt współczesności. - Klasyczne postacie grozy zostają osadzone w rzeczywistości, którą de facto każdy z nas zna, w mniejszym lub większym stopniu. Wampir już nie czyha na swą ofiarę w zamku w Transylwanii, ale zjawia się w takim Salem – małym, prowincjonalnym miasteczku.
– King pokazuje nam coś, co jest nam znajome, w czym od razu czujemy się swobodnie, bezpiecznie. I gdy już zadamawiamy się w tym świecie, King wrzuca coś obcego, nietypowego, przerażającego. Coś, z czym nigdy nie mieliśmy do czynienia. I przyglądamy się, jak zwyczajny bohater, tak podobny do nas, radzi sobie w takiej sytuacji – dodaje Grzegorz Tupikowski.
– Stephena Kinga czytają bardzo różne osoby. Oczywiście najliczniejszą grupę fanów autora stanowią miłośnicy horroru i powieści grozy. Ale mamy wrażenie, że ostatnie książki - wychodzące dosyć zdecydowanie poza ramy prozy gatunkowej – przekonały wiele osób, które wcześniej po Kinga nie sięgały. Zauważyliśmy też bardzo pozytywne reakcje krytyków literackich, dziennikarzy czy wreszcie polskich autorów, którzy oprócz wątków nadprzyrodzonych chwalą warsztat autora, rozmach fabularny czy pytania natury filozoficznej pojawiające się w trakcie lektury - mówi Katarzyna Rudzka, szef Redakcji Literatury Obcej w wydawnictwie Prószyński Media.
Potęga strachu
Poza umiejętnym połączeniem współczesnych realiów z klasycznymi atrybutami opowieści grozy, King jest też świetnym obserwatorem. – Jego socjologiczne i psychologiczne refleksje są nad wyraz trafne. W książce “Pod kopułą”, gdy miasteczko Chester's Mill zostaje nagle odcięte od świata przez niewidzialną kopułę, w obliczu niewytłumaczalnego zagrożenia w ludziach budzą się mroczne instynkty. Wypisz wymaluj jeden z eksperymentów słynnego psychologa Philipa Zimbardo – przypomina Mariusz Juszczyk.
Nie bez znaczenia dla popularności autora jest też fakt, że od zawsze pisze o sprawach uniwersalnych – miłości, przyjaźni, poświęceniu, zdradzie, zemście i... strachu. “Wymyślamy nowe strachy po to, by pomogły nam rozprawić się z prawdziwymi zagrożeniami” – pisał o swojej twórczości King w książce “Dans Macabre”.
Również liczni krytycy literaccy podkreślają, że utwory grozy znajdują szczególnie podatny grunt w okresie napięć i kryzysów społecznych, a więc wtedy, gdy uczucie strachu jest najbliższe naszemu doświadczeniu. ľ Samo zaś obcowanie z literaturą lub filmami z dreszczykiem pozwala przeżyć swoiste katharsis – oswoić strach realny i dać mu ujście poprzez kulturowy „wentyl bezpieczeństwa” – "fikcjonalność" filmów i literatury grozy - mówi Juszczyk.
Juszczyk zauważa, że debiut Kinga przypadł dokładnie na czas kryzysu naftowego, recesji i traumy wojny w Wietnamie, która odcisnęła swe piętno w kulturze filmowej i literackiej całej Ameryki. – Można więc powiedzieć, że King pojawił się w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie – mówi Juszczyk.
Talent, szczęście, marekting?
Rozgłos autorowi “Joyland” od lat zapewniają kino i telewizja, chętnie biorące na tapetę jego twórczość: chyba nie ma na świecie drugiego tak chętnie ekranizowanego pisarza. Przez lata swojej pracy King doczekał się też olbrzymiej bazy wiernych fanów, którzy z utęsknieniem czekają na każdą kolejną książkę. - To także dzięki tym fanatykom, którzy bez wahania wydają po kilkaset dolarów za limitowane wydania jego dzieł, King jest tak bogaty - zauważa Tupikowski.
Jasne jest jednak, że uwielbienie fanów i uwaga mediów, które zwielokrotniają siłę rażenia książek Kinga, są wtórne wobec fenomenu jego twórczości. Co więc w ostatecznej instancji stoi za jego sukcesem? – To połączenie talentu, szczęścia, marketingu i ciężkiej pracy – twierdzi Mariusz Juszczyk.
– Jego talent jest rzeczą bezsporną, więc tu nie ma dużego pola do dyskusji. Szczęście uśmiechnęło się do Kinga na początku jego kariery, kiedy znalazł się wydawca na „Carrie” i „Miasteczko Salem”. Później już poszło z górki. Gdyby nie ten łut szczęścia, dzisiaj być może byłby postacią anonimową, dalej pracując jako nauczyciel angielskiego, a nocami dorabiając w pralni – zauważa rozmówca naTemat. Dodaje też, że marketing dzisiaj w zasadzie nie jest pisarzowi potrzebny, bo jego nazwisko jest marką samą w sobie.
– Natomiast wartym szczególnego podkreślenia jest niezwykły upór Kinga i ogrom pracy, jaką wkłada w swoje pisarstwo. On sam twierdzi, aby zostać dobrym pisarzem, należy czytać i pisać po cztery godziny dziennie. Co ciekawe, King jest wierny tym zasadom, mimo że jako twórca literatury osiągnął już wszystko. Godne podziwu – puentuje Juszczyk.